Bramka Arona Johannssona w debiutanckim meczu ze Śląskiem Wrocław (1:0) była pięknym rozpoczęciem przygody Amerykanina islandzkiego pochodzenia z Lechem Poznań. Warto w tym momencie przypomnieć trafienia z ostatnich lat innych piłkarzy, którzy rozgrywali swoje pierwsze oficjalne spotkania ligowe lub w europejskich pucharach w niebiesko-białych barwach.
Sprowadzony do stolicy Wielkopolski w lecie 2008 roku Robert Lewandowski obecnie bije rekordy w Lidze Mistrzów. Pierwszego gola w międzynarodowych rozgrywkach strzelił jednak w koszulce Lecha, a było to przeciwko Chazarowi Lenkoran (1:0) z Azerbejdżanu. W dalekim Baku obecny kapitan reprezentacji Polski wszedł na boisko z ławki rezerwowych i wykończył akcję Sławomira Peszki. Uderzył z granicy pola karnego i pokonał bramkarza rywali Dimitrija Kramarenko. "Lewy" w kolejnym spotkaniu z GKS-em Bełchatów (2:3) zaliczył z kolei premierowe trafienie w polskiej ekstraklasie. I kto wie, czy nie była to najpiękniejsza bramka jaką zdobył na polskich boiskach - skierował bowiem piłkę do siatki piętką w nieco ekwilibrystyczny sposób.
Kolejorz miał i ma szczęście do skutecznych napastników, którzy od pierwszego występu potrafią zaakcentować swoją dobrą dyspozycję strzelecką. Tak było też w przypadku następcy Lewandowskiego, czyli Artjomsa Rudnevsa, który przywitał się z kibicami w 2010 roku golem na stadionie przy al. Piłsudskiego przeciwko Widzewowi Łódź (1:1) w lidze. W kwalifikacjach europejskich pucharów Łotysz nie mógł występować, więc zadebiutował na międzynarodowej arenie w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Było to wyjazdowe starcie ze słynnym Juventusem Turyn. Mecz przeszedł do historii, bo ówcześni mistrzowie Polski zremisowali 3:3, a hat-trickiem popisał się właśnie Rudnevs, który punkt swojej drużynie dał w doliczonym czasie gry kapitalną próbą zza pola karnego!
Z kolei w kwalifikacjach LE w 2012 roku Gergo Lovrencsics "na dzień dobry", w debiucie z Żetysu Tałdykorgan (2:0) skończył akcję przeprowadzoną lewym skrzydłem przez Bartosza Ślusarskiego. Uderzeniem z woleja niemal rozerwał siatkę bramki Kazachów, czym wprawił w zachwyt zgromadzonych na stadionie w lipcowy wieczór kibiców. W tym samym sezonie w meczu wyjazdowym z Ruchem Chorzów udanie pokazał się natomiast Kasper Hämäläinen. Ustalił końcowy wynik spotkania na 4:0. Kolejne rozgrywki to z kolei świetny debiut Daylona Claasena. Ofensywny pomocnik z RPA w drugiej połowie podwyższyl na 3:1 wynik meczu ligowego z Zawiszą Bydgoszcz (3:2) przy Bułgarskiej. Było to jednak jego jedno z zaledwie trzech trafień w niebiesko-białych barwach.
W czasie rywalizacji Lecha o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów w swoim pierwszym meczu błysnął Denis Thomalla. Wykończył wrzutkę Barry’ego Douglasa w meczu wyjazdowym z FK Sarajewo (2:0), co później dało awans do trzeciej rundy eliminacyjnej i dwumeczu z FC Basel. Niemiecki napastnik swoją przygodę z Lechem zakończył na trzech bramkach, z czego - co ciekawe - wszystkie padały w rozgrywkach europejskich.
Nicki Bille Nielsen w walentynkowe popołudnie 2016 roku uderzeniem zewnętrzną częścią lewej stopy pokonał bramkarza Termaliki Bruk-Bet Nieciecza (5:2). Gest odpalonych rewolwerów, kiedy celebrował przed fanami, zapowiadał wielką formę duńskiego napastnika. Niestety jego końcowy bilans przy Bułgarskiej zatrzymał się na czterech bramkach ligowych w okresie dwóch lat.
Obecny pomocnik Lecha Pedro Tiba, znany ze swojej nieszablonowej gry, w 2018 roku na otwarcie sezonu pokonał efektownymi nożycami bramkarza Wisły Płock, Thomasa Dähne. Była to ostatnia minuta i lechici wywieźli cenne trzy punkty. - To było prawdziwe wejście smoka - zachwycał się ówczesny trener Lecha, Ivan Djurdjevic. Rodak Tiby, Joao Amaral ustalił z kolei wynik w eliminacjach Ligi Europy z Szachtarem Soligorsk (1:1). W dużej mierze dzięki wynikowi z meczu wyjazdowego Lech awansował wtedy do dalszej rundy, gdzie zmierzył się z belgijskim Genkiem.
I na koniec jeszcze historia najnowsza, związana z Mikaelem Ishakiem. Szwed debiutował w Lechu w Pucharze Polski przeciwko Odrze Opole (3:1), ale w ekstraklasie swój pierwszy występ zaliczył tydzień później w Lubinie z Zagłębiem (1:2). I krótko przed przerwą dał swojej drużynie prowadzenie, którego jednak nie udało się utrzymać do końca.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe