Do tej pory Kolejorz" spisywał się w lidze poniżej oczekiwań. W sobotę rozgromił Ruch Chorzów - beniaminka ekstraklasy, który jednak przez pierwsze dwa miesiące ligowych zmagań niejednokrotnie pokazał swoje ostre pazury.
Do tej pory Kolejorz" spisywał się w lidze poniżej oczekiwań. W sobotę rozgromił Ruch Chorzów - beniaminka ekstraklasy, który jednak przez pierwsze dwa miesiące ligowych zmagań niejednokrotnie pokazał swoje ostre pazury, a w poprzedniej kolejce po dobrym meczu urwał punkty mistrzowi Polski. Czy tak wysokie zwycięstwo będzie miało duży wpływ na poznańskich piłkarzy i okaże się mobilizujące podobnie jak majowe 6:1 z Widzewem Łódź? Opowie o tym II trener Lecha Poznań - Marek Bajor.
- Nie wyciągałbym radykalnych wniosków po jednym meczu z Ruchem Chorzów. Nasze spojrzenie, jako sztabu szkoleniowego, nie uległo zasadniczej zmianie, jedynie ewoluuje wraz z kolejnymi spotkaniami. W każdym staramy się zdobywać tyle punktów ile tylko możliwe. Dalej uważam, że zgromadziliśmy ich zbyt mało, choć nasza sytuacja w tabeli nie jest zła. Wszystkie drużyny ekstraklasy walczą do ostatniej kropli potu, dlatego nie jest łatwo zawsze zwyciężać. Mam jednak nadzieję, że chłopacy uwierzą w siebie po tak spektakularnej wygranej. Stać ich na wiele i oby w każdym meczu prezentowali taką ambicję.
Nie często zdarza się w lidze strzelić aż sześć bramek.
Zgadza się, lecz wolałbym, żebyśmy nawet wygrywali skromniej, ale częściej. To sprawiłoby nam o wiele większą frajdę i polepszyło humory. Oczywiście, że tak efektowne zwycięstwo cieszy i mam nadzieję, że będzie bodźcem do jeszcze lepszej gry.
Nie jest tak, że w Lechu wciąż drzemie ogromny potencjał, ale trudno Wam go wykrzesać z zawodników?
Zdajemy sobie sprawę, że możliwości naszych piłkarzy są spore, ale bądźmy realistami. Czeka nas jeszcze bardzo wiele pracy, by poprawić pewne elementy gry. Nie wszystko w drużynie Lecha chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Trudno nam w związku z tym ustabilizować formę, której wahania są widoczne nawet okiem nie wprawionego obserwatora. Próbujemy to zmienić i chciałbym, żeby stało się to jak najszybciej, bo po potknięciu Legii dystans się zmniejszył.
Jednak wahania formy nie są zawieszone w próżni. Spadek formy uwidacznia się na wyjazdach. Więc może w czymś innym leży przyczyna?
Trudno znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie. To nie tylko nasz problem. Kilka klubów ekstraklasy również wygrywa tylko na własnym stadionie, po dobrych meczach, by jadąc do innego miasta pokazać się z gorszej strony. Gdybyśmy znali receptę to na pewno byśmy ją zastosowali. Myślę, że problem leży w psychice, dlatego tłumaczymy zawodnikom, że obojętnie czy na Bułgarskiej, czy gdziekolwiek indziej, powinni robić to samo, bez asekuranctwa lub grania na remis. To oczywiście przynosi efekt w postaci bardziej widowiskowych meczów, ale niestety nie przekłada się na razie na rezultaty. Mogę zapewnić, że nie ustawiamy drużyny bardziej defensywnie, bo preferujemy otwartą piłkę.
Może w Lechu jest zbyt mało doświadczenia? Występuje wszak znacznie mniej ogranych ligowców, niż w ubiegłym roku. Niektórzy zakończyli kariery, inni złapali kontuzje.
Nie sądzę, by taki był powód. Chciałbym zauważyć, że Jacek Dembiński i Arek Bąk już w poprzednim sezonie nie stanowili o sile drużyny. Jeżeli chodzi o Macieja Scherfchena i Bartka Bosackiego, a także Reissa, który nie grał przez kilka spotkań - z pewnością mają oni duży wpływ na zespół. Ale czy aż taki, by zmieniło to coś, jeśli chodzi o rezultaty meczów wyjazdowych? Wątpliwe. Sądzę, że każdy zawodnik sam musi włączyć odpowiedni typ myślenia, analizować swoje błędy. W szczególności dotyczy to spotkań wyjazdowych. U siebie motywacja jest tak duża, że wszystko idzie łatwiej, bo ogromny wpływ na myślenie naszych zawodników ma rzesza kibiców. Podczas wyjazdów jest z tym gorzej. Chociaż nie mówię, że nie ma motywacji. To byłaby nieprawda.
Wygląda na to, że problemy w obronie mogą okazać się nie aż tak poważne, jak przewidywaliśmy. Jak pan ocenia występ stoperów - Kucharskiego i Midzierskiego?
To się dopiero okaże. Rozegrali na razie jeden mecz, więc czy będą problemy, czy nie zobaczymy w następnych. Z pewnością Dawid i Tomek nie ustrzegli się błędów, bo straciliśmy przecież dwa gole. Chociaż zdaję sobie sprawę, że jeżeli wygrywa się w takim stosunku to obraz jest trochę zamazany. Generalnie myślę, że zagrali poprawnie, biorąc pod uwagę fakt, że Dawid miał dłuższą przerwę w występach w ekstraklasie, a Tomasz dopiero debiutował. Nie grali też wcześniej wspólnie, a mimo wszystko współpraca układała się pomyślnie. Zatem to niezły występ i daje nam nadzieje na przyszłość. Dostrzegłem oczywiście sporo mankamentów, więc nie zamierzam ich szczególnie wychwalać. Mamy o czym rozmawiać i nad czym pracować.
Tomasz Midzierski może w przyszłości dużo osiągnąć w piłce?
Tak. To młody i ciekawy zawodnik. Wszystko w jego nogach - przyszłość może należeć do niego. Warunki fizyczne jak na środkowego obrońcę ma świetne, w dodatku jest szybki. Te atutu nie tak często współwystępują. Jeżeli będzie się solidnie przykładał do treningów i chciał nieustannie podnosić sobie poprzeczkę, może być kiedyś czołowym stoperem ligi. Wiem od trenera Chrobaka, który trenował Tomasza, że jest pracowity. Jestem pełen nadziei, że w przyszłości będzie dobrym obrońcą. Ma ku temu zadatki.
Jak długo potrwa jeszcze przerwa Grzegorza Wojtkowiaka?
Trenuje już indywidualnie od pewnego czasu. Bierze udział w części treningów z pierwszym zespołem. Powoli dochodzi do pełni sprawności. Podejrzewam jednak, że ciężko będzie mu zagrać w tej rundzie na boiskach ekstraklasy. Chcielibyśmy, by powoli zaczął funkcjonować w Młodej Ekstraklasie, gdzie mógłby się ogrywać. Chyba, że szybko wróci do formy, a w drużynie zaistnieje ogromna konieczność, to być może wystąpi jeszcze jesienią. W innym wypadku raczej nie.
Kucharski nie zachwycał przez półtora roku. Czy odkupił już swoje winy"?
Nie uważam, żeby spisywał się ciągle przez ten czas słabo. Faktycznie, wypadł z pierwszej jedenastki, ale to jeszcze nie znaczy, że jest marnym piłkarzem. Gdyby tak było - już dawno byśmy się z nim pożegnali. Teraz ma dużo do udowodnienia i sądzę, że jest zdeterminowany, by jak najdłużej nie oddać swojego miejsca w środku defensywy. Nie wykluczam przecież, że zrezygnowanie z Kucharskiego i posadzenie na ławce rezerwowych było naszym błędem. Teraz ma szansę nam go wytknąć.
Jakich piłkarzy dziś w Lechu brakuje?
Potrzebny jest nam obrońca, defensywny pomocnik i napastnik.
Napastnika mimo tego, że Lech jest najskuteczniejszą drużyną w lidze, która zdobyła już 19 goli?
Tak. Lepiej mieć więcej zawodników, żeby nie być zależnym od sytuacji losowych. Kontuzje ostatnio zdarzają nam się często. Weźmy przykład z samych siebie. Myślę oczywiście o defensywie, gdzie wprawdzie mieliśmy odpowiednią ilość piłkarzy, ale urazy spowodowały konieczność sięgnięcia do głębokich rezerw. W ataku też nie jest tak różowo, jak by się mogło wydawać. Forma Przemysława Pitrego jest chwiejna. Raz strzeli dwie bramki w meczu, a innym razem zagra bardzo słabo. To duży problem piłkarza, mającego już 26 lat, bo niestabilność formy jest charakterystyczna dla znacznie młodszych graczy. Swoje lata ma Piotr Reiss. Nie wiadomo kiedy zdecyduje się zakończyć karierę i czy przedłuży kontrakt z Lechem. Tak więc nie chcemy dopuścić do sytuacji, kiedy nagle okaże się, że nie ma kto zdobywać goli.
Jak oceniacie ściągnięcie Rengifo?
Jesteśmy zadowoleni. On dopiero zaczął swoją przygodę z Polską, a już zdobył trzy bramki. To dobry wynik. Weźmy pod uwagę, że przyjechał z Peru. Mimo tego szybko się zaaklimatyzował. Ostatnio odwiedziła go rodzina, co pewnie bardzo zmotywowało Peruwiańczyka. Tym bardziej cieszy strzelona bramka. Jesteśmy pewni, że Rengifo to świetny piłkarz. Ma oczywiście nad czym pracować, ale nie zawiódł nas. W dodatku wiemy, że nie pokazał wszystkiego, na co go stać.
Wciąż szukacie nowych piłkarzy zagranicą, czy też macie na celowników graczy z Polski?
Bez przerwy penetrujemy polski rynek transferowy, a
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe