W czwartkowy wieczór cieszyliśmy się z pierwszego zwycięstwa Lecha Poznań w tegorocznej fazie grupowej Ligi Europy. Kolejorz ograł na stadionie przy Bułgarskiej Standard Liege 3:1. Równolegle w meczu dwóch niepokonanych drużyn w grupie D SL Benfica zremisowała z Rangers FC 3:3. Te dwa kluby są na czele tabeli z dorobkiem siedmiu punktów, poznaniacy tracą do nich w tym momencie cztery.
Faworytem starcia na Estadio da Luz byli gospodarze, ale musieli pamiętać o tym, że ekipa Stevena Gerrarda śrubuje rekord kolejnych gier bez porażki. Kibice na pewno na brak emocji nie mogli narzekać. Portugalczycy w trakcie 90 minut przebyli drogę z nieba do piekła i z powrotem. Szkoci podróżowali w drugą stronę.
Rozpoczęli fatalnie, bo po niespełna 60 sekundach przegrywali, ponieważ do własnej bramki trafił stoper Connor Goldson. To uspokoiło drużynę Jorge Jesusa do tego stopnia, że zgubili zupełnie koncentrację. I zapłacili za to wysoką cenę. Ogromny wpływ na przebieg wydarzeń miała sytuacja z 19. minuty - wówczas doświadczony Nicolas Otamendi potrącił wychodzącego na czystą pozycję Ryana Kenta i nie dał sędziemu wyboru. Argentyńczyk został wyrzucony z boiska. Była to niemal analogiczna sytuacja do tej z pierwszej kolejki i meczu Kolejorza z Benficą (2:4). Wówczas na początku drugiej połowy podobnego przewinienia dopuścił się Jan Vertonghen, ale arbiter puścił grę, co było dużym błędem.
Teraz natomiast Orły musiały grać w dziesiątkę. To dało wiatr w żagle Rangersom, którzy bardzo szybko wyrównali - po raz drugi tego wieczoru zawodnik wbił samobója, tym razem padło na Diogo Goncalvesa. Po niecałej minucie goście już mieli rezultat 2:1 po trafieniu reprezentanta Finlandii, Glena Kamary. Krótko po zmianie stron jeszcze podwyższyli, kiedy w polu karnym sprytnie zachował się niezawodny Alfredo Morelos - ten, który zapewnił trzy punkty tydzień wcześniej przeciwko Lechowi (1:0). Wydawało się w tym momencie, że The Gers trzecią wygraną mają w kieszeni.
Nie wzięli jednak pod uwagę, że Jesus ma asa w rękawie. Na ławce rezerwowych usiadł bowiem Darvin Nunez, który po godzinie pojawił się na murawie w miejsce Harisa Seferovicia. I niezwykle utalentowany Urugwajczyk sprawił, że jego zespół strzelił dwa gole w osłabieniu i dopisał do swojego dorobku punkt, co jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, jest niezłym osiągnięciem. 21-latek najpierw przeprowadził akcję, po której Rafa Silva mógł już tylko dopełnić formalności. A na początku doliczonego czasu z zimną krwią Nunez wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.
To sprawiło, że obie ekipy są nadal niepokonane w grupie D. Mają na koncie po siedem punktów i o cztery wyprzedzają Lecha. Następna seria gier po przerwie reprezentacyjnej - 26 listopada. Wówczas zaplanowane są rewanże wczorajszych spotkań - w Liege oraz Glasgow.
Bramki: Connor Goldson (1., samobójcza), Rafa Silva (77.), Darvin Nunez (90.) - Diogo Goncalves (24., samobójcza), Glen Kamara (25.), Alfredo Morelos (51.)
SL Benfica: Odisseas Vlachodimos - Diogo Goncalves (46. Gilberto), Nicolas Otamendi, Jan Vertonghen, Nuno Tavares (46. Alejandro Grimaldo) - Pizzi (21. Jardel), Julian Weigl, Adel Taarabt - Everton (67. Luca Waldschmidt), Haris Seferović (60. Darwin Nunez), Rafa Silva.
Rangers FC: Allan McGregor - James Tavernier, Connor Goldson, Filip Helander, Borna Barisić - Steven Davis, Ryan Jack, Joe Aribo (69. Scott Arfield) - Glen Kamara, Ryan Kent, Alfredo Morelos.
Czerwona kartka: Nicolas Otamendi (Benfica, 19. minuta)
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe