Media są pod wrażeniem nie tylko gry Lecha Poznań w pierwszym wiosennym meczu, ale również liczb, jakie wykręcili piłkarze pod kątem fizycznym w starciu z Widzewem Łódź (4:1). - Jesteśmy oczywiście zadowoleni, ale w życiu nie ma nic na pewno, na bazie doświadczeń podchodzę do tego wszystkiego z pokorą. I to nie tylko sprowadza się do przygotowania fizycznego, ale również całego procesu treningowego - mówi trener przygotowania fizycznego Karol Kikut, który zwraca uwagę na to, że zajęcia z piłkarzami to praca zespołowa i wiele osób ma na nią wpływ. Nie tylko ze sztabu szkoleniowego i medycznego, ale również innych działów.
Szalone liczby - taką nazwę miał emitowany niegdyś w telewizji polskiej teleturniej matematyczny. I ta nazwa idealnie pasuje do wyników, jakie wyskoczyły w specjalnych programach, które pozwalają szczegółowo analizować fizyczne parametry. - Lech Poznań biega jak szalony - napisał w tytule redaktor Szymon Janczyk w Weszło. Kilka przykładów? Gospodarze przy Bułgarskiej wykonali w piątek 174 sprinty, co jest najlepszym w tym sezonie wynikiem w PKO BP Ekstraklasie. Dotychczasowy rekord został poprawiony o 13. Sam Daniel Håkans miał 43 sprinty - najwyższy wynik w historii pomiarów w polskiej lidze. Cała drużyna przebiegła prawie 123 kilometry, a Antoni Kozubal przekroczył barierę 13 tysięcy metrów.
Poprosiliśmy trenera przygotowania motorycznego Karola Kikuta o komentarz do tych liczb.
Ja do tematu podchodzę kompleksowo i z szerszego punktu widzenia. Taki efekt jak w liczbach to wypadkowa kilku czynników. Po pierwsze, najważniejszym trenerem przygotowania fizycznego w klubie jest pierwszy trener, czyli teraz Niels Frederiksen. Jako ten, który wiedzie prym, pokazuje kierunek pracy i efektem tego są później takie wyniki. Po drugie, ważna jest kultura pracy wokół drużyny. Czyli przede wszystkim współpraca moja i trenera Antonina Cepka, bo odpowiadamy tutaj w duecie za przygotowanie motoryczne, z resztą sztabu szkoleniowego. Chciałbym również podkreślić rolę sztabu medycznego, który dba o zdrowie zawodników, a dzięki temu mamy ich do dyspozycji potem na boisku. Często wyprowadzają piłkarzy z drobnych urazów na tyle szybko, że potem możemy my z nimi popracować. Osobna kwestia to dział naukowy, z którym ściśle pracujemy przy bieżącej analizie danych i wyciąganiu wniosków na przyszłość. Ale też blisko są inne działy. Weźmy choćby selekcję graczy o takim a nie innym profilu, tutaj duża rola w wyselekcjonowaniu odpowiednich kandydatów przez dział skautingu. Oni mają na to wpływ. I potem Daniel robi takie liczby, bo jest naturalnie predysponowany do bardzo eksplozywnych wysiłków. Rasmus Carstensen też naturalnie jest mocny pod względem fizycznym. Stąd od razu należy tu podkreślić, że różnie działy wpływają na to, jak finalnie wyglądają te wyniki biegowe. To gra zespołowa i ma na to wpływ wiele osób.
Tutaj też odpowiem szerzej. Jako pozytywną rzecz w klubie odbieram to, że wiele działań chcemy ustandaryzować. Żeby mieć co porównywać, co analizować i na tej podstawie potem wyciągać wnioski. Jednym z takich obszarów jest właśnie przygotowanie fizyczne. Trzymamy się pewnych standardów, które budujemy od kilku sezonów. Czasami efekt jest lepszy, czasami gorszy. Mamy jednak fundament do pracy, wokół którego oscylujemy, a który modyfikujemy, Ten okres przygotowawczy wyglądał nieco inaczej, natomiast to nie były to drastyczne zmiany, rewolucyjne. Co się zmieniło? Z uwagi na to, że zakres czasowy obozu w Turcji był nieco krótszy zdecydowaliśmy się na nieco bardziej intensywny początek. I faktycznie ten pierwszy moment był bardziej intensywny niż dotychczas. Widać to było choćby po reakcjach piłkarzy. Trochę wyższa była np. objętość przebiegniętego dystansu na różnych prędkościach, a także dystansu pokonywanego na minutę. Od razu jednak powiem, że nie były to jakieś rewolucyjne zmiany.
Tutaj jest główne przesłanie ode mnie. Bo choć to temat dotyczący wielu aspektów i osób, co wcześniej podkreślałem, to jednak oczywiście najważniejsze, żebyśmy my jako trenerzy przygotowania fizycznego poprawnie wykonywali swoją robotę. Ale teraz kluczowa sprawa. OK, fajnie weszliśmy w rundę wiosenną, ale to tylko jeden mecz. Dużo jeszcze przed nami, a w pamięci mam poprzedni sezon. Rozpoczęliśmy wiosnę od rywalizacji z Zagłębiem Lubin, wtedy też wykręciliśmy niezłe liczby, a potem mieliśmy problemy. Stad te liczby to nie wszystko, bo tak - jesteśmy z nich zadowoleni i chcemy utrzymać tę intensywność do końca sezonu, to jednak mocno złożony proces. I jesienią teraz też w końcówce rundy nie byliśmy zadowoleni i mamy tutaj swoje wnioski, co mogło być przyczyną tej słabszej dyspozycji na przełomie listopada i grudnia. Stąd jesteśmy gotowi na manipulację dotyczącą obciążeń, ale też zmianę innych czynników, tego żeby inaczej pokierować procesem treningowym. Wszystko po to, żeby tego paliwa wystarczyło. Zobaczymy, to się okaże. W życiu nie ma nigdy nic na pewno, na bazie wcześniejszych moich doświadczeń trenerskich podchodzę tutaj z pokorą. I to nie tylko sprowadza się do przygotowania fizycznego, ale całego procesu treningowego.
Byliśmy usatysfakcjonowani pracą w okresie przygotowawczym. I wynik z Nordsjaelland wlał na pewno jakąś nutkę niepewności, bo gdybyśmy przegrali po lepszej dyspozycji to OK, ale zawsze jednak rezultat 1:7 jakiś znak zapytania pozostawia. Tym niemniej chcę też jasno podkreślić, że ten sparing nie sprawił, że pojawiło się zwątpienie. Może co najwyżej nutka niepewności, ale to absolutnie nie wpłynęło na inne postrzeganie okresu przygotowawczego. Wiedzieliśmy, co zrobiliśmy i byliśmy przekonani, że to się obroni. Choć oczywiście czujność musiała być zwiększona. Natomiast mecz z Widzewem pokazał, że jesteśmy na dobrej drodze.
Wiem, że były takie opinie, ale tu chodzi właśnie o rozłożenie tych akcentów, subiektywnie mieli prawo odczuć większe zmęczenie. Natomiast same liczby, jak podsumowaliśmy obóz, owszem - były większe, ale nie było to coś ekstremalnego, standardu naszej pracy tu nie zmienialiśmy. Dlatego na koniec powiem pół żartem, pół serio. Z biegiem czasu zapominamy, albo trochę bardziej w pozytywnych barwach patrzymy na to, co było wcześniej złe. Dlatego za 2-3 lata, kiedy będą kolejne przygotowania, to na bazie doświadczenia starsi piłkarze też będą mówili, że to dla nich jeden z najcięższych obozów. Tak już jest.
Zapisz się do newslettera