Niedzielne starcie Lecha Poznań z Pogonią Szczecin zadowoliłoby chyba najbardziej wybrednych kibiców polskiej piłki. W tym meczu było wszystko: bramki, czerwona kartka, mnóstwo sytuacji, a także słupek. Kluczowych momentów nie brakowało.
Pierwszy miał miejsce już w 6 minucie. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym i precyzyjnym dośrodkowaniu Henriqueza, Ślusarski głową otworzył wynik spotkania. Stałe fragmenty gry to w ogóle bardzo mocna strona Kolejorza w tym sezonie. W meczu z Pogonią poznaniacy pokazali kilka bardzo ciekawych, a co najważniejsze bardzo groźnych dla rywala schematów rozgrywania rzutów rożnych. Gol Ślusarskiego był już czwartym ligowym w tym sezonie zdobytym przez Lecha po stałym fragmencie gry. W całym poprzednim sezonie Kolejorz strzelił pięć goli po rzutach rożnych czy wolnych. - Udoskonalaniu tego elementu gry poświęcamy sporo czasu na treningach przygotowujących nas do każdego meczu. Pula schematów rozegrania rzutów rożnych czy wolnych jest w zasadzie nieograniczona. Musimy jednak pamiętać, że w takim rozegraniu bierze udział cały zespół. Dlatego nie da się w krótkim czasie wypracować większej liczby tych rozwiązań. Skupiamy się ma 2-3. Je doskonalimy i staramy się wdrożyć w meczu - zdradza II trener Lecha Poznań Jerzy Cyrak.
Poznaniacy nie cieszyli się jednak zbyt długo z prowadzenia. Świetnym podaniem w swoim stylu popisał się Brazylijczyk Edi, a Kameruńczyk Donald Djousse uprzedził Burica i głową skierował piłkę do bramki. Nie da się jednak ukryć, że bośniacki golkiper Kolejorza popełnił poważny błąd wychodząc do tej piłki, z którego skwapliwie skorzystał napastnik Pogoni. - Analiza potwierdziła moje pierwsze spostrzeżenia. W tej sytuacji nie było potrzeby wyjścia do rywala, przy którym byli nasi obrońcy. Burić w trudnej sytuacji podjął ryzyko, które tym razem się nie opłaciło. Nie robimy jednak z tego tragedii. Jasmin to bramkarz wysokiej klasy, co potwierdzał w poprzednich meczach i ten błąd niczego w jego ocenie nie zmienia i o niczym nie świadczy - przyznaje trener bramkarzy Lecha Poznań Dominik Kubiak.
Kolejorz mógł, a wręcz powinien odzyskać prowadzenie w 34 minucie. Ceesay posłał znakomitą piłkę za plecy obrońców. Dopadł do niej Ślusarski, który minął Janukiewicza, ale mając przed sobą pustą bramkę nie potrafił skierować tam piłki. Wyczyn napastnika Kolejorz już kandyduje do miana pudła sezonu. - Spodziewam się, że przez ten kiks zostanę bohaterem Łapu Capu pewnie nie tylko tej rundy. Po raz kolejny szukam lewej nogi, zupełnie niepotrzebnie. Minąłem już bramkarza i zaliczyłem o jeden kontakt z piłką za dużo. Sam sobie ograniczyłem kąt i w końcowej fazie tej akcji uderzyłem fatalnie. Najgorsze, że do tej sytuacji nie grało mi się źle. Strzeliłem gola, czułem się dobrze i pewnie gdybym w tej feralnej sytuacji wpakował piłkę do siatki, wygralibyśmy to spotkanie - uważa napastnik Lecha Poznań Bartosz Ślusarski.
Ostatnie kluczowe momenty miały miejsce już w drugiej połowie. Lech od samego jej początku miał olbrzymią przewagę, a dodatkowo od 69 minuty grał w przewadze po drugiej żółtej kartce i w konsekwencji czerwonej dla Ediego. Trener Mariusz Rumak chwilę potem wprowadził na boisko Piotra Reissa. Wieloletni kapitan powrócił na Bułgarską po blisko czterech latach przerwy i dwukrotnie znalazł się w pozycji strzeleckiej, ale piłka po jego uderzeniach nie znalazła drogi do siatki. - Za bardzo chciałem strzelić gola i przez to te strzały mi nie wychodziły. Wymarzyłem sobie, że powrót w tej fantastycznej atmosferze uczczę golem. Zwykle w debiutach trafiałem do siatki, ale tym razem to się nie udało. Szkoda, ale jeszcze bardziej żałuję chyba sytuacji Możdżenia. Zaliczyłbym asystę, a on dałby nam zwycięskiego gola - dodaje napastnik Kolejorza Piotr Reiss.
Next matches
Sunday
09.02 godz.17:30Friday
14.02 godz.20:30Recommended
Subscribe