Kilka miesięcy temu Adaś zapadł w śpiączkę farmakologiczną, w której był przez kilkanaście dni. Właśnie wtedy Oddział Onkologii i Hematologii Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera w Poznaniu odwiedzili Hubert Wołąkiewicz i Wiktor Witt. Czytali zafascynowanym ich obecnością dzieciom książki. Gdy chłopiec dowiedział się co go ominęło, był bardzo rozczarowany.
Kilka miesięcy temu Adaś zapadł w śpiączkę farmakologiczną, w której był przez kilkanaście dni. Właśnie wtedy Oddział Onkologii i Hematologii Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera w Poznaniu odwiedzili Hubert Wołąkiewicz i Wiktor Witt. Czytali zafascynowanym ich obecnością dzieciom książki. Gdy chłopiec dowiedział się co go ominęło, był bardzo rozczarowany.
Poznajcie kolejnego wielkiego-małego kibica14-letni Adaś jest już po usunięciu guza mózgu. Jest uśmiechniętym, dorastającym młodym człowiekiem. Od dawna kibicuje Kolejorzowi, a wszystko zaczęło jeszcze gdy mieszkał w Słopanowie-Hubach, niewielkiej wielkopolskiej wsi znajdującej się niedaleko Obrzycka. Dotychczas na meczach przy Bułgarskiej był już dziesięć razy.
Wieść o niedawnych odwiedzinach Huberta i Wiktora wywarła na chłopcu wielkie wrażenie... i spory zawód. Nie mógł ich przecież wtedy zobaczyć. - Wołąkiewicz to jedno z pierwszych słów, jakie po wybudzeniu ze śpiączki do mnie powiedział - wspomina Karolina Lech z fundacji Rak Off opiekującej się młodymi pacjentami oddziału.
Jeszcze w styczniu straty z grudnia udało się częściowo nadrobić. - Akurat wtedy nie mogliśmy się spotkać, ale udało mi się zadzwonić do Adasia i obiecać, że jeszcze się spotkamy - mówi kapitan Lecha Poznań, który wtedy usłyszał, że ulubionym zawodnikiem małego kibica jest Gergo Lovrencsics. Dzień później drużyna wyjeżdżała na zgrupowanie do Hiszpanii.
Wielka niespodziankaO środowym spotkaniu, które było przygotowywane od dłuższego czasu, czternastolatek miał się dowiedzieć w momencie przekroczenia progu pokoju przez reprezentację Kolejorza. Rano mama ubrała Adasia w koszulkę Kolejorza z hasłem NSNP - Przecież codziennie musisz ładnie wyglądać - tłumaczyła próbując powstrzymać się od zdradzenia niespodzianki.
Pierwszy w drzwiach stanął Hubert Wołąkiewicz. Oczy chłopca zrobiły się wielkie. Kiedy zza pleców kapitana poznańskiej lokomotywy wyłonił się Gergo Lovrencsics, zaszkliły się, a młody pacjent zaniemówił już na dobrych kilkanaście minut. Od każdego z piłkarzy otrzymał po koszulce meczowej opatrzonej autografem, a do tego podpisaną przez lechitów piłkę i zestaw fankart z autografami całej drużyny.
Lwia moc- Pamiętaj, Nigdy Się Nie Poddawaj - Hubert wskazywał palcem na napis na koszulce 14-latka i podkreślał. - Właśnie to jest najważniejsze. Walczymy do samego końca. Po chwili Gergo wyciągnął z torby swoje piłkarskie buty.
- Nie pierwsze lepsze, a wyjątkowe - zaznaczał Węgier. - Wyprodukowano tylko dwa tysiące par takich korków. Na cholewce jest namalowany lew. Chciałbym, żebyś czuł taką samą moc, jaką ja w nich czuję. Za każdym razem, gdy będziesz na nie spoglądał. Od dziś są Twoje.
Chwilę po tym, jak piłkarze opuścili pokój Adasia, buty były już na nogach chłopca, piłka i koszulki obejrzane z każdej strony. Trykoty w obu kolorach. Niebieskim i białym. Będzie na więcej meczów. Może pierwsza okazja do założenia któregoś z nich nastąpi już w sobotę. Wszystko zależy od tego, czy nasz wielki-mały kibic dostanie przepustkę na wyjście ze szpitala.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe