Emilian Dolha nie może dać się sprowokować

Sobotnie starcie z Wisłą w Krakowie to najpoważniejszy sprawdzian lechitów w tym sezonie. Wisła u siebie to rywal bardzo groźny - Lech nie wygrał tu od 1993 r. W sobotę "Kolejorz" zagra w Krakowie na pewno bez kontuzjowanego Piotra Reissa i nie wiadomo, czy z Rafałem Murawskim. - Boli mnie mięsień. Jest naciągnięty. Zrobię jednak wszystko, by być zdrowym do soboty - mówi piłkarz. Z zespołem pojedzie też Panamczyk Luis Henriquez - usiądzie na ławie i kto wie, czy nie zadebiutuje. Do kadry pierwszego zespołu po kilku udanych występach został też włączony Maciej Kononowicz z Młodej Ekstraklasy.

Mecz w Krakowie będzie szczególnie trudny dla rumuńskiego bramkarza Emiliana Dolhy. "Emma" odszedł z Wisły w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Kibice "Białej Gwiazdy" mają mu to za złe. Szykują akcje, które mają to zamanifestować i rozproszyć Rumuna. Będą to być może transparenty z hasłami po rumuńsku na temat zdrady. Fani Wisły zbierają też drobne monety, by obsypać Dolhę "srebrnikami". A ponieważ Dolha znany jest z porywczości, powstaje pytanie, czy nie da się sprowokować wiślakom. Dolha tylko się uśmiecha i mówi, że nie uważa się za zdrajcę. - To dojrzały piłkarz i wie, co robi - uważa drugi trener Lecha Marek Bajor. - Publiczność w Poznaniu też go nie akceptuje, on zdaje sobie z tego sprawę i świetnie daje sobie z tym radę. Myślę, że i w Krakowie sobie poradzi.

Tymczasem Robert Binkowski, trzeci bramkarz Lecha Poznań, podpisał kontrakt z Wisłą Płock.

Przesąd i żaba

Miał rację prezes PZPN Michał Listkiewicz - piłkarze są bardzo przesądni. Z tego powodu Rafał Murawski został kapitanem "Kolejorza" pod nieobecność kontuzjowanego Piotra Reissa. - Opaskę przejął po nim Maciej Scherfchen, ale okazało się, że "ma żabę". Gdy ją nosił, przegraliśmy, więc oddał opaskę mnie - wyjaśnia Murawski, po czym dodaje: - Niewielu piłkarzy zdecydowałoby się drwić z przesądów.