Lech Poznań w niedzielne popołudnie wygrał z Górnikiem Zabrze 2:1, choć przegrywał 0:1. W ten sposób po 59 meczach rozegranych na stadionie przy Bułgarskiej Kolejorz potrafił odwrócić losy rywalizacji. Poprzednio taka sytuacja miała miejsce w listopadzie 2018 roku, czyli ponad trzy lata temu.
Trener Maciej Skorża w tym sezonie już miał na koncie takie spotkania, w których jego zespół potrafił odrabiać straty. Działo się to jednak na wyjeździe - choćby w pierwszym starciu z Górnikiem, który prowadził 1:0, ale ostatecznie przegrał 1:3. Za to w Poznaniu był np. wynik 0:1 z Pogonią Szczecin, ale w doliczonym czasie gry Pedro Tiba wyrównał. Nie było jednak przy Bułgarskiej sytuacji, w której gospodarze zgarniają trzy punkty, choć wcześniej musieli gonić przeciwnika.
A tak stało się w niedzielę z zabrzanami, którzy w pierwszej połowie za sprawą Jesusa Jimeneza objęli prowadzenie, ale jeszcze przed przerwą pięknym strzałem z dystansu wyrównał Nika Kvekveskiri. W 99. minucie kibice Kolejorza mogli znów wyskoczyć ze swoich miejsc, bo wtedy Antonio Milić z bliska wpakował piłkę do siatki, dając swojej drużynie bezcenne trzy punkty. Nawiasem mówiąc, Chorwat mówił niedawno, że chciałby pierwszy raz w karierze trafić w trzech meczach z rzędu. I dotrzymał słowa, bo do bramek przeciwko Warcie Poznań (2:0) i Zagłębiu Lubin (3:2).
Znalezienie poprzedniego starcia w Poznaniu, kiedy Lech przegrywał, żeby ostatecznie zejść z boiska jako zwycięzca, trzeba cofnąć się o 59 meczów. Dokładnie do 24 listopada 2018, kiedy tymczasowym szkoleniowcem był Dariusz Żuraw. Wówczas lechici pokonali Wisłę Płock 2:1, choć przegrywali 0:1 po golu Damiana Szymańskiego. Jeszcze przez zmianą stron wpakowali jednak dwie bramki - najpierw Darko Jevtić, a później Christian Gytkjaer.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe