Tymoteusz Puchacz wystąpił w czwartek w meczu reprezentacji Polski do lat 20. Kadra prowadzona przez selekcjonera Jacka Magierę przegrała w Łodzi w swoim pierwszym spotkaniu na Mistrzostwach Świata do lat 20 z Kolumbią 0:2. Następna konfrontacja Polaków już w niedzielę, kiedy to biało-czerwoni powalczą o punkty na stadionie Widzewa z Tahiti.
Czwartkowym starciem gracze z orzełkiem na piersi zainaugurowali udział w swoim szóstym mundialu w historii. Na początek przyszło im stoczyć pojedynek z teoretycznie najgroźniejszym ze swoich grupowych rywali. Kolumbijczycy w swoich trzech ostatnich testach przed mistrzostwami mierzyli się z samymi uczestnikami turnieju na polskich boiskach. Za każdym razem schodzili z boiska w roli zwycięzców, a miało to miejsce kolejno z Arabią Saudyjską (3:0), Meksykiem (3:1) i Japonią (2:1). Polacy także mogli się pochwalić korzystnym bilansem z ekipami występującymi na Mistrzostwach Świata, bowiem pod koniec ubiegłego roku pokonali Ukrainę 2:1, a w marcu wygrali z Japonią 4:1.
Spośród lechitów powołanych do kadry trenera Magiery pojedynek od pierwszej minuty rozpoczął grający na lewym skrzydle Tymoteusz Puchacz, który pełnił rolę kapitana swojej drużyny. Mecz lepiej rozpoczęli goście z Ameryki Południowej, którzy starali się budować swoje akcje od tyłu przy użyciu krótkich podań. Czynili to z dużym spokojem i luzem, ale w ich poczynaniach nie brakowało błędów indywidualnych. Z nich korzystać chcieli Polacy, którzy próbowali głównie szybkich wyjść z własnej połowy.
W tej części gry najpoważniejszy kiks przydarzył się jednak obrońcy gospodarzy, Sebastianowi Walukiewiczowi, którzy po nieco ponad dwudziestu minutach zagrał wprost pod nogi Ivana Angulo. Ten przejął piłkę na skraju pola karnego, wbiegł w "szesnastkę" i pewnym strzałem między nogami Radosława Majeckiego dał prowadzenie swojemu zespołowi. W dalszych fragmentach obserwowaliśmy nieco zamknięte spotkanie, w którym żadna ze stron nie stwarzała większego zagrożenia pod bramką swojego przeciwnika. Biało-czerwonym nie można było odmówić sporej determinacji i zaangażowania, ale mimo to pierwsze 45 minut na swoją korzyść mogli zapisać Kolumbijczycy.
Niedługo po wznowieniu to Kolumbia wykreowała sobie ponownie dogodną okazję pod bramką Majeckiego. Tym razem na wysokości zadania stanął polski golkiper, który wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z zawodnikiem przeciwników. Po zmianie stron podopieczni szkoleniowca Magiery w dalszym ciągu szukali sposobu na zaskoczenie swoich rywali, jednak ci nie tylko potrafili umiejętnie się bronić, ale i sami regularnie gościli w polu karnym Polaków. Tak też było w 60. minucie, kiedy Majecki znowu musiał uchronić swoją drużynę od utraty bramki po uderzeniu z dwunastu metrów.
Wraz z rozwojem drugiej połowy obraz gry nie zmieniał się w znaczący sposób. Nieco bardziej do głosu doszli piłkarze z orzełkiem na piersi, którzy umieli przedostać się w okolice pola karnego rywali, ale w ich poczynaniach brakowało precyzyjni przy otwierającym podaniu. Groźnie zrobiło się za to na niespełna dwadzieścia minut przed końcem po stałym fragmencie wykonywanym przez aktywnego Puchacza, ale "główka" obrońcy Serafina Szoty wylądowała w rękach bramkarza Kolumbijczyków.
Starcie mogło rozstrzygnąć się w momencie, gdy skrzydłowy gości zdecydował się na szybki zwód i natychmiastową próbę, która odbiła się od poprzeczki biało-czerwonych. Chwilę później, w 82. minucie swój udział w meczu zakończył Puchacz. Bez wątpienia wychowanek Kolejorza przejawiał sporo ochoty do gry i zostawił na placu dużo zdrowia, ale w kluczowych momentach zostawał często powstrzymywany przez solidny kolumbijski blok defensywny. Ostatecznie inauguracja Polaków na Mistrzostwach Świata nie poszła po ich myśli, bo strat poniesionych z pierwszej połowy nie udało się im już odrobić. Swoje drugie trafienie zanotowali za to po kontrataku w doliczonym czasie reprezentanci Kolumbii, którzy tym samym ustalili wynik tego spotkania. Kolejna szansa na dopisanie do swojego dorobku punktów czeka Polskę w nadchodzącą niedzielę, kiedy to zmierzą się w Łodzi o godzinie 20:30 z Tahiti.
Bramki: Angulo (23.), Sandoval (90+2.)
Polska: Radosław Majecki – Serafin Szota, Sebastian Walukiewicz (55. Jakub Bednarczyk), Jan Sobociński, Adrian Stanilewicz, - Bartosz Slisz, Tomasz Makowski, David Kopacz, Mateusz Bogusz (67. Marcel Zylla), Tymoteusz Puchacz (82. Adrian Benedyczak) - Dominik Steczyk
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe