Zawodników Lecha Poznań czeka pojedynek na bardzo trudnym terenie. Od kilkunastu lat wyjazdowe mecze z Koroną Kielce są dla Kolejorza nie lada wyzwaniem. W kilku takich pojedynkach wziął udział Krzysztof Kotorowski. Były bramkarz Lecha w ramach cyklu 1 Klub 1000 Historii wspomina tamte mecze i zastanawia się, dlaczego tak trudno gra się w Kielcach.
W Kielcach zawsze jest ciężko o punkty. Tam trudno grało się i nadal gra Lechowi. Wystąpiłem tam kilkukrotnie i tylko raz udało nam się wygrać, było też parę remisów. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Nie można się wykręcać długą podróżą chociaż wiadomo, że wyjazdy do Kielc są niezbyt bliskie i męczące. Korona jest po prostu taką drużyną, że coś z nią nam nie leży.
W czasach mojej kariery zespół z Kielc grał mało widowiskowy futbol. Prezentował piłkę siłową i defensywną. Zawodnicy Korony przede wszystkim bronili własnej bramki i najczęściej czekali na szybkie kontry oraz stałe fragmenty gry. Grał tam wtedy Edi Andradina - piłkarz świetnie wykonujący rzuty wolne i rożne. Poza tym żółto-czerwoni zawsze byli nastawieni na walkę. Korona miała swego czasu największych wojowników w swoich szeregach. Trener Leszek Ojrzyński stworzył taką bandę, z którą trzeba było się po piłkarsku "bić" na boisku.
Styl gry to jedno, ale pamiętam też, że grałem tam kilkukrotnie w bardzo słabych warunkach atmosferycznych. Zdarzało nam się walczyć w mrozach, co nie sprzyjało stanowi boiska. Murawa była oblodzona, leżało dużo śniegu. To nigdy nie pomaga drużynie, która chce grać w piłkę. Lech jest takim zespołem - próbującym atakować i wyprowadzać piłkę od tyłu. Korona wręcz przeciwnie - bazowała na długich podaniach.
Raz w Kielcach zdarzyło mi się wpisać na listę strzelców - niestety jako autor gola samobójczego. Pamiętam go doskonale. Któryś z zawodników silnie uderzył, bodajże głową. Piłka trafiła kolejno w słupek i nieszczęśliwie w mój bark, po czym wpadła do bramki. Ten gol został zapisany mnie, aczkolwiek drużyna gospodarzy miała dużo szczęścia.
Mimo wszystko nie można rysować Korony jako świetny zespół. Nie pamiętam bowiem, żebym przegrał z nimi w Poznaniu. Czemu zatem tak trudno gra nam się w Kielcach? Myślę, że wszystkie aspekty o których wspomniałem często nakładały się na siebie. Złe warunki atmosferyczne oraz typowa dla Korony gra powodowała, że straciliśmy tam kilka bramek. Z drugiej strony, gdy zespół z Kielc przyjeżdżał do Poznania i czekała na niego lepiej przygotowana murawa, to z reguły wracał do siebie z porażką.
Zredagował Jakub Ptak
Zapisz się do newslettera