- Na Wyspach zupełnie inaczej spędza się święta. Tam jest czas tylko na obiad i prezenty, a zaraz po świętach zaczynają się duże wyprzedaże. Prosto ze sklepów wszyscy idą jednak na mecz - mówi Radosław Majewski. Pomocnik Kolejorza przez siedem lat grał na Wyspach i jak mało kto wie jak wygląda tradycja gry w piłkę nożną w okresie świątecznym.
Lubisz święta?
- Tak. Teraz mocno na czekałem na ten czas, bo dawno nie miałem prawdziwych świąt. Takich, które były poprzedzone przygotowaniami. W Grecji urlop zaczęliśmy 22 grudnia, a w Anglii wiadomo jak to wyglądało. Ten tydzień wolnego, który dostaliśmy, gdy grałem w Verii to było coś nowego dla mnie. Teraz mam takie pełne święta.
Pierwszy raz od bardzo dawna.
- Był czas na to, żeby pojechać kupić prezenty. W zeszłym roku przyjechaliśmy do Polski na same święta. Razem z żoną i córką Aurelią zostaliśmy na sześć dni, ale nie mieliśmy sylwestra. Teraz pójdziemy na niego pierwszy raz od ośmiu lat.
W Anglii wyglądało to zupełnie inaczej.
- Kilka dni temu kolega przysłał mi swój plan na święta. Od 26 grudnia do 2 stycznia ma treningi i mecze. Kiedy grasz w Championship to terminarz wygląda podobnie do tego, który jest w Premier League. W zasadzie wtedy jest tylko jeden dzień wolnego. Mecze mogą być 25 i 27 grudnia. Zdarzyło się, że graliśmy 24 i 26 grudnia. Jeden dzień wolnego pomiędzy meczami. A potem masz jeszcze spotkania w okolicach sylwestra.
Jak to jest grać w święta?
- W Anglii to zupełnie normalne. Na stadiony przychodzi dużo ludzi, a każdy żyje meczami. To doskonała okazja, żeby wyrwać się od rodziny i wstać od stołu. Na Wyspach zupełnie inaczej spędza się święta. Zaraz po świętach mają duże wyprzedaże, a prosto ze sklepów wszyscy idą na mecz.
A po świętach przychodzi sylwester.
- Pamiętam, że mieliśmy kiedyś mecz w sylwestra, ale w nim nie zagrałem. Miałem też mecz w Nowy Rok. Pamiętam, że przed tym spotkaniem nie mogłem sobie pozwolić na więcej niż lampkę szampana. Wyjechaliśmy wtedy z żoną z domu, przez kwadrans strzelaliśmy fajerwerkami i wróciliśmy do domu spać. Na drugi dzień o 9:00 rano mieliśmy śniadanie i wyjazd na mecz. W Anglii nigdy nie miałem takiego prawdziwego sylwestra. Nawet jak nie grasz w Nowy Rok, to masz mecz 2 albo 3 stycznia. Nie ma czasu na zabawę.
Kiedy wyjechałeś z Polski musiałeś odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Liczy się tylko granie w piłkę.
- Szybko się zaaklimatyzowałem. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Czasami w święta niewiele się dzieje. Siedzisz przy stole drugi, trzeci dzień. Ja lubię aktywność. Nie zrozum mnie źle. Święta są fajne, mają swój urok, ale do czasu. W Anglii jest czas na świętowanie, posiłek, treningi i wyjazd na mecz. W Polsce przez te trzy dni niewiele się dzieje.
Podoba się Tobie klimat świątecznego grania w piłkę?
- To bardzo fajna sprawa. Wszyscy żyją meczami. W święta wszyscy mają czas zwolnić. To też okazja, żeby wybrać się na stadion. Chociaż tak naprawdę w Premier League i Championship często stadiony są pełne, niezależnie od tego, kiedy jest mecz. To też fajna okazja, żeby z rodziną usiąść przez telewizorem i obejrzeć spotkanie.
Nawet w Polsce jest sporo osób, które czekają na Boxing Day.
- Ale to jest to o czym mówiłem wcześniej. W święta nic nie zrobisz. Możesz iść na spacer, ale ile można spacerować. Na zakupy nie wyjdziesz. Odwiedzisz rodzinę, pójdziesz do znajomych. Na siłownię nie pójdziesz, bo zamknięta. Pamiętam, że rok temu poszedłem z kolegą "poruszać się" w drugi dzień świąt. Wzięliśmy piłkę i graliśmy w siatkonogę. Po dwóch dniach przy stole musiałem się ruszyć. Na wszystko jest odpowiedni czas.
Przez siedem lat nie spędzałeś świąt w rodzinnym domu. Teraz pewnie nie mogłeś się doczekać wyjazdu do rodziny.
- W Anglii trzymała mnie przy życiu piłka. Na szczęście rodzina przyjeżdżała do nas na święta. Byli w Anglii kilka dni i wracali. Kiedy masz przy sobie najbliższych to czujesz magię świąt. Kiedy jesteś sam z żoną to podzielisz się opłatkiem, zjesz i do spania. Ale jeśli dobrze pamiętam to zawsze ktoś do nas przyjeżdżał. Fajnie, że tak było.
Czekałeś na święta w tym roku?
- W zasadzie przed świętami nie było czasu o tym pomyśleć. Tydzień przed wigilią skończyliśmy granie w piłkę i dopiero wtedy można zwolnić. Święta robimy w zasadzie dla naszej córki. Dla niej ubieramy też choinkę. Kiedy masz dziecko to do świąt podchodzisz inaczej. Dwa tygodnie temu spotkaliśmy się całą drużyną na Mikołajkach. Wszyscy przyszli z dziećmi, które dostały prezenty. Nawet nie wiesz jak bardzo byłem dumny z mojej córki. Widziałem jak nie może się doczekać świąt. Ten błysk w oku powoduje, że sam zacząłem czekać na Boże Narodzenie.
rozmawiał Mateusz Szymandera
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe