Bartosz Salamon w piątkowym meczu z Cracovią (2:0) zdobył swoją pierwszą bramkę na stadionie przy Bułgarskiej. Kapitalnie uderzył z dystansu i piłka z dużą siłą wpadła pod poprzeczką. - Strzelenie gola na tym stadionie to spełnienie dziecięcych marzeń. Do tego najbliżsi, rodzice byli na trybunie, więc wiele emocji miałem w ten wieczór - mówi stoper Lecha Poznań.
Była 47. minuta rywalizacji, kiedy piłka została wybita przed krakowskie pole karne. Dwie przebitki, zgranie przez Lubomír Šatkę do Salamona. Ten przyjmuje piłkę i oddaje potężny strzał w kierunku bramki. Karol Niemczycki próbuje interweniować, ale siła uderzenia jest niesamowita i futbolówka wpada pod poprzeczkę. Lechita z radości biegnie w stronę jednego z sektorów.
- Jak smakował ten gol? Niesamowicie, bo jestem poznaniakiem - dzieli się z nami wrażeniami z perspektywy kilku dni. Bezpośrednio po końcowym gwizdku nie było okazji porozmawiać, bo musiał udać się na kontrolę antydopingową. - Kiedy wraz z kolegami graliśmy na podwórku, to zawsze mówiliśmy, że chcielibyśmy zagrać w barwach Lecha przy Bułgarskiej. A strzelenie gola na tym stadionie to już w ogóle spełnienie dziecięcych marzeń. Do tego najbliżsi, rodzice byli na trybunie, więc wiele emocji miałem w ten wieczór. Podbiegłem pod ten sektor i cieszyłem się zarówno z kibicami, jak i rodziną. Cóż, zależało nam na tym, żeby ten niełatwy mecz odblokować. Przeważaliśmy, ale nie mogliśmy tego udokumentować bramką. W końcu się udało, potem poprawiliśmy i pokazaliśmy, że bardzo nam zależało. Była zatem kilka powodów do radości - opowiada 30-latek.
Salamon to środkowy obrońca, a piłkarze z tej pozycji rzadko decydują się na próby z dystansu. Jaki impuls zatem jemu podpowiada, żeby uderzać zza pola karnego? Przypomnijmy bowiem, że po powrocie do Lecha już w pierwszym sparingu z tureckim Bandirmasporem (1:0) kopnął kapitalnie do bramki. - Szczerze? Wiem, że dysponuję mocnym strzałem. Często na treningach próbuję i mi to wychodzi, dlatego zawsze, kiedy jestem poniżej trzydziestego metra, to w mojej głowie zapala się lampka, żeby przyjąć piłkę i uderzyć. Na tej pozycji faktycznie mam niewiele okazji, więc staram się korzystać. Tutaj miałem ułamek sekundy na przyjęcie, więc dwa razy się nie zastanawiałem - uśmiecha się Salamon.
Kiedy piłkarz ma znacznie powyżej 190 centymetrów wzrostu, to naturalnym wydaje się być liczenie na trafienia głową po stałych fragmentach gry. Podobnie jest w przypadku Salamona. Ale paradoks polega na tym, że on od powrotu do Poznania w styczniu wbił trzy gole, z czego dwa właśnie z dystansu. Tego jednego głową zaliczył wiosną w Szczecinie przeciwko Pogoni (1:0). Mógł być też drugi w pierwszej kolejce przeciwko Radomiakowi (0:0), ale zabrał mu go VAR. - Szkoda, bo gdyby obrona odrobinę się pomyliła, to miałbym już dwa trafienia w trzech meczach, a my komplet punktów na koncie. Jednak mam nadzieję, że w piątek to nie było moje ostatnie słowo. I pomogę jeszcze drużynie takimi strzałami - mówi Bartek.
We Włoszech, gdzie grał przez czternaście lat, wyglądało to nieco inaczej, jeśli chodzi o strzały z dystansu. - Owszem, uderzałem wiele razy, ale piłka odbijała się od słupków, poprzeczek, po części prób było spore zagrożenie. Ale, jeśli się nie mylę, to teraz zaliczyłem dopiero pierwszą bramkę z dystansu z gry. Co innego stałe fragmenty gry, bo miałem ochotę je wykonywać i w niektórych klubach we Włoszech pozwalano mi na to. Mam zatem na koncie bramki bezpośrednio z rzutów wolnych - tłumaczy. - My mamy w Lechu innych zawodników, którzy potrafią uderzyć ze stojącej piłki. Jeśli jednak nadarzy się okazja i odpowiednie miejsce na boisku, to na pewno się zgłoszę - zapowiada ze śmiechem.
Kolejorz jest liderem po trzech kolejkach z dorobkiem siedmiu punktów. - Ciężko pracowaliśmy od początku przygotowań, zrobiliśmy reset po nieudanym poprzednim. Uważam, że świetną robotę wykonaliśmy. Wiedzieliśmy też, jak ważny jest początek. Uważam, że zaczęliśmy dobrze i myślę, że zasługiwaliśmy nawet na pełną pulę. Ale pokazaliśmy stabilność, jakość i to, że wszyscy idziemy w dobrym kierunku. I uważam, że już jesteśmy drużyną - podsumowuje.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe