Duży problem ze stworzeniem sobie sytuacji bramkowych mieli w ostatnim meczu zawodnicy Lecha. W trakcie dziewięćdziesięciu minut gry oddali tylko jeden celny strzał. - Kilka wrzutek na jednego zawodnika to za mało - zaznaczali po spotkaniu.
To duża różnica w porównaniu do wcześniejszego starcia z udziałem zespołu Nenada Bjelicy. W meczu z Pogonią Szczecin oddali aż dziesięć celnych uderzeń. W rywalizacji z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza było ich sześć. Te mecze wygrali kolejno 2:0 i 3:0. W środę nie zdobyli bramki. Powodem małej liczby oddanych strzałów jest jednak brak konsekwentnej gry Kolejorza w ofensywie.
Osamotniony w grze ze stoperami przeciwnika był Dawid Kownacki, który kilka razy starał się stoczyć z nimi pojedynek w powietrzu. - Brakowało nas w polu karnym, ale brakowało też u nas ciągu na bramkę. Było w środku pola dużo miejsca, można było wykorzystać przestrzenie, które zostawiła Legia. Tego nie zrobiliśmy - zaznacza 20-letni napastnik
Poznaniacy zagrali inaczej, niż w meczu z Pogonią. Wtedy w momencie dośrodkowania co najmniej kilku zawodników wbiegało w szesnastkę rywala. Druga akcja bramkowa dla zespołu Bjelicy zakończyła się trafieniem Trałki, który wbiegł w pole karne i wykończył efektowną akcję. - Było nas za mało w polu karnym, ale nie dlatego że Legia nas zdominowała - przyznaje kapitan Kolejorza.
To właśnie brak okazji strzeleckich spowodował, że Kolejorz ostatecznie nie zagroził bramce Malarza. Ten miał tylko dwukrotnie okazję do piąstkowania piłki po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. W obu przypadkach po zagraniach Mihaia Raduta - Ciężko nam było stworzyć sobie sytuacje. Zagraliśmy słaby mecz, a Legia pokazała się z dobrej strony - przyznaje obrońca, Maciej Wilusz.
Duże zagrożenie rywalom na skrzydle sprawiał Maciej Makuszewski. W pierwszej połowie kilka razy urwał się przeciwnikowi. Raz zakończyło się to faulem Guilherme, drugi raz Kownacki przegrał pojedynek fizyczny z Dąbrowskim. Z kolei na początku drugiej połowy oddał strzał, po którym ostatecznie poznaniacy mieli rzut rożny.
- Plan na to spotkanie był inny. Graliśmy jednak tak jak na to rywal pozwolił. Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, utrzymywaliśmy dobre tempo. Szkoda, że nie mieliśmy żadnej stuprocentowej sytuacji, która pozwoliłaby nam wlać wiarę w swoje poczynania. Gdy strzelili drugą bramkę to zamknęli mecz - podsumowuje spotkanie Makuszewski.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe