2008-10-28 00:00 M.Gościniak

NUMER 1 W PUCHARZE MISTRZÓW - Zbigniew Pleśnierowicz

Pierwszy bramkarz Lecha w Pucharze Mistrzów zajmuje z pewnością poczesne miejsce pocztu golkiperów poznańskiego Lecha. Wymieniany może być - nie bez podstawy - pośród tych najlepszych i najbardziej zasłużonych. Następca Piotra Mowlika, a poprzednik Ryszarda Jankowskiego. To ze Zbigniewem Pleśnierowiczem należy kojarzyć osławione pojedynki z Aberdeen, Athletic Biblao, czy Liverpoolem.

Niedawno skończył 50. rok życia i od 26 lat jest emocjonalnie związany z Poznaniem. Pracuje tu w dalszym ciągu. Ponad pół życia coś łączy go z niebiesko-białymi barwami. To jedna z tych osób, które tworzą tradycję Lecha Poznań. Dziś jest trenerem bramkarzy Młodej Ekstraklasy, służąc cennym doświadczeniem tym, którzy za kilka lat będą mogli sforsować bramy pierwszej drużyny. Praca u podstaw, która wielokrotnie waży na przyszłości utalentowanych zawodników. Pleśnierowicz nigdy jednak - jako skromny człowiek - nie afiszował się w mediach. Łącznie wystąpił w 164 spotkaniach klubu z Bułgarskiej. Co ciekawe, zarówno w rozgrywkach pierwszoligowych, jak i Pucharu Polski, Pucharu Mistrzów, Pucharu UEFA, Pucharu Zdobywców Pucharów, Pucharu Intertoto oraz Superpucharu Polski!

Wbrew obiegowemu spojrzeniu, nie tylko rodowity poznaniak może związać się na długie dekady z poznańskim klubem. Pleśnierowicz urodził się we Wrocławiu, ale nigdy nie trafił do Śląska Wrocław ani żadnego innego zespołu z Dolnego Śląska. W wieku 10 lat przeprowadził się wraz z rodzicami, siostrą i braćmi do Liskowa, niedaleko Kalisza. Dłużej jest bramkarzem, niż uprawia futbol. Jako dziecko wolał grać w piłkę ręczną. Realizował swoją pasję i wykorzystywał predyspozycje w mniejszej bramce. Już w Liskowie zdecydował się jednak na piłkę nożną i rozpoczął treningi w Budowlanych, klubie działającym przy szkole. Obecnie nie istnieje, a w pamięci zapisał się głównie wychowaniem takiego golkipera, jak Pleśnierowicz.
- Od małego żyłem blisko sportu - mówi dawny bramkarz Lecha. - Trudno to wytłumaczyć, ale już jako dziecko zobaczyłem w sporcie coś, co mnie przyciągało. Lubiłem oglądać grę w piłkę, a z czasem chciałem ją uprawiać, mimo że nie pochodzę z usportowionej rodziny. Nikt nie musiał zaszczepiać we mnie zamiłowania do sportu.

Po niedługim czasie trafił do większego klubu z większego miasta. Zainteresował się nim Włókniarz Kalisz i szybko zdecydował się na sprowadzenie bramkarza do swojego zespołu młodzieżowego. Stopniowo wchodził również do dorosłej piłki. W Kaliszu spędził sześć lat, aż do końca szkoły średniej. Włókniarz występował nawet w III lidze. W wieku 21 lat upomniało się o niego wojsko. Początkowo trafił do jednostki w Kaliszu. Spowodowało to konieczność przerwania treningów piłkarskich, jednak po pewnym czasie zgodzono się, by zawodnik opuszczał koszary i trenował. Jednocześnie z Warszawy przyszła propozycja odrobienia służby w warszawskiej Legii. Po kilkudniowych testach trenerzy CWKS zdecydowali, że nadaje się on do warszawskiego zespołu, a do Kalisza przyszedł rozkaz stawienia się w stołecznej jednostce. Początkowo miał dopiero trzecie miejsce w hierarchii golkiperów. Był młodym zawodnikiem, więc siła przebicia była niewielka. Niepodważalną pozycją w bramce dysponował Jacek Kazimierski, a rolę jego zmiennika pełnił Krzysztof Sobieski.
- W tamtym czasie nie mogłem równać się z Jackiem - przyznaje Pleśnierowicz. - Wtedy tego głośno nie mówiłem, ale byłem od niego znacznie słabszy. Po prostu nie miałem szans. Usiadłem na ławce rezerwowych po wyjeździe Sobieskiego do Stanów Zjednoczonych.

W Legii Warszawa rozegrał tylko jedno spotkanie ligowe - w Gdyni przeciwko Arce.
- Przegraliśmy 0:1. Muszę powiedzieć, że stres przed tym meczem sięgał zenitu - opowiada. - Na rozgrzewce dwukrotnie uderzyłem się w słupek przy interwencjach. W samym spotkaniu zagrałem już nieźle. Bramka nie padła z mojej winy, więc debiut w ekstraklasie zaliczyłem całkiem udany, chociaż nie obyło się bez nerwów.

Służba wojskowa przedłużyła mu się aż o dwa i pół roku. Mówimy wszak o czasach stanu wojennego w Polsce. Dopiero w kwietniu 1982 roku mógł zmienić klub. Na krótki czas powrócił do Kalisza, ale nie wystąpił już w żadnym meczu. Poważnie zainteresowany jego pozyskaniem był poznański Lech. Trener Wojciech Łazarek rozmawiał z nim o przeprowadzce do Poznania jeszcze podczas pobytu w Warszawie. Do Kolejorza" trafił w 1982 roku, gdy pewne - wydawałoby się - miejsce w bramce miał Piotr Mowlik. Jednak Pleśnierowicz szybko spowodował, że Łazarek dał mu szanse. Sezon rozpoczął między słupkami Mowlik, ale w drugiej kolejce zadebiutował właśnie nasz bohater. To było spotkanie z Pogonią Szczecin w sierpniu 1982 roku na arenie przy Bułgarskiej. Dlatego dziś z sentymentem spogląda na modernizowany stadion i znikające ostatnie elementy, które pamięta z tamtych czasów. Jednak w sezonie 1982/83 obaj bramkarze grali na przemian. Efektem było stracenie tylko 31 bramek i tytuł mistrza Polski. Co więcej, w najatrakcyjniejszych meczach sezonu, konfrontacji z Aberdeen w PZP, wystąpił właśnie Pleśnierowicz. Po roku do Stanów Zjednoczonych wyjechał Piotr Mowlik i Pleśnierowicz został ostatnią instancją defensywy Lecha.

Już rok później Kolejorz" powtórzył sukces, zdobywając ponownie mistrzowski tytuł - drugi w historii Lecha.
- Satysfakcja z tego sezonu jest największa w kontekście całej kariery - uważa. - Zdobyliśmy dublet, bo pokonaliśmy również Wisłę Kraków w finale Pucharu Polski, ja natomiast wystąpiłem we wszystkich meczach sezonu, prócz jednej rundy Pucharu Polski, kiedy zastąpił mnie Ryszard Jankowski. Również w sezonie 1983/84 mierzyliśmy się z Athletic Biblao. To były znakomite chwile, gdy w pierwszym meczu na Bułgarskiej wygraliśmy 2:0 w obecności 40 000 widzów! W ostatecznym rozrachunku odpadliśmy z Pucharu Mistrzów już w tej rundzie, ale takich chwil nie zapomina się do końca życia.

Bramkarz był na fali. Sukcesy konsolidują zespoły, tak i Pleśnierowicz mocno zżył się z Poznaniem, co podkreśla i co można łatwo wywnioskować z dalszych wydarzeń. Formę 25-latka dostrzegali także zagraniczni menadżerowie, pod lupą których znajdował się Lech, jako najlepsza drużyna w kraju. Jednak nie skorzystał on z oferty nawet szkockiego Aberdeen. Przeprowadzka była niemożliwa również ze względów formalnych. Po dwóch latach zaczął jednak stopniowo tracić pozycję w bramce, bo za jego plecami dorastał nie byle kto. Ryszard Jankowski zyskał uznanie następnego trenera Lecha - Włodzimierza Jakubowskiego. Pleśnierowicz grał jednak ciągle całkiem dużo. Jednak ówczesna mentalność na temat bramkarzy nieco krzyżowała mu szyki.
- Dziś mówi się, że bramkarz jak wino - im starszy tym lepszy, ale w latach 80. podejście do tej profesji było zgoła inne - mówi po latach specjalista od szkolenia bramkarzy. - Wtedy wymagano od golkiperów maksymalnej zwinności i refleksu, dlatego jeżeli miało się ponad 30 lat, trudno było się przebić do pierwszej jedenastki.

Z tego powodu wyjechał do Szwecji. Pod koniec dekady kierunek północny był modny wśród zawodników Lecha. W wyjeździe pomagał znajomy menadżer. Pleśnierowicz trafił najpierw do polonijnej drużyny Kopernik Sztokholm, by następnie podpisać kontrakt z zespołem Hieronima Barczaka, Soedertaelje. Głównie ze względów ekonomicznych. Miał również propozycje wyjazdu do Izraela od ceniącego go szkoleniowca - Wojciecha Łazarka. Nie skorzystał. Dopiero w 1992 wrócił do Polski, gdy urodziła mu się córka. Otrzymał propozycje z Warty Poznań, z którą awansował do pierwszej ligi. Jednak problemy finansowe klubu zmusiły go do odejścia do Amiki Wronki. Już jako trener bramkarzy zdobył z wronczanami trzykrotnie z rzędu Puchar Polski i dwukrotnie Superpuchar. Od 2003 roku znowuż pracuje w poznańskim Lechu. Gdy na stanowisko trenera Kolejorza" zatrudniono Czesława Michniewicza, ten za współpracownika obrał sobie właśnie Pleśnierowicza. Razem wywalczyli Puchar i Spuperpuchar Polski 2004.

W taki sposób człowiek, który zdobył z Lechem między innymi pierwszy tytuł mistrza Polski w historii (1983), do dnia dzisiejszego pozostał w klubie i jest dobrym duchem w miejscu, gdzie szykują się kolejne sukcesy.

Next matches

Saturday

23.11 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
GKS Katowice

Friday

29.11 godz.20:30
Piast Gliwice
vs |
Lech Poznań

Recommended

Newsletter

Subscribe

More

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

We use cookie files

We use cookies that are necessary for visitors to our website to take advantage of the services and features available. We also use cookies from third parties, including analytics and advertising cookies. Detailed information is available in "Cookie Policy". In order to change your settings, please use the CHANGE SETTINGS option.

Accept optional cookies

Reject optional cookies

Privacy settings

Required

Necessary cookies enable the correct display of the site and the use of basic functions and services available on the site. Their use does not require the users' consent and they cannot be disabled within the privacy settings.

Advertising

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Analitical

Advertising cookies (including social media files) allow us to present information tailored to users' preferences (based on browsing history and actions taken,advertisements are displayed on the site and on third-party sites). They also allow us to measure the effectiveness of advertising campaigns of KKS Lech Poznań S.A. and our partners.

You can change or withdraw your consent at any time using the settings available in privacy settings.

Save my choices