Lech - Odra Opole 0:2 w pierwszym sparingu
- Nie obchodzi mnie wynik tego sparingu. Wyniki sparingów zaczną mnie obchodzić w Hiszpanii - mówi trener "Kolejorza" Franciszek Smuda
Odra Opole to zespół, który jest zaawansowany w przygotowaniach i od dłuższego czasu gra sparingi i szlifuje formę z piłką. Lechici mieli ją przy nodze po raz pierwszy od wielu tygodni. - I strasznie nam tego brakowało - stwierdził Piotr Reiss. - Dlatego ważniejsze od wyniku meczu było dla nas to, że wreszcie mogliśmy sobie pograć.
To wystarczyło, aby nikt w Lechu nie podszedł do sparingu, a zwłaszcza do jego wyniku, z refleksją. Lech dopiero co wrócił z ciężkiego zgrupowania w Szklarskiej Porębie, gdzie - jak mówi Piotr Reiss - "wszyscy równo trenowaliśmy, niezależnie od tego, kto jest, jakim piłkarzem, i bez testerów". A skoro tak, miał prawo nie zagrać dobrze z Odrą. - Czujemy zmęczenie - mówi Reiss. - Ważne było dla mnie 90 minut biegania. Wynik mnie nie obchodzi. Na wyniki zacznę zwracać uwagę dopiero podczas zgrupowania w Hiszpanii - dodaje trener Franciszek Smuda. - Gdybyśmy teraz grali bardzo dobrze, to byłby to nawet powód do zmartwienia. Zresztą było widać, że się specjalnie nie denerwowałem i nie krzyczałem na piłkarzy, gdy ktoś źle podał czy zagrał. I nikogo po meczu nie oceniam, także nowych piłkarzy, którym jest szczególnie trudno.
Ci nowi to macedoński środkowy obrońca Zlatko Tanevski, bułgarski lewy obrońca Kristian Dobrew i bośniacki, a właściwie serbski (bo pochodzi z serbskiego klubu Slavija Sarajewo, który gra w wielonarodowościowej lidze Bośni i Hercegowiny) pomocnik Dimitrije Injać. Z tego grona najlepsze wrażenie zrobił Injać. Radził sobie z piłką i bez niej, czego np. już nie można powiedzieć o popełniającym szereg błędów Tanevskim. Najwięcej można było się spodziewać po dysponującym mrożącym krew w żyłach spojrzeniu spod brwi Dobrewie. Bułgar grał poprawnie, ale tylko tyle. Błysku wielkiego talentu na razie nie pokazał.
Najbardziej aktywnymi piłkarzami meczu byli Marcin Zając i Henry Quinteros. Zając miał kilka dogodnych sytuacji bramkowych. Z rzutów wolnych próbował trafić Reiss, ale bezskutecznie. A Odra Opole wbiła Lechowi dwa gole. Pierwszy padł z rzutu karnego, po faulu grającego na prawej obronie i często włączającego się do akcji ofensywnych Grzegorza Wojtkowiaka. Drugi gol był zachwycający. Nigeryjczyk Hugo dostał piłkę w polu karnym i złożył się do efektownej przewrotki, nie zważając na to, że jest spętany dresowymi spodniami. Trafił w okienko, ale nie do serca nowego trenera Odry Witolda Mroziewskiego. - I tak był najsłabszy na boisku. Grał pasywnie - uznał.
Ciekawostką jest fakt, że sparing oglądał były prezes Lecha Jakub Andrzej Grajewski.
Lech Poznań - Odra Opole 0:2 (0:1)
Bramki: Kochanowski (3., karny), Hugo (54.)
Lech: Kotorowski (46. Binkowski) - Wojtkowiak, Tanevski, Bosacki, Dobrew - Zając, Scherfchen, Injać, Quinteros, Wilk - Reiss.
Zawodnicy, którzy nie zagrali wczoraj przeciwko Odrze, mieli zajęcia bez piłki. Dziś - zmiana. Wczorajszy skład z Odrą zostaje w Poznaniu, a reszta jedzie na sparing z Zawiszą w Bydgoszczy. Rozpocznie się on o godz. 12.