Kolejorz wygrał z Górnikiem Zabrze 3:1, a duży wkład w to zwycięstwo miało dwóch skrzydłowych Lecha Poznań i równocześnie wychowanków, czyli Kamil Jóźwiak i Tymoteusz Puchacz. Obaj zawodnicy nie ukrywali radości z tak udanego spotkania w ich wykonaniu.
W podstawowym składzie niebiesko-białych na mecz z Górnikiem Zabrze pojawiło się pięciu wychowanków Akademii Lecha Poznań. Na skrzydłach drużyny trenera Dariusza Żurawia spotkanie rozpoczęli Kamil Jóźwiak oraz Tymoteusz Puchacz. Obaj pomocnicy zakończyli pierwszą połowę tego starcia z bramką na koncie, a Lech prowadził dzięki temu 2:1. Dla Jóźwiaka była to druga bramka w tym sezonie ekstraklasy, a dla Puchacza premierowe trafienie w tych rozgrywkach. W ostatnim czasie pojawiło się wiele zarzutów o brak udziału skrzydłowych przy bramkach Kolejorza, a więc mecz w Zabrzu okazał się idealną odpowiedzią na nie.
- W ostatnich meczach pokazujemy, że zbieramy te liczby. W Głogowie gol "Skrzypy" i moja asysta, a w Zabrzu gole "Józia", mój i asysta Kuby Modera. Tak naprawdę my nie sprawdzamy tego i nie czytamy zarzutów w naszą stronę. Skupiamy się na grze i na tym, żeby wygrywać, a nie na tym kto ile cyfr dopisze przy swoim nazwisku – reaguje Tymoteusz Puchacz.
Podczas tego spotkania można było zauważyć bardzo dobrą współpracę między wychowankami Lecha Poznań. Wielokrotnie można było obserwować akcje tworzone wspólnie przez skrzydłowych oraz grającego w środku pola Jakuba Modera. - Naturalne jest to, że szukamy między sobą współpracy. Gramy już ze sobą tyle lat, że wręcz automatycznie odnajdujemy siebie nawzajem. Jeżeli poza boiskiem jest między nami dobra więź, to tak samo musi być na boisku – komentuje Puchacz.
- Tę dobrą współpracę widać również w takich sytuacjach na boisku kiedy czasami brakowało mi sił to Jakub Moder wracał i mi pomagał. Przecież on po boisku biega jak maratończyk – wtóruje mu z uśmiechem Kamil Jóźwiak.
W starciu z Górnikiem Zabrze mogliśmy obserwować dwie różne połowy. Pierwsza była bardzo otwarta, przez co obfitowała w sytuacje podbramkowe z jednej, jak i drugiej strony. W drugiej części lechici kontrolowali wydarzenia boiskowe od czasu do czasu kontratakując, dzięki czemu w doliczonym czasie gry Christian Gytkjaer dołożył trzecią bramkę i ustalił wynik spotkania. – W pierwszej części mieliśmy dużo okazji do kontrataków, ale Górnik również. To była taka faza meczu, w której mieliśmy typową wymianę ciosów. W drugiej połowie już tak nie było. Mądrze w nią weszliśmy i staraliśmy jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. W jej trakcie trener zdecydował się wymienić skrzydłowych, bo sam widział ile sił nas kosztowała taka gra w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Najważniejsze, że wygraliśmy i teraz czekamy na kolejny mecz przy Bułgarskiej – kończy "Józiu".
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe