2018-05-31 14:05 Mateusz Szymandera , fot. Przemysław Szyszka

- Wyjazd był impulsem - wywiad z Kamińskim

- Znałem swoją pozycję w Lechu. Gdy przychodził nowy trener, to ja grałem. Klub ściągał obrońców, a ja grałem. Miałem ofertę, żeby przedłużyć umowę i na pewno byłbym szczęśliwy. To miłe, że Lech chciał ze mną dalej współpracować. To był jednak dla mnie ostatni dzwonek na wyjazd. Wiedziałem, że albo wyjadę albo zostanę tu do końca kariery - mówi w rozmowie z oficjalną stroną klubu, Marcin Kamiński. Wychowanek Kolejorza od dwóch lat gra w niemieckim VfB Stuttgart.

Z perspektywy czasu łatwo jest oceniać wybory, ale wydaje się, że trafiłeś idealnie przechodząc z Lecha Poznań do z VfB Stuttgart.

- Ułożyło się tak, jak chciałem, żeby ta przygoda się ułożyła. Na początku trzeba było się przystosować do nowych warunków, potem zacząłem regularnie grać. Może tylko ostatnie tygodnie nie były dla mnie wymarzone, bo grałem mniej. Sezon jednak zakończyliśmy z fantastycznym wynikiem, bo jako beniaminek zajęliśmy siódme miejsce i byliśmy bardzo blisko awansu do pucharów. To, że w ostatnich meczach wchodziłem na 10-15 minut też pokazuje, że jestem blisko składu. Przygoda z zagranicą układa się dobrze.

Pamiętam, że nie miałeś dużo czasu na zastanowienie. Od momentu przyjścia oferty do podpisania umowy minęło dziesięć dni.

- Nawet mniej. Decyzję trzeba było podjąć szybciej. Pojawiały się pogłoski, że może się pojawić oferta z VfB i zastanawialiśmy się, co zrobić. Trafiliśmy idealnie. Pamiętam, że była propozycja z Karlsruhe, które spadło z Bundesligi. Podobnie było z Eintrachtem Brunszwik. Kiedy otrzymujesz ofertę z tak dużego klubu jak VfB Stuttgart, to nie musisz się długo zastanawiać. Znaliśmy ambicje tego klubu.

Spodziewałeś się tego, w jakim kierunku pójdzie twoja przygoda z VfB? Zacząłeś grać w trakcie sezonu, wywalczyliście awans, potem grałeś dużo w Bundeslidze.

- Przed moim transferem podstawowym założeniem był awans. Tak naprawdę my i Hannover 96 byliśmy skazani na to, żeby to zrobić. Takie duże marki muszą grać w Bundeslidze. Wyniki nam się układały, pięliśmy się w górę i robiliśmy przewagę w tabeli. Wiadomo, że mogło się to różnie ułożyć, ale poszło tak, jak chcieliśmy. Po tych dwóch latach czuję, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę.

O pierwszym roku w Stuttgarcie mówiłeś, że jest szalony. Jak więc nazwać drugi?

- Też był trochę szalony. Trafiliśmy do nowej ligi. Nie da się jej porównać, jeśli chodzi o jakość piłkarzy. To było coś nowego, chociaż po roku spędzonym w 2. Bundeslidze było mi łatwiej. Znałem klub i język. Lepiej funkcjonowałem w klubie. Jeśli trafiasz za granicę, to budujesz swoją pozycję poprzez występy na boisku. W ten sposób najłatwiej trafić do trenera czy kolegów z drużyny. Musisz pokazać, że możesz coś wnieść i być ważną częścią drużyny.

Najpierw wywalczyłeś awans do Bundesligi, potem z drużyną dobrze w niej grałeś. Spotykałeś się z pozytywnymi emocjami, a to na pewno pomogło w aklimatyzacji.

- Myślę, że tak.

Gdybyś walczył o utrzymanie w Bundeslidze to trudniej byłoby się przebić do składu?

- Transfer do 2. Bundesligi wielu odbierało jako krok w tył. Tylko i wyłącznie przez to, że widzą dwójkę z przodu. Mówią, że to słabsza i gorsza liga, ale w środku wyglądało to inaczej. Trafiłem do klubu, który funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie. To, że grałem na zapleczu ułatwiło mi wejście do ligi. Inna była jakość piłkarzy, ale zaangażowanie i fizyczność na takim samy poziomie. Nie było różnicy po awansie do Bundesligi.

Jak się zaadaptowałeś w klubie, zacząłeś grać, awansowałeś do Bundesligi, to nie miałeś myśli, dlaczego tak późno? Janek Bednarek wyjechał cztery lata wcześniej.

- Nie ma reguły i nie można jasno stwierdzić, kiedy jest dobry moment na wyjazd. Wiele zależy też od ofert, jakie masz. W przypadku Janka klub przyniósł konkretną ofertę, która była nie do odrzucenia. Do tego z dużej ligi. Nie ma reguły. Ja wiedziałem, że wyjeżdżając w wieku 24 lat mam rozegranych 200 meczów w Lechu i nic mnie nie zaskoczy. Wiedziałem, że sobie poradzę. Oczywiście zakładałem, że na początku mogę nie grać. Gdy zmienia się klub, to nic nie będzie położone na tacy. Potrzeba pracy i cierpliwości. To są fundamenty do funkcjonowania.

Ty chyba właśnie z tą cierpliwością musiałeś sobie poradzić. Odchodząc z Lecha rezygnowałeś ze strefy komfortu. W Poznaniu miałeś pewną sytuację, byłeś ważnym zawodnikiem.

- To zdecydowało o tym, że chcę zmienić klub. Znałem swoją pozycję w Lechu. Gdy przychodził nowy trener, to ja grałem. Klub ściągał obrońców, a ja grałem. Miałem ofertę, żeby przedłużyć umowę i na pewno byłbym szczęśliwy. To miłe, że Lech chciał ze mną dalej współpracować. To był jednak dla mnie ostatni dzwonek na wyjazd. Wiedziałem, że albo wyjadę albo zostanę do końca kariery. Nie wiem, czy pozostanie byłoby dla mnie dobre. Wyjazd był impulsem. Chciałem poznać nowych ludzi i język. A nowe języki zawsze mnie ekscytowały. Chciałem też poznać nową kulturę, to zawsze dodatkowy bodziec do rozwoju.

Tego piłkarskiego?

- Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie będę w stanie w Lechu zrobić kolejnego kroku. Po pierwszym roku gry w nowym klubie dostałem powołanie do reprezentacji Polski po czterech latach przerwy. A to oznacza, że się rozwinąłem. To pokazuje, że podjąłem dobrą decyzję.

Czułeś, że grając dalej w ekstraklasie ciężko będzie wrócić do kadry?

- Miałem świadomość, że nie jestem w stanie przeskoczyć na kolejny poziom. Trener Nawałka zauważył, że u mnie coś się zmieniło. Może sposób w jaki zacząłem grać. Zrobiłem coś, czego trener ode mnie oczekiwał. Wiem, że już w 2. Bundeslidze sztab kadry mnie obserwował. Gdy graliśmy mecze bliżej Polski, to przyjeżdżali je oglądać. Na początku incognito. Dopiero na wiosnę dostałem sygnał o możliwym powołaniu. Miałem je dostać w marcu, a przyszło po zakończeniu sezonu. To był znak, że za mną udany sezon.

Bolał ciebie brak powołania?

- Trener Nawałka ma wyczucie. Ludziom czasami się wydaje, że on kogoś powołuje bezpodstawnie, ale ten zawodnik go nie zawodzi. Nie widział u mnie tego czegoś. Nie pasowałem do jego układanki.

Ale pamiętasz pierwszą konferencję trenera Nawałki? Wtedy mówił o tobie w samych superlatywach.

- Nie wyglądało to tak, jak trener sobie zakładał. Nie spełniłem jego oczekiwań. To nie była łatwa sytuacja dla nikogo. Pierwsze zgrupowanie jest czasem, w których poznajesz trenera. Dostałem jedną szansę i jej nie wykorzystałem. Wiedziałem, że muszę dalej pracować, a nie czekać na kolejne powołania. Czuję, że gdybym został w Lechu, to bym go nie dostał.

Miałeś po tym zgrupowaniu pretensje do siebie?

- Na początku tak. Ten mecz ze Słowacją nie wyglądał tak, jak tego chcieliśmy. Wiedziałem jednak, że potrzebuję spokoju i ciężkiej pracy. Może to nie był dla mnie najlepszy czas? Najpierw musiałem przegryźć gorzką pigułkę, a potem wszystko poukładać sobie w głowie. Z wiekiem jest to dużo łatwiejsze.

Gdy dostałeś drugie powołanie, to traktowałeś je jako ostatnią szansę?

- Zdawałem sobie z tego sprawę. To była dla mnie szansa, żeby się pokazać z jak najlepszej strony. Wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby zostać w kadrze. Jeśli to mi się nie uda, to znów bym wypadł z obiegu. Nie chciałem i nie mogłem sobie na to pozwolić.

Jakie są twoje oczekiwania związane z mistrzostwami? Pytam o te indywidualne.

- Chcę pojechać do Rosji. To zadanie numer jeden. Wiem, że wiele zależy ode mnie i od trenera. Chcę zrobić wszystko, żeby być na mistrzostwach. Chciałbym, żebyśmy w Rosji osiagnęli jak najlepszy wynik.

Ale bycie w kadrze na dużym turnieju już ciebie nie zadowoli?

- Byłem już na mistrzostwach Europy w 2012 roku. Tam jednak jechałem jako młody i perspektywiczny piłkarz. Teraz moim celem jest wyjazd do Rosji i gra w meczach. Moja pozycja w drużynie się zmieniła. Wiem, że mogę coś zaproponować trenerowi. Jestem zawodnikiem, który ma pewne doświadczenie i może być ważną częścią reprezentacji.

Kto będzie twoim największym rywalem w walce o wyjazd?

- Myślę, że trzech piłkarzy jest nie do ruszenia. Thiago Cionek, Kamil Glik i Michał Pazdan. Oni pojadą na pewno. Nie wiem ilu trener chce zabrać środkowych obrońców na mistrzostwa. Pewnie dużo będzie zależało od taktyki, jaką będzie chciał zagrać. Niewykluczone, że o miejsce w składzie będę walczył z Jankiem Bednarkiem. Jest wielu zawodników, którzy mogą grać w obronie, nawet jeśli trener zdecyduje się na ustawienie z trójką środkowych obrońców. Dlatego jedyne na czym mogę się skupić, to ciężka praca i udowodnienie trenerowi, że jestem potrzebny kadrze.

Reprezentacji na mistrzostwach będzie ciążył sukces z 2016 roku?

- Na pewno ludzie chcą więcej. Każdy zdaje sobie sprawę, że celem minimum jest wyjście z grupy. Ale ta grupa nie jest taka łatwa jak się wydaje. Kiedy patrzysz na te reprezentacje i widzisz w jakich klubach grają ci zawodnicy, to możesz się mocno zaskoczyć. Dlatego uważam, że to bardzo silna i wyrównana grupa. Każdy może z niej wyjść.

Kiedy jednak rozpoczynają się mistrzostwa, to piłką nożną interesują się nie tylko ci, którzy robią to regularnie. Dla przeciętnego Nowaka nie ma znaczenia to, że ktoś gra w Liverpoolu czy Napoli. On patrzy i myśli, że Senegal trzeba pokonać.

- Każdy z nas ma swoje oczekiwania. Drużyna narodowa także. Boiska jednak zweryfikuje wiele. Nie ma co pompować balonika, bo ten bezpośrednio przed mistrzostwami będzie na pewno duży. Będziemy mieli jeszcze mecze sparingowe i one na pewno pomogą w ocenie naszego potencjału. Jeśli wygramy, to zacznie się mówienie o złocie, a jeśli przegramy, to kibice zaczną się zastanawiać po co w ogóle tam jedziemy. Dlatego nie napinajmy się, na razie spokojnie. Jeszcze pojawi się milion myśli dotyczących mistrzostw. Wśród kibiców i zawodników.

rozmawiał Mateusz Szymandera

Następne mecze

Piątek 31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź
Niedziela 09.02 godz.17:30
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory