Lechia Gdańsk gra w Lotto Ekstraklasie nieprzerwanie od 2008 roku. Wcześniejszy jej pobyt w najwyższej klasie rozgrywkowej przypada natomiast na lata 80. Kilkukrotnie z Biało-Zielonymi rywalizował wtedy Jarosław Araszkiewicz, który w ramach cyklu Jeden Klub Tysiąc Historii wspomina trudne pojedynki z gdańszczanami.
Zawsze ciężko grało się z Lechią. To bardzo nieprzyjemny rywal. Chociaż w jego szeregach nie było wtedy jakichś wybitnych piłkarzy czy gwiazd, ale jako cały zespół twardo stawiali opór. W pojedynkach z Lechią nigdy nie robiliśmy szału, jeśli chodzi o wyniki. Co prawda najczęściej wygrywaliśmy, ale maksymalnie jedną bramką. To były mecze na styku.
Meczów wyjazdowych z tym rywalem na pewno nie ułatwiał dojazd na stadion. Podróże do Gdańska były bardzo długie. Nie było kiedyś autostrad i jazda na Pomorze stawała się męcząca. Zawsze jednak w drodze na spotkanie myśleliśmy o tym, co zdarzyło pół roku wcześniej - że było nam ciężko z tym przeciwnikiem i to ułatwiało nam motywację.
Pierwszy raz przeciwko gdańszczanom grałem w Superpucharze Polski w 1983 roku. Niestety ulegliśmy im wtedy 0:1. Rozpocząłem ten mecz na ławce rezerwowych. Wszedłem na boisko w drugiej połowie, ale odniosłem kontuzję i musiałem być zmieniony jeszcze przed końcem pojedynku.
Jedynego gola w tamtym meczu strzelił Jerzy Kruszczyński i to jego z grona lechistów najbardziej zapamiętałem. Później trafił bowiem do nas z tego klubu. Perfekcyjnie wykonywał rzuty karne. Był też bardzo sympatycznym człowiekiem. Musiał mieć coś w sobie, bo został kapitanem w Lechu. Tutaj tak nie było, że byle kto z zewnątrz mógł dostać opaskę, ale Jurek sobie na to zasłużył. Wniósł dużo dobrego zarówno w szatni, jak i na boisku.
Z Lechią rywalizowałem dość często. Nie tylko w Lechu, ale także w Legii czy później w Dyskobolii, gdy graliśmy w ówczesnej drugiej lidze. Tylko w barwach tej ostatniej drużyny udało mi się pokonać - i to dwukrotnie - bramkarza z Gdańska. To tylko świadczy o tym, jak nieprzyjemny był to przeciwnik. Lechia zawsze należała do drużyn, z którymi Kolejorz miał problemy.
Zredagował Jakub Ptak
Zapisz się do newslettera