Niedzielny gol był 7 trafieniem Dimitrije Injaca w niebiesko-białych barwach. Dwa z nich piłkarz zaliczył w meczach Pucharu UEFA w sezonie 2008/09. Pozostałe padły w spotkaniach polskiej Ekstraklasy. Drugie miejsce na liście Dimy zajmuje gol strzelony wiosną 2008 roku w Bełchatowie. Wówczas Serb wpisał się na listę strzelców w 59 minucie i ustalił wynik meczu na 3:0 dla Lecha. Czy z tak silnym i precyzyjnym uderzeniem trzeba się urodzić czy można się tego po prostu nauczyć?
- Jedno i drugie. Na pewno predyspozycje są ważne, ale jeszcze ważniejszy jest regularny, codzienny trening - przyznaje Injac
Na ostatnim stopniu podium w klasyfikacji Dimy znalazł się gol strzelony wiosną tego roku. W 27 kolejce Kolejorz grał we Wrocławiu ze Śląskiem. Po podaniu Sławomira Peszki Injac potężnym uderzeniem podwyższył na 2:0 i w zasadzie przesądził o losach wygranego ostatecznie 3:0 meczu.
Serbski piłkarz bardzo dobrze pamięta swoją pierwszą bramkę zdobytą dla Kolejorza. Padła ona w wygranym 6:1 spotkaniu z Widzewem w maju 2007 roku.
- Wszedłem na boisko po przerwie. Na boisku utrzymywał się niekorzystny dla nas remis 1:1. Strzeliłem bramkę na przełamanie i wygraliśmy to spotkanie - wspomina.
Choć gole strzelane przez Dimę prawie zawsze mają kluczowe znaczenie dla losów meczu, to jednak defensywny pomocnik Lecha skromnie podchodzi do swoich trafień.
- Strzelam w najważniejszych momentach dla drużyny, ale to, że te gole padają to zasługa całego zespołu. - dodaje piłkarz.
Zapisz się do newslettera