- Wiele osób walczyło o moje obywatelstwo. Z klubem byłem w kontakcie od samego początku. Zaangażowali się w to mój prawnik, ale też prezesi Karol i Piotr. Wpływ miał też na pewno wojewoda. Czytałem, że zaangażowali się w to też poznańscy politycy. Każdy z nich mi bardzo pomógł i za to bardzo dziękuję - mówi Jasmin Burić, który we wtorek odebrał z rąk wojewody wielkopolskiego polski paszport.
Cieszysz się?
- Oczywiście, to dla mnie bardzo ważna sprawa. Nie tylko jeśli chodzi o kwestie sportowe, ale przede wszystkim prywatnie.
Długo czekałeś na obywatelstwo.
- Na początku myślałem, że dostanę je po kilku latach pobytu w Polsce. Prawo jest jednak inne. Najważniejsze jest jednak to, że odebrałem paszport i teraz jestem szczęśliwy.
Pierwsza próba się nie udała. Byłeś tym rozczarowany?
- Pierwszy wniosek złożyłem po pięciu latach gry w Lechu. Nie byłem rozczarowany. Pomyślałem wtedy: "Spokojnie, złożę drugi raz, a jak nie wyjdzie to trzeci". Później się dowiedziałem, że gdy za drugim razem wniosek zostanie odrzucony, to będę musiał poczekać kilka lat na kolejną próbę. Może to spowodowało, że mi bardzo na tym zależało. Nerwowo jednak nie było.
Wszyscy w Poznaniu traktują Ciebie jak swojego.
- To prawda, ale w procedurach nie ma sentymentów. Obywatelstwo może pomóc mi w życiu prywatnym. Przede wszystkim w prywatnym, a nie piłkarskim. Zostało mi jeszcze trochę życia. Obywatelstwo na pewno mi się przyda.
Spotkałeś się z jakimiś problemami przez brak unijnego paszportu?
- Najprostsza sprawa to kwestie związane z przejściem granicznym. Mowa o lotnisku, gdzie są specjalne procedury, gdy nie jesteś obywatelem Unii Europejskiej. Celnicy takie osoby sprawdzają dokładniej, czasami trwa to nawet kwadrans. Myślę, że teraz będę czekał krócej.
Szybko się nauczyłeś polskiego.
- Nie wiem ile czasu to trwało. Na początku się uczyłem, potem zostałem już samoukiem. Gdy zacząłem mówić po polsku, to pewnie były same głupoty. Ważne jednak, że rozmawiałem, starałem się to robić. To mi bardzo pomogło.
Tak samo jak obecność Dimy Injaca, Ivana Djurdjevicia i Semira Stilicia?
- Oni mi pomogli w życiu prywatnym, gdy tutaj trafiłem. Mowa o aklimatyzacji. Bardzo sprawnie ona przebiegła. Gdyby ich nie było, to pewnie szybciej nauczyłbym się mówić po polsku. Musiałbym sobie poradzić sam, a mogłem liczyć na ich pomóc.
Kontaktowałeś się z nimi już przed transferem?
- Nie wiedziałem nic o Polsce, o Lechu też nie. Dużo rozmawiałem wtedy z Semirem. On był w klubie od dłuższego czasu, wiedział o nim dużo. Dał mi kilka informacji, po których szybko podjąłem decyzję.
Chyba jednak nie myślałeś, że zostaniesz w Lechu tak długo?
- W życiu piłkarskim zawsze miałem swoje zasady. Wiedziałem, że gdy będę grał dobrze i będę w formie, to inne kluby mnie zauważą. Nie sądziłem, nie mogłem się spodziewać tego, że będę miał tak wiele urazów. One miały wpływ na to, że długo tutaj zostałem. Nie żałuję tego jednak. Teraz wiem, że mogę tu grać do końca kariery i będę szczęsliwy.
Wyjazd z Bośni był dla Ciebie trudny?
- Nie, bo mogłem liczyć na pomoc swojego rodaka, Semira. Byli też "Djuka" i "Dima". Byliśmy z "Bałkanów" trzymaliśmy się razem.
Przy procedurze przyznania obywatelstwa nie obawiałeś się, że twoje pochodzenie będzie przeszkodą? Jesteś z Bośni, jesteś muzułmaninem. To mogło zaważyć na odmownej decyzji.
- Nie patrzyłem na to w ten sposób. Zwróciłem uwagę na to, co na świecie dzieje się z imigrantami. Wszystko się zmieniło w przeciągu ostatnich kilku lat i to faktycznie mógłby być problem. Gdy spojrzałem na siebie to myślałem, że to nie powinno być przeszkodą. Jestem w Polsce od ośmiu lat, nic złego nie zrobiłem. Żyję jak każdy obywatel, płacę podatki. Nie spodziewałem się problemów.
Mogłeś też poczuć wsparcie kibiców podczas akcji #PaszportDlaJasia.
- Gdy spojrzę na to z boku, to czasami wydaje mi się, że kibicom bardziej zależało na tym, niż mi. Cieszę się z tego, że wiele osób się zaangażowało w tę akcję. Dużo osób cieszyło się też, gdy pojawiła się informacja, że dostanę obywatelstwo. Myślę, że cieszyli się z tego nie tylko moi bliscy, ale pół Poznania.
- Gdy spojrzę na to z boku, to czasami wydaje mi się, że kibicom bardziej zależało na tym, niż mi. Cieszę się z tego, że wiele osób się zaangażowało w tę akcję. Dużo osób cieszyło się też, gdy pojawiła się informacja, że dostanę obywatelstwo. Myślę, że cieszyli się z tego nie tylko moi bliscy, ale pół Poznania. Wiele osób walczyło o moje obywatelstwo. Z klubem byłem w kontakcie od samego początku. Zaangażowali się w to mój prawnik, ale też osobiście prezesi Karol i Piotr. Wpływ miał też na pewno wojewoda. Czytałem, że zaangażowali się w to też poznańscy politycy. Każdy z nich mi bardzo pomógł i za to bardzo dziękuję. - mówi Jasmin Burić.
Duże wsparcie było też ze strony klubu.
- Wiele osób walczyło o moje obywatelstwo. Z klubem byłem w kontakcie od samego początku. Zaangażowali się w to mój prawnik, ale też osobiście prezesi Karol i Piotr. Wpływ miał też na pewno wojewoda. Czytałem, że zaangażowali się w to też poznańscy politycy. Każdy z nich mi bardzo pomógł i za to bardzo dziękuję.
Przed Tobą jeszcze kilka lat grania w piłkę. Masz już plany na to, co zrobisz później?
- Chcę tutaj zostać. Myślę o tym. Powoli już planuję swoje życie po karierze. Skończyłem studia, jestem magistrem zarządzania w sporcie. Zastanawiam się też nad kursem trenerskim. Czas gry w piłkę jest najlepszy, żeby to zrobić. Nie chcę tracić go i zacząć się uczyć po zakończeniu kariery. Teraz jest idealny moment, bo gdy już skończę grać, od razu mogę trenować.
Tak samo jak Ivan Djurdjević?
- Podobnie. Nie wiem jeszcze czy chcę trenować bramkarzy czy być pierwszym trenerem. Bardziej mnie ciągnie do tego drugiego. Tam jest więcej pracy. Jeszcze jednak nie zdecydowałem się.
Prezes Rutkowski w życzeniach Twoje trzydzieste urodziny wspominał o funkcji dyrektorowa sportowego. O co chodzi?
- Kiedyś rozmawialiśmy i powiedziałem prezesowi, że będę dyrektorem sportowym. Wiem, że mam dobre podejście do ludzi. Potrafię z nimi nawiązać dobry kontakt i nie mam problemu z komunikacją. Spotykaliśmy się później kilka razy i sam Piotr powtórzył, że będę dyrektorem sportowym. Teraz już nie wiem czy teraz to żarty czy Piotr zaczął mówić poważnie (śmiech).
Czyli jak nie zostaniesz trenerem, to masz alternatywę?
- Mam kilka opcji, zobaczymy co będzie.
rozmawiał Mateusz Szymandera
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe