Komu będziecie kibicować w sobotę?
JERZY PODBROŻNY: Oba kluby darzę dużą sympatią. Pamiętam, że kiedy grałem w ich barwach, zawsze te spotkania budziły we mnie ogromne emocje. Teraz jednak jako obserwator pochodzę już do nich ze spokojem i bez kibicowskich emocji - do jednego i drugiego klubu mam sentyment.
PAWEŁ WOJTALA: Ja będę kibicował bardziej Lechowi, bo to z tym klubem jestem bardziej związany. Gram w dodatku w drużynie Lecha Poznań Oldboys. Zależy mi jednak przede wszystkim na tym, by sobotnie spotkanie było widowiskiem na miarę europejską. Mam powody, by na to liczyć. Lech ostatnio spisuje się świetnie podczas meczów wyjazdowych, Legia z kolei nie zwykła przegrywać do tej pory u siebie.
Wybieracie się na Łazienkowską?
JERZY PODBROŻNY: Oczywiście, że tak. Mieszkam w Warszawie, więc z pewnością nie odpuszczę takiego widowiska.
PAWEŁ WOJTALA: Również planowałem pojechać, ale niestety musiałem zmienić decyzję.
Patrząc chłodnym okiem - który z zespołów ma większy potencjał piłkarski?
PAWEŁ WOJTALA: W tej chwili trudno to określić. Pamiętamy jak Legia znakomicie wystartowała w rozgrywkach, później złapała zadyszkę, a teraz właściwie nie do końca wiadomo na co stać legionistów. Są nieprzewidywalni. Obie drużyny prezentują podobny poziom, a to dobry prognostyk przed spotkaniem, które może być o wiele ciekawsze niż zwykle. Dwa najbliższe mecze dla Lecha będą miały ogromne znaczenie - z Legią i Dyskobolią. To ważny test, którzy pokaże, w którym miejscu są poznaniacy.
JERZY PODBROŻNY: Zgadzam się - oba zespoły są dziś na porównywalnym poziomie. Wynik z pewnością jest niezwykle trudny do przewidzenia, ponieważ zadecydują o nim niuanse. Przed pierwszym gwizdkiem nie powiedziałbym, że któraś z drużyn ma większe szanse. Dzięki temu spodziewam się wielkiego widowiska. Lech ma bardzo groźną ofensywę. Poza tym jest na fali po niezłej passie. W Legii jest z tym gorzej. Warszawiacy ostatnio zremisowali w lidze z Bełchatowem. Dużo się w tej drużynie zmienia - kilku graczy jest kontuzjowanych. Mieli świetną defensywę, ale teraz ta formacja nie spisuje się już tak dobrze jak wcześniej.
Pokusicie się o wytypowanie wyniku sobotniego klasyku?
PAWEŁ WOJTALA: Ciężko jest przewidzieć rezultat. Mam nadzieję na wygraną Lecha, chociaż historia dotychczasowych spotkań na Łazienkowskiej nie napawa optymizmem. Może to dobry moment, żeby przełamać serię spotkań bez zwycięstwa na warszawskim stadionie? Konkretnego wyniku nie odważę się wytypować.
JERZY PODBROŻNY: Stawiam na 1:1.
Obaj początkowo reprezentowaliście barwy Kolejorza". Moglibyście przypomnieć w jakich okolicznościach trafiliście do Warszawy?
JERZY PODBROŻNY: Właśnie! Bardzo chętnie to wyjaśnię! Duża część kibiców w Poznaniu uważa, że odszedłem do Legii dla pieniędzy, czy większej sławy. To jest jednak nieprawda. W tamtym czasie postanowiono odmłodzić zespół i uznano mnie właśnie za zawodnika z poprzedniego pokolenia. Działacze sami postanowili mnie sprzedać. Jeżeli zależałoby im, żebym wówczas został - kto wie jak wszystko by się potoczyło.
PAWEŁ WOJTALA: Moja przygoda z Legią Warszawa jest taka, że byłem na półtora roku wypożyczony z Werderu Brema. Wówczas szkoleniowcem w stolicy był Franciszek Smuda. Znaliśmy się już wcześniej z Widzewa - cenił moje umiejętności, a potrzebował obrońcę. Mnie w Bremie się nie układało, więc trafiłem do Warszawy. Później jednak znów pojawiłem się w Lechu.
Czy reprezentowanie barw obu tych klubów wiązało się dla Was z jakimiś nieprzyjemnościami z którejkolwiek ze stron?
PAWEŁ WOJTALA: Nigdy nie dotknęły mnie takie sytuacje. Pewnie wpływ na to miał fakt, że nie przechodziłem bezpośrednio z Lecha do Legii, jak Jurek. Oczywiście zdarzały się zapytania, dlaczego wybrałem Legię, ale bez jakiejkolwiek agresji.
JERZY PODBROŻNY: Mnie niestety dotknęły. Niegdyś przy okazji przeprowadzki oblano mój samochód czerwoną farbą. Doświadczyłem też innych nieprzyjemnych sytuacji, ale staram się już ich nie pamiętać.
Czy taka ostra rywalizacja drużyn i kibiców przysparza korzyści polskiej piłce, czy też jest wypaczeniem idei sportu?
JERZY PODBROŻNY: Uważam, że kibice powinni dopingować swoją drużynę i dobrze się bawić podczas meczów, a nie wyzywać siebie nawzajem lub działaczy i piłkarzy. Liga to widowiska sportowe stworzone dla przyjemności człowieka, a nie by robić komuś przykrości lub krzywdę. Na trybunach musi być spokojnie i kulturalnie, bo mecze w polskiej lidze wcale nie są słabe i mogą zebrać jeszcze większą widownię.
PAWEŁ WOJTALA: Jurku, ale dziś przecież wiele się zmieniło. To o czym opowiadasz miało miejsce już wiele lat temu. Istnieje nadal rywalizacja, tyle że o innym charakterze. Teraz gdy kibice Legii nie mogą wejść na stadion, fani Lecha umożliwiają im obejrzenie meczu. W pewnych momentach rzeczywiście rywalizacja jest niezdrowa, ale na szczęście już nie taka jak kilkanaście lat temu.
Jakie były Wasze największe sukcesy w całych piłkarskich karierach?
JERZY PODBROŻNY: Wydaje mi się, że wielką rzeczą była gra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
PAWEŁ WOJTALA: Moim największym sukcesem były trzy mistrzostwa Polski - w 1992 i 1993 z Lechem oraz w 1997 z Widzewem. Zdobyłem również Puchar Niemiec z Werderem Brema w 1999.
Rozmawiał Marcin Gościniak
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe