Ostatni raz ... 2 punkty, bo wtedy jeszcze tyle przyznawano w lidze za zwycięstwo, lechici wywieźli z Warszawy w 1995 roku. Na Stadion Wojska Polskiego podopieczni Romualda Szukiełowicza nie jechali w roli faworyta. Legia w sezonie 94/95 kroczyła bowiem po tytuł Mistrza Polski. Poznaniacy mieli wówczas jeszcze tylko teoretyczne szanse na załapanie się do europejskich pucharów.
Ponad siedem tysięcy kibiców długo nie oglądało bramek. Wreszcie na 11 minut przed końcem spotkania, lechici zdobyli bramkę która, jak się później okazało dała im zwycięstwo. Po akcji Piotra Reissa, Maciej Szczęsnego pokonał Jacek Dembiński - Pamiętam, że Piotrek pociągnął z piłką od środka boiska i uderzył, Szczęsny obronił, a ja dobiłem piłkę już do właściwie pustej bramki - mówi strzelec jedynego gola w tamtym spotkaniu.
- Sporo czasu minęło od tego meczu, ale pamiętam, że było to bardzo dobre i ciekawe widowisko. Zwycięstwo było tym cenniejsze, że była to pierwsze porażka Legii na własnym stadionie od chyba 49 meczów - wspomina Dembiński.
10.05.1995 (28. kolejka)
Bramka: 79. Dembiński
Widzów: 7.500 (280 z Poznania)
Sędziował: Zygmunt Ziober (Przemyśl)
Żółta kartka: Mięciel (Legia)
Legia: Szczęsny - Jóźwiak, Zieliński, Ratajczyk, Lewandowski (21. Mosór - 84. Kacprzak), Michalski, Pisz, Mandziejewicz, Fedoruk, Mięciel, Podbrożny
Lech: Przybylski - Bąk, Rzepka, Wojtala, Reiss, Kryger, Czerniawski, Piskuła, Remień, Dembiński, Wichniarek (46. Przysiuda - 70. Augustyniak)
Zapisz się do newslettera