Wisła lepsza od Lecha w CLJ

Po serii czterech zwycięstw z rzędu krakowianie nieco wyhamowali, remisując pod koniec kwietnia z UKS-em SMS Łódź oraz przegrywając ze Śląskiem Wrocław tydzień temu 1:3. W nie najlepszej formie znajdowali się w ostatnim czasie także lechici, którzy z dwóch ostatnich starć nie podnieśli z murawy ani jednego punktu. Przed sobotnim pojedynkiem stanęli jednak przed szansą na zniwelowanie strat do piątej w stawce Wisły, w przypadku zwycięstwa traciliby bo niej już tylko dwa "oczka".

Bardzo mocno taki scenariusz skomplikowała im pierwsza część gry, podczas której krakowianie potrafili wykorzystać praktycznie wszystkie indywidualne błędy w obronie przyjezdnych. Już do przerwy mieliśmy rezultat 3:0 na ich korzyść, a o powodzeniu w ich akcjach często decydował brak zdecydowania w defensywie Lecha. Trafienie otwierające wynik padło po niepotrzebnym faulu i rzucie wolnym, a trzecie po faulu w obrębie własnej "szesnastki" Patryka Olejnik. Mogło się wydawać, że emocje się już skończyły, ale w przerwie w szatni Kolejorza wydarzyło się wiele dobrego.

W rolę motywatora wcielił się najstarszy w gronie lechitów Damian Kołtański, który wzorem swojego trenerskiego idola, Arsene’a Wengera umiał pobudzić swoich kolegów i przekazać im cenne wskazówki. - Byliśmy ogromnie zbudowani postawą Damiana, który tchnął ducha w swoją drużynę w taki sposób, że wyszła ona niezwykle zmotywowana na drugą połowę. Po pierwszej wiedzieliśmy, że pod kątem wynikowym nie wyglądało to dobrze, ale po chłopakach czuć było, że są wyjątkowo naładowani - opisuje trener Wędzonka.

Już dziesięć minut po wznowieniu Filip Wełniak zdobył bramkę na 1:3, a na kolejne szanse nie trzeba było długo czekać. Do dwóch okazji doszedł Kołtański, do kolejnej Wełniak, na listę strzelców mógł wpisać się także Kacper Sommerfeld. Gol kontaktowy padł późno, bo w ostatniej minucie regulaminowego czasu, a jego autorem został Kołtański. Wiślacy zabili marzenia niebiesko-białych w ostatniej akcji spotkania, wykorzystując kontratak i ustalając wynik na 4:2.

- Po przerwie oglądaliśmy już w pełni poprawny w naszym wykonaniu mecz, w którym zabrakło nam szybciej strzelonego gola na 2:3. Przeciwnik był dziś lepszy od nas o umiejętność bezlitosnego wykorzystania błędów i to dziś zdecydowało o jego powodzeniu. Cieszy nas reakcja drużyny i ambitna postawa po przerwie oraz debiuty w tej lidze Filipa Warciarka i Michałą Gurgula, ale musimy skupić się na wyeliminowaniu indywidualnych mankamentów, które cały czas nam towarzyszą – podsumował to starcie szkoleniowiec juniorów starszych Lecha.

Wisła Kraków U-18 – Lech Poznań U-18 4:2 (3:0)

Bramki: (21.), (36.), (45. – karny), (90+4.) – Wełniak (55.), Kołtański (90.)

Lech Poznań: Mateusz Mędrala – Kamil Budych (46. Sebastian Goc), Aleksander Gazda, Patryk Olejnik, Adrian Tymiński – Kacper Sommerfeld (85. Filip Warciarek), Dawid Ławniczak (72. Michał Gurgul), Damian Kołtański – Maksymilian Dziuba (72. Dawid Zięba), Filip Wełniak, Bartłomiej Juszczyk