Lech Poznań jest liderem PKO BP Ekstraklasy po sześciu kolejkach i jednym z dwóch - obok Śląska Wrocław - niepokonanych zespołów. Duża w tym zasługa defensywy, która jest szczelna i rzadko daje się zaskakiwać. - Jeśli chodzi o fazę obronną to dużo się zmieniło na plus, ale to zasługa pracy całego zespołu - mówi Bartosz Salamon.
Kolejorz stracił zaledwie trzy bramki w obecnych rozgrywkach - dwa z rzutów karnych i jedną przeciwko Pogoni Szczecin (1:1), ale grając w osłabieniu.
- W tym momencie dobrze to funkcjonuje. Jeśli chodzi o fazę obronną to dużo się zmieniło na plus, ale to zasługa pracy całego zespołu. Wiadomo, że kiedy tracimy bramki to skupiamy się na krytyce obrońców i bramkarza, z kolei kiedy strzelamy gole, to nagradzamy brawami atakujących. Tutaj jednak należy podkreślić, że każdy dokłada swoją cegiełkę i kapitalnie pracuje w destrukcji. Począwszy od Mikaela Ishaka, przez skrzydłowych, Joao Amarala. Każdy w pressingu jest wartością dodaną. Jesteśmy zgranym, jednym blokiem, który broni dostępu do własnej bramki. Nam zresztą z tyłu lepiej się interweniuje, bo te piłki trafiające do atakujących rywala są nie takie komfortowe, a ich sytuacje niezbyt klarowne. Trener ze sztabem ładnie to poukładał, a my koncepcję wcielamy w życie. Tylko w ten sposób, czyli pracując jako jeden organizm, możemy utrzymać taki stan - opowiada doświadczony obrońca.
W trakcie przerwy między sezonami, czyli podczas przygotowań i sparingów, został położony mocny nacisk właśnie na element gry defensywnej. I widać tego efekty. - Od pierwszego treningu po urlopach pracowaliśmy nad kompaktowym ustawieniem w momencie, kiedy nie mamy piłki. I to jest ta droga, którą musimy dalej iść - potwierdza Salamon, który wyrasta na lidera poznańskiej obrony. Jest bowiem chwalony za swoją postawę przez ekspertów, a także kibiców, którzy oglądają mecze niebiesko-białych. - Cieszę się z tego, że gram we wszystkich meczach, to daje stabilność i pozwala mi znaleźć formę. Ze spotkania na spotkanie ta dyspozycja powinna się zwiększać, bo ja jestem typem zawodnika, który potrzebuje rytmu meczowego. Oczywiście tutaj wyniki pomagają. I każde starcie pokazuje wtedy, że jeśli forma jest dobra, to wzrasta pewność siebie i można dać coś ekstra drużynie - przyznaje 30-latek.
Lech nie tylko nie traci goli, ale w ogóle nie dopuszcza przeciwników do zbyt wielu strzałów. Dla przykładu, Cracovia (2:0) oraz Lechia Gdańsk (2:0) ani razu nie kopnęły celnie w kierunku poznańskiej bramki. - To ważne, bo my z tyłu jako obrońcy skupiamy się na tym, żeby jak najwyżej przerwać akcje. Staramy się czytać grę i grać na wyprzedzenie, nie pozwalamy w ten sposób rozwinąć skrzydeł przeciwnikom - mówi gracz Kolejorza. Zarówno on, jak i Antonio Milić, a także Lubomir Šatka starają się antycypować i wyprzedzać graczy rywala.
- Grając w takim zespole jak Lech, gdzie my dyktujemy warunki gry, musimy starać się odbierać piłkę daleko od naszej szesnastki. Gdybyśmy uciekali we własne pole karne, to mielibyśmy potem sto metrów do bramki rywala. Stąd próby przerwania ofensywnych zapędów przeciwnika jak najwyżej. Zabezpieczamy się, dystanse między formacjami są mniejsze i to daje możliwość takiego grania. Ważny jest tutaj odpowiedni timing, a także przewidywanie, kiedy doskoczyć. Rok temu te odległości między liniami były większe, teraz jako drużyna jesteśmy bardziej zgrani i to nam pomaga - analizuje doświadczony defensor.
Lech jest liderem po sześciu kolejkach i aż żal, że przyszła przerwa reprezentacyjna. - To nas nie zbija z tropu, idziemy swoją drogą. Oczywiście, kiedy wygrywasz i dobrze się czujesz, to chciałbyś grać co tydzień. Ale to też moment, kiedy niektórzy z chłopaków mogą spokojnie popracować, żeby byli silniejsi po powrocie do gry. Akceptujemy to i czekamy już na Raków - kończy Salamon. Mecz w Częstochowie w następną niedzielę (12 września) o godzinie 17:30.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe