Tymoteusz Puchacz w zremisowanym spotkaniu z Jagiellonią Białystok otrzymał swoją czwartą żółtą kartkę, w konsekwencji czego był zmuszony pauzować w starciu z Górnikiem Zabrze. Mimo to zawodnik Lecha Poznań wciąż ma szansę dołączenia do grona piłkarzy, którzy w sezonie opuścili najmniej meczów w XXI wieku.
Po 1,5 roku spędzonym na wypożyczeniach w Zagłębiu Sosnowiec i GKS-ie Katowice, Tymoteusz Puchacz wrócił do drużyny Lecha Poznań. Wychowanek akademii od początku sezonu jest ważną częścią zespołu trenera Dariusza Żurawia. Do meczu z Górnikiem Zabrze, szkoleniowiec korzystał z usług "Puszki" w każdym z 24 meczów bieżących rozgrywek. W dwudziestu spotkaniach wychodził w pierwszym składzie, a w czterech był wprowadzony z ławki. Dopiero zawieszenie za nadmiar kartek zmusił Puchacza do obejrzenia z trybun zmagań jego kolegów przeciwko zabrzanom.
- Wracałem z I Ligi i w ekstraklasie swoich epizodów nie miałem. Wiedziałem, że jest to powrót, w którym dostanę szansę żeby grać i się rozwijać. Od pierwszego obozu wiedziałem, co robię i to poskutkowało tym, że w tych wszystkich dotychczasowych meczach zagrałem z czego się bardzo cieszę - mówi zawodnik Lecha.
Z obecnej drużyny Kolejorza tylko Mickey van der Hart wychodził na każdy mecz. W przypadku pozycji bramkarza jednak zdecydowanie łatwiej o stabilizację. Z ekipy niebiesko-białych dalej pod względem występów są Kamil Jóźwiak i Christian Gytkjaer, którzy nie zagrali w dwóch spotkaniach.
Osiągnięcie młodego piłkarza budzi podziw nie tylko w tym sezonie, ale i na przestrzeni ostatnich lat. Przed nim okazja zapisania się w historii Lecha. Jeśli zdrowie będzie mu dopisywać, trener Żuraw będzie wciąż darzył go takim samym zaufaniem jak dotychczas i będzie się pilnował przed kolejnym zawieszeniem, ma szansę opuścić tylko jeden mecz. Dołączyłby tym samym do grona,w którym są Robert Lewandowski, Semir Štilić czy Bartosz Bosacki, którzy nie grali tylko w jednym spotkaniu. "Lewy" i Bośniak zrobili to z resztą w tym samym sezonie - 2008/2009. Bosacki z kolei swój rezultat wykręcił już dawno temu - w rozgrywkach 2002/2003. Ostatnimi, którzy tak regularnie pojawiali się na boisku byli Tomasz Kędziora, Radosław Majewski oraz Marcin Robak - wszyscy w sezonie 2016/2017. W sumie w obecnym stuleciu takich zawodników było tylko dziewięciu.
- Chciałbym zagrać w każdym meczu i jeśli mi się uda, byłaby to dla mnie wielka sprawa. Jako dziecko oglądałem Lecha i Lewandowski czy Stilić byli moimi idolami. Dołączyć do takiego grona piłkarzy to będzie zaszczyt - mówi o swojej szansie Puszka.
Niestety "Puszka" nie ma już szans na wyrównanie osiągnięć Gergő Lovrencsicsa, Rafała Murawskiego oraz Piotra Reissa, którzy w XXI wieku wychodzili w każdym meczu. Węgier dokonał tego w sezonie 2013/2014, kiedy to do rozegrania było 43 gier. Tylko w piętnastu z nich nie wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty. Murawskiemu ta sztuka udała się w rozgrywkach 2006/2007. Rozegrał on wówczas 35 z 35 możliwych spotkań. Przebił on nawet Lovrencsicsa, gdyż tylko dwukrotnie schodził z boiska, a w samej Ekstraklasie grał od deski do deski. Reiss zaś swój wynik wypracował trzy lata przed Murasiem. W sezonie 2003/2004 legendarny napastnik Kolejorza wychodził na murawę 34 razy i ani razu z ławki.
0 - Gergo Lovrencsics, Rafał Murawski, Piotr Reiss
1 - Tomasz Kędziora, Marcin Robak, Radosław Majewski, Artioms Rudnevs, Semir Štilić, Robert Lewandowski, Marcin Zając, Piotr Reiss, Bartosz Bosacki
2 - Christian Gytkjaer, Rafał Murawski, Robert Lewandowski, Dmitrije Injac, Bartosz Bosacki
3 - Semir Štilić, Piotr Reiss, Marcin Kamiński
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe