Lech Poznań w piątkowy wieczór przegrał z Rakowem Częstochowa 0:1. W ten sposób została przerwana seria Kolejorza z co najmniej jednym golem strzelanym na Enea Stadionie przy Bułgarskiej. Trwała 12 meczów i datuje się od końcówki kwietnia ubiegłego roku, czyli od blisko dziesięciu miesięcy.
To nie był udany wieczór w naszym domu, bo Niebiesko-Biali ulegli bezpośredniemu rywalowi w walce o mistrzostwo Polski i tabela PKO BP Ekstraklasy mocno spłaszczyła się na czele. Piłkarze trenera Nielsa Frederiksena wciąż są liderem, ale zostali dogonieni przez Jagiellonię Białystok, mają też tylko punkt przewagi nad Rakowem.
W piątek przerwana została seria meczów Lecha z co najmniej jednym golem w starciach przed własnymi kibicami. Ta passa trwała od 28 kwietnia 2024, kiedy w trakcie kolejne edycji akcji Kibicuj z Klasą padł bezbramkowy remis z Cracovią. Przez kolejne blisko dziesięć miesięcy mieliśmy 12 kolejnych gier z trafieniem lub trafieniami Kolejorza. W poprzednich rozgrywkach były to konfrontacje z Legią Warszawa (1:2) oraz Koroną Kielce (1:2). A w obecnych aż do piątku Lech zawsze trafiał choć raz, a było to 10 kolejnych spotkań - z Górnikiem Zabrze (2:0), Lechią Gdańsk (3:1), Pogonią Szczecin (2:0), Jagiellonią Białystok (5:0), Śląskiem Wrocław (1:0), Motorem Lublin (1:2), Radomiakiem (2:0), Legią Warszawa (5:2), GKS Katowice (2:0) oraz Widzewem Łódź (4:1).
Łącznie w obecnych rozgrywkach ligowych u siebie do piątku 27 goli, co daje kapitalną średnią 2,7. Niestety, w piątek lechici nie znaleźli sposobu na obronę gości i nie byli w stanie pokonać bramkarza Kacpra Trelowskiego. Okazja do rehabilitacji w niedzielę, bo drugi raz z rzędu Lech zagra na Enea Stadionie - o godzinie 17.30 podejmować będzie Zagłębie Lubin.
Zapisz się do newslettera