- Uważam, że jako sztab szkoleniowy jesteśmy bardzo wymagający. Chłopacy to zaakceptowali, uwierzyli w nas i wspólnie ciężką pracą osiągnęliśmy niezły rezultat w trakcie rundy jesiennej - mówi szkoleniowiec drużyny rezerw Lecha Poznań, Ivan Djurdjević.
Jest Pan zadowolony z postawy zawodników w trakcie rundy jesiennej?
- Jak najbardziej. Gdy zaczęliśmy pracę z tym zespołem na początku lipca wiedziałem, że są to bardzo młodzi ludzie i będą potrzebować więcej czasu na dostosowanie się do realiów seniorskiej piłki. Nie ukrywam, że nieco mnie zaskoczyli. Udało się to zrealizować zdecydowanie szybciej niż planowaliśmy przed sezonem i jak dzisiaj to analizujemy, zrobili bardzo duży postęp.
Kilku bardziej doświadczonych zawodników w kadrze Pańskiego zespołu z pewnością ułatwiło młodym aklimatyzację.
- Tak. Mieliśmy już kilku chłopaków, którzy wcześniej grali w naszej drużynie i z pewnością mocno pomogli nowym zawodnikom. Uważam, że jako sztab szkoleniowy jesteśmy bardzo wymagający. Chłopacy to zaakceptowali, uwierzyli w nas i wspólnie ciężką pracą osiągnęliśmy niezły rezultat w trakcie rundy jesiennej.
Udało Wam się zrealizować wszystkie stawiane sobie cele przed rozpoczęciem sezonu?
- Od początku sezonu powtarzam, że naszym priorytetem jest awans chłopaków do pierwszej drużyny. Chcemy przyczyniać się do rozwoju zawodników, przechodzących do naszego zespołu z piłki juniorskiej. Wielu przechodząc do seniorskiej piłki jest przekonana, że wszystko potoczy się w łatwy sposób. Niestety rzeczywistość wszystko weryfikuje i nie zawsze łatwo jest przenieść się na wyższy poziom rozgrywek, gdzie częściej się przegrywa i trzeba mierzyć się z różnymi przeciwnościami losu.
Pański zespół miał słabszy moment w tym sezonie i pokazał, że jest silny mentalnie.
- Jednym z naszych głównych celów przy pracy z moimi zawodnikami jest to, aby mental był mocny. Fajnie, że udało nam się odpowiednio zareagować na porażki. Rozpoczęliśmy sezon w świetny sposób, później przyszedł okres kilku przegranych z rzędu. Bardzo dobrze zareagowaliśmy i powróciliśmy na właściwe tory. W ostatnich ośmiu spotkaniach zaledwie jeden raz schodziliśmy z boiska pokonani i to pokazuje, że osiągnęliśmy wielki postęp w sferze mentalnej.
Zgodzi się Pan ze mną, że kluczowym momentem rundy jesiennej była wygrana z Bałtykiem Gdynia?
- Tak, zgadzam się. To jedyny mecz w tej rundzie, w którym przegrywaliśmy 0:1 i odwróciliśmy wynik spotkania na 2:1. Wiąże się to ze sferą mentalną, o której wspominałem już wcześniej. Ten mecz pokazał mi, że jesteśmy do przodu pod względem przygotowania psychicznego, niż na przykład miało to miejsce w poprzednim sezonie. Chłopacy bardzo uwierzyli w siebie po tym pojedynku z Bałtykiem, co zresztą było widać w osiąganych przez nas rezultatach w kolejnych spotkaniach.
Zdecydowaliście się rozpocząć sezon nietypowym ustawieniem. Nie bał się Pan formacji z trójką defensorów?
- Nie. Wybrane przez nas ustawienie na początku sezonu wynikało z naszych możliwości kadrowych. Mieliśmy okrojony skład, jeśli chodzi o zawodników z bloku defensywy. Musieliśmy znaleźć najlepszy sposób na ustawienie drużyny. Widzieliśmy w tej formacji jedyny sposób, aby wyciągnąć maksimum z tego zespołu i faktycznie od pierwszej kolejki regularnie punktowaliśmy.
Później doszło jednak do zmiany ustawienia na 4-3-3.
- Faktycznie zmieniliśmy tę formację, bo widzieliśmy, że nie zawsze dajemy sobie radę w grze obronnej. Mieliśmy większe pole manewru jeśli chodzi o możliwości kadrowe, stąd zmiana ustawienia na 4-3-3 lub 4-2-3-1. Udało nam się zmienić formację w odpowiednim momencie i jak pokazały wyniki, był to bardzo trafiony ruch z naszej strony.
Jak Pan wspomniał, jednym z głównych celów jest awans zawodników do pierwszej drużyny. Chyba możemy mówić o dużym sukcesie, bo Marcin Wasielewski załapał się do kadry zespołu prowadzonego przez Nenada Bjelicę.
- Marcin to jeszcze jeden dowód, że nie możemy zbyt szybko skreślać niektórych młodych zawodników. Nakładamy na nich ogromną presję, na którą czasem mogą nie być gotowi ze względu na ich wiek. Przykład "Wasyla" pozwala nam zastanowić się czy nie rzucamy młodych piłkarzy na zbyt głęboką wodę. Warto wierzyć i ciężko pracować na swój sukces. Marcinowi to się zwróciło z nawiązką. To dla wszystkich zawodników znak, że muszą wierzyć w swoją codzienną pracę mimo niepowodzeń.
Kilka razy Pański zespół wzmocnili także zawodnicy z pierwszej drużyny.
- To zdecydowanie nas cieszy. Doświadczeni piłkarze pierwszej drużyny, którzy są przenoszeni na pewien czas do rezerw podnoszą poziom naszego zespołu i przekazują wiele cennych wskazówek moim młodym piłkarzom. Poza tym, profesjonalnie podchodzą do spotkań na trzecioligowych boiskach i sumiennie wywiązują się ze swoich zadań.
Przed rozpoczęciem sezonu doszło do sporych zmian w trzeciej lidze. Jak ocenia Pan jej poziom po reorganizacji?
- Poziom trzecioligowych rozgrywek z pewnością poszedł w górę. Mamy teraz wiele wyrównanych zespołów, stąd częste niespodzianki. Każdy z każdym może zdobyć punkty, co jest dla nas wszystkich bardzo dobre i mocno przyczynia się do rozwoju moich zawodników. Poznaliśmy już tę ligę i wiedzieliśmy, że trzeba być skoncentrowanym od pierwszej do ostatniej minuty. Zdawaliśmy sobie sprawę także z tego, iż nie można popełniać zbyt wielu błędów, bo później ciężko jest odrobić stracone gole. Myślę, że po półrocznym okresie spędzonym w tych rozgrywkach jesteśmy o wiele bardziej dojrzałym zespołem.
Jakie macie plany na najbliższe tygodnie?
- Teraz mamy czas wolny. Proces regeneracji jest dla nas równie ważny. Musimy odpocząć, bo wiosną czekają nas trudne spotkania. Chcemy dobrze przygotować się do rundy rewanżowej. W nowym roku możemy grać na jeszcze wyższym poziomie i jestem przekonany, że to osiągniemy. Jeśli tylko wszyscy będziemy ciężko pracować, wspólnie uzyskamy dobry rezultat na koniec sezonu.
rozmawiał Marcin Rajczak
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe