- Mamy jeszcze swoje mankamenty, bo z Górnikiem zagraliśmy przeciętny mecz i jesteśmy tego świadomi. Wiemy jednak, co zrobić, żeby złapać pozytywną serię, jako Lech Poznań musimy to zrobić - mówi przed meczem 16. kolejki PKO Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin obrońca Lecha Poznań, Alan Czerwiński. 28-latek zmierzy się ze swoimi byłym klubem, ale jak sam podkreśla, wraz z całą drużyną Kolejorza zrobi wszystko, żeby zacząć zwycięską passę już w piątek.
Przed sezonem zamieniłeś naszego najbliższego rywala na Lecha Poznań z przekonaniem, że przechodzisz do lepszego zespołu. To jednak Zagłębie przed meczem z Kolejorzem znajduje się wyżej w tabeli.
- Przez ani sekundę podczas pobytu w Poznaniu nie pomyślałbym, że jesteśmy słabszą drużyną, niż Zagłębie. Przeżyliśmy jesienią niesamowitą przygodę w europejskich pucharach, która nie przydarzy się wielu polskim piłkarzom. W tym momencie nie czas na porównywanie tych dwóch klubów przez pryzmat tabeli. Nie odzwierciedla ona naszego potencjału, ale wiemy, że jesienią wyglądaliśmy o wiele poniżej oczekiwań. Mamy tego pełną świadomość, jednak jestem spokojny o to, że runda rewanżowa będzie dla nas o wiele lepsza.
Orientujesz się, co słychać w Zagłębiu, na jakim etapie znajduje się ten zespół?
- Nasze hotele na obozie w Turcji były bardzo blisko siebie, więc odwiedziłem chłopaków, wracaliśmy razem stamtąd samolotem. Jakiś kontakt więc jest, ale teraz przed meczem nie dzwonię specjalnie i nie wypytuję, nie chcę stawiać ich w niezręcznej sytuacji.
Przed którym z jego piłkarzy najbardziej przestrzegłbyś kolegów z obrony czy trenera Żurawia?
- Wiemy, że rywale będą mieli problemy w środku obrony. My jednak jesteśmy gotowi na to, że będą mieli kim zastąpić tych, którzy wypadli. Jest Damian Oko, młody Kamil Kruk, może tam zagrać cofnięty z pomocy Jakub Żubrowski. Z przodu dysponują niezłym potencjałem, co prawda Sasa Zivec ma teraz kłopoty zdrowotne, ale trzeba będzie uważać na Dejana Drazicia czy Filipa Starzyńskiego. Wiem jednak, że mamy lepszy zespół.
Trochę przyszło ci poczekać w lidze na to, żeby potwierdzić jeden ze swoich atutów, czyli ostatnie podanie. Jak jednak ruszyło, to późną jesienią i w tym pierwszym wiosennym meczu przyszły trzy asysty. Czujesz, że coś się w tobie odblokowało w tym względzie?
- Styl gry Zagłębia mocno różni się od tego preferowanego przez Lecha. Teraz już wiem, jak w nim funkcjonować, ale na początku potrzebowałem czasu na przestawienie się. To nie tak, że to jedna rzecz jest inna, teraz już gram zupełnie inaczej, niż w Zagłębiu. Wiem na co mnie stać, więc nie martwiłem się o asysty, cały czas byłem i jestem przekonany, że one będą przychodzić.
Jesteś jednym z tych piłkarzy, którzy wyznaczają sobie liczbowe cele indywidualne czy raczej liczy się to, co na temat twojej gry uważa trener?
- Od dawna chodzi mi po głowie wynik dziesięciu asyst w jednym sezonie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że na mojej pozycji nie jest to łatwe. Kiedyś też bardziej patrzyłem na te liczby, teraz życzyłbym sobie w pierwszej kolejności, żebyśmy znaleźli się wyżej w tabeli. Przede wszystkim będę zadowolony w sytuacji, w której zaczniemy wygrywać seryjnie mecze i grać na "zero" z tyłu. A mogę się założyć, że to się wydarzy.
Jednym z grzechów głównych Kolejorza w tym sezonie ligowym jest właśnie to, że nie może złapać dłuższej serii zwycięstw. Patrzysz w terminarz i widzisz, że to do zrobienia już w najbliższej przyszłości?
- To, w jaki sposób my traciliśmy punkty i bramki w pierwszej części sezonu, było czasami nieprawdopodobne. To jednak za nami, czułem sam ze swojej perspektywy podczas obozu, że w kontekście organizacji gry zrobiliśmy postęp. Na sto procent jestem przekonany, że będziemy wygrywać sporo meczów. Jeśli będziemy kontrolować to, co będzie się działo z tyłu, zawsze z przodu coś strzelimy, dysponujemy w ofensywie zbyt dużym potencjałem. Mamy jeszcze swoje mankamenty, bo z Górnikiem zagraliśmy przeciętny mecz i jesteśmy tego świadomi. Wiemy jednak, co zrobić, żeby złapać pozytywną serię, jako Lech Poznań musimy to zrobić.
W ostatnim spotkaniu oglądaliśmy kopię sytuacji z jesiennego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Z narożnika centruje Alan Czerwiński, gola strzela Thomas Rogne. Jak to się stało, że dopiero w Lechu zacząłeś wykonywać stałe fragmenty?
- Fajnie, bo kiedy Thomas Rogne czy Bartek Salamon wchodzą na stały fragment, nie trzeba ich specjalnie szukać podaniem. Dzień przed meczem z Górnikiem ćwiczyliśmy ten element gry i za każdym razem, kiedy dośrodkowywałem dochodzącą piłkę, Thomas zdobywał bramkę. W sobotę było groźnie już po pierwszym takim rzucie rożnym. Do drugiego podszedłem z przekonaniem, że jeśli ja dorzucę odpowiednio, nie martwię się o finalizację, bo któryś z kolegów się nią zajmie. To dobra świadomość dla mnie, ale i dla nich, bo wiedzą, że nie idą w pole karne rywala na marne. Myślę, że możemy strzelić w ten sposób wiosną sporo goli, ale pod jednym warunkiem: cały czas musimy to doskonalić.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe