2018-03-07 08:10 Jan Rędzioch , PC Archiwum Lecha Poznań

Założyciel piłkarskiego rodu

Nazwisko Mowlik już od ponad trzech dekad trwale i w różnorodny sposób zapisuje się w dziejach Kolejorza. Choć trochę w tym przypadku, że właśnie do Wielkopolski trafił senior rodu – Piotr Mowlik, ale nikt, tym bardziej on sam nigdy tego nie żałował. 

Jest rodowitym Ślązakiem – na świat przyszedł 21 kwietnia 1951 w Orzepowicach – dziś będących dzielnicą Rybnika. Później wiele lat mieszkał i uprawiał futbol w Warszawie, gdzie świetnie się zaaklimatyzował i z pewnością osiedliłby się w niej na stałe, gdyby nie seria wydarzeń. Losy Mowlika pokazały, że niezależnie od miejsca narodzin, można żyć i dobrze funkcjonować w każdym rejonie Polski, przezwyciężając wszelkie życiowe przeciwności i lokalne animozje. W rodzinnych Orzepowicach w miejscowym LZS po raz pierwszy pojawił się na treningu, gdy miał 13 lat. Nie ma już tamtego boiska, bo na jego miejscu wybudowano elektrownię, ale pozostał sentyment do młodzieńczych lat i pierwszych treningów. Bramkarzem został raczej z przypadku, bo warunki fizyczne na pewno nie predysponowały go to tej boiskowej pozycji. Przybyły na trening jako ostatni musiał stanąć niejako karnie na bramce i tak już zostało, choć kolejni trenerzy długo przekonywali się co do jego możliwości, nie ufając zbytnio „mikrusowi”.

Świetnym refleksem, skocznością i ogólną sprawnością fizyczną nadrabiał wszelkie wzrostowe niedostatki, zwykle należąc do najlepszych na boisku. Po dwóch latach gry w orzepowickim LZS trafił na 5 sezonów (1965-70) do ROW Rybnik jeszcze jako uczeń szkoły średniej, a następnie na krótko do Unii Racibórz. W śląskich klubach uczył się pokory, bo nie potrafił skutecznie przekonać do siebie szkoleniowców. Ale czas pokazał, że kompetencji to zabrakło tamtejszym trenerom, a wyprowadzka Piotra do stolicy i gra w Legii wywołały prasową dyskusję, jak można było wypuścić z regionu tak dobrego golkipera. Do Warszawy trafił jako poborowy i wydawało się początkowo, że będzie co najwyżej rezerwowym w wojskowych rezerwach. A stało się zupełnie inaczej i już w pierwszym okresie wygrał rywalizację z samym Janem Tomaszewskim, na 6 lat stając się pierwszym bramkarzem Legii.

Trafił na dobry czas – Władysław Grotyński bowiem kończył właśnie karierę w Legii, Zygmunt Kalinowski nie zaadaptował się w stolicy, a wspomniany „Tomek” nie okazał się, przynajmniej wówczas, nazbyt odporny psychicznie. Z Tomaszewskim bramkarskie losy Mowlika przeplatały się długo i w rozmaity sposób. Już w swym debiucie z Rapidem Bukareszt (0:4) w Pucharze UEFA, w 30. minucie zmienił kompletnie niedysponowanego Tomaszewskiego, nie potrafiącego wytłumaczyć nawet samemu sobie wpuszczenia 3 „szmat”. Także w lidze po kilku miesiącach wygrał tę bramkarską rywalizację, zmuszając poniekąd Tomaszewskiego do szukania szczęścia w ŁKS-ie Łódź. Autoreklama i niespotykana na tamte czas medialność „Tomka” na długi czas zepchnęła jednak Mowlika w cień jeśli chodzi o reprezentację. W prawdzie w Legii był wciąż niezagrożony, ale do kadry to on długo nie miał szczęścia.

Na swój Mundial pojechał dopiero w 1982, choć już wcześniej był bliski tego celu, nie będąc przecież gorszym od rywali w 1974 – Zygmunta Kalinowskiego i Andrzeja Fischera, który był tylko jego zmiennikiem w młodzieżowej reprezentacji, oraz w 1978 od Zdzisława Kostrzewy i Zygmunta Kukli. Zagrał za to na Olimpiadzie w Montrealu w 1976, skąd przywiózł srebrny medal. W przegranym 1:3 finale olimpijskim z NRD już w 20. minucie zastąpił niedysponowanego Tomaszewskiego przy stanie 0:2. Także w pożegnalnym w reprezentacji meczu „Tomka” z Hiszpanią (2:3) w listopadzie 1981 zmienił bohatera wieczoru przy stanie 0:1. Ale ten występ i dla Mowlika okazał się nieświadomym rozstaniem z reprezentacją, bo już w niej nigdy nie zagrał, choć siedem miesięcy później pojechał jeszcze na swoje upragnione Mistrzostwa Świata do Hiszpanii, na których Polska zajęła III miejsce. Choć w reprezentacji wystąpił w sumie w 21 spotkaniach, to przy odrobinie szczęścia mógł mieć ich na koncie dużo więcej.

Debiutował w narodowych barwach w 1974 jeszcze jako legionista, tylko okazjonalnie zakładając reprezentacyjną bluzę – do roku 1976 ledwie czterokrotnie. Dopiero znakomita gra w Kolejorzu pozwoliła mu na reprezentacyjny powrót i na rozegranie w latach 1979-81 dalszych 17 spotkań. Szczególnie mocno utkwiło mu w pamięci tournee po Ameryce Południowej w 1980 i czerwcowe spotkanie z Brazylią na stadionie Morumbi w Sâo Paulo, zakończone remisem 1:1.

Gra przeciw „Canarinhos’ jest oczywiście zawsze wielkim doznaniem, ale dla niego jeszcze większym przeżyciem był fakt pobytu w egzotycznym kraju równolegle z wizytą Jana Pawła II, bo czuł jakby jego ojczyzna na troszkę przeniosła się do „Kraju kawy”. Także zza oceanu pochodzi inna rodzinna radość. Gdy 23 lata później – w lipcu 2004 roku w Chicago w meczu reprezentacji Polski z USA zadebiutował jego syn – Mariusz, spełniło się skryte marzenie całej familii Mowlików. Wypadków gry ojca i syna w narodowych barwach było w polskim futbolu niewiele, z najświeższym przykładem takiego duetu – Włodzimierzem i Euzebiuszem Smolarkami na czele.

Zanim Mowlik-senior zawitał na dobre do Poznania, przez 6 sezonów występował w Legii, rozgrywając w jej barwach 131 ligowych spotkań, 20 w PP, 6 w Pucharze Lata i 9 w europejskich pucharach. Największą jego zaletą była stabilność formy, nigdy bowiem nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu. Zwykle był pewnym punktem drużyny, oszczędnym w swych interwencjach, ale jednocześnie bardzo skutecznym. Czasem jeszcze zarzucano mu zbyt niski jak na bramkarza wzrost, ale on rzadko dawał sobie strzelać „za kołnierz”. A propos kołnierzyka, to w warszawskim okresie stał się najbardziej eleganckim golkiperem rodzimej ligi, bo spod sportowej bluzy wystawał mu biały kołnierzyk – jedyny widoczny element bramkarskiego uniformu chroniącego nerki i lędźwie, otrzymanego kiedyś w prezencie od bramkarza niemieckiej „młodzieżówki” - Dietera Burdeńskiego.

W 1977 najwyraźniej znudził się wojskowym włodarzom, którzy pod pretekstem nierokującej wyleczenia kontuzji, bez żalu pozbyli się zasłużonego bramkarza. Transfery na linii Warszawa-Poznań zawsze należały do rzadkości, a ten zaskakiwał szczególnie. W prawdzie w Lechu nie narzekano na brak obsady bramki, ale taki fachowiec jak Mowlik witany był z otwartymi rękoma. Szybko powrócił do zdrowia i formy, zostając na kolejne 6 sezonów pewnym punktem Kolejorza. W latach 1977-83 zagrał dla niego 171 meczów, w tym 153 w ekstraklasie, 15 w PP i 3 w europejskich pucharach.

W Poznaniu uzupełnił swoją kolekcję piłkarskich trofeów. Został wreszcie mistrzem Polski w 1983, a rok wcześniej wywalczył kolejny Puchar Polski, bo pierwszy zdobył jeszcze z Legią w 1973. Zaliczył też fantastyczną serię stu kolejnych ligowych występów w pełnym wymiarze czasowym począwszy od zwycięskiego 2:1 meczu z Legią 25.04.1979 do spotkania rozegranego 01.08. 1982 z inną ekipą wojskową – wrocławskim Śląskiem (1:2). Znakomity sezon 1979/80 zakończył indywidualnym sukcesem – jako pierwszy piłkarz Lecha wygrał klasyfikację „Złotych butów” katowickiego „Sportu”.

Podczas gry w Legii poznał i zaprzyjaźnił się z Adamem Topolskim, z którym wkrótce zostali szwagrami, bowiem ich żony są rodowitymi siostrami. Panowie nie tracili czasu i stali się założycielami niezwykłego w polskiej piłce nożnej futbolowego rodu, szczególnie mocno związanego z Lechem. Synowie Piotra – wspominany Mariusz i starszy Łukasz odpowiednio jako piłkarz i aktualny kierownik zespołu Kolejorza. Sam Topolski dwukrotnie był szkoleniowcem Lecha, a jego syn David ligowym piłkarzem kilku klubów, w tym i Kolejorza.

Po zawodniczym rozstaniu z Poznaniem Piotr Mowlik wyjechał do Stanów Zjednoczonych w ślad za szwagrem Adamem, kończąc piłkarską karierę w Pittsbourgh Spirit (1983-87) i Tacoma Stars (1986-87). Po powrocie do Polski został trenerem, początkowo współpracującym w poznańskich klubach - Olimpii, Warcie i Lechu, a później samodzielnie prowadzącym kilka ekip, m.in. Chemik Bydgoszcz, Tur Turek, Lechię Kostrzyn, Mieszka Gniezno i Sokół Rakoniewice. Jesienią 2007 roku na kilka miesięcy podjął się znów współpracy z bramkarzami, tym razem w poznańskiej Warcie. Mimo trenerskich zajęć, niezmiennie od lat pozostaje nauczycielem wychowania fizycznego. Ma za sobą także, co jest ewenementem w polskim futbolu, współpracę jako trener bramkarzy zarówno w męskiej reprezentacji Janusza Wójcika, jak i w żeńskiej kadrze Janusza Stępczaka (wciąż z nią pracuje), na co pozwolił mu jego niekonfliktowy charakter.

Pomimo dawno już zakończonej piłkarskiej kariery, regularnie osiąga nowe sukcesy. W minionym roku uznano go najlepszym bramkarzem w 85-leciu Lecha, a w grudniu 2001 pierwszym golkiperem w 80-letnich dziejach Wielkopolskiego Piłkarstwa. Wszystko, co osiągnął w życiu i futbolu zawdzięcza sobie, swej pracowitości i wytrwałości, twardemu śląskiemu charakterowi i odpowiedzialności. Zwykle spokojny i zrównoważony, nie stronił jednak od wesołych zachowań. Bo przecież po kimś dzisiejszy kierownik Lecha – Łukasz Mowlik- musiał odziedziczyć ogromne poczucie humoru, którego i jego bratu - Mariuszowi - nigdy też nie brakowało.

* tekst opublikowany w programie meczowym "Heeej Lech" w sezonie 2007/2008 z informacjami aktualnymi na moment publikacji artykułu.


Next matches

Friday

29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań

Friday

06.12 godz.20:30
Górnik Zabrze
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices