Lech Poznań w przerwie reprezentacyjnej rozegrał mecz towarzyski z KKS 1925 Kalisz. Kolejorz na jednym z bocznych boisk stadionu przy Bułgarskiej ograł drugoligowca 4:0 po trzech golach Michała Skórasia oraz jednym trafieniu Arona Johannssona.
Trenerzy umówili się, że zagrają dwa razy po 40 minut. Szkoleniowiec niebiesko-białych Dariusz Żuraw nie miał oczywiście do dyspozycji piłkarzy, którzy wyjechali na zgrupowania kadr narodowych. Brakowało także kontuzjowanego Pedro Tiby i Mikaela Ishaka, który wraca do optymalnej formy po urazie, a także Daniego Ramireza. Hiszpan dostał kilka dni wolnego w związku z narodzinami córeczki i poleciał do ojczyzny, wróci do Polski w niedzielę.
Gospodarze przy bardzo ładnej, wiosennej pogodzie i przygrzewającym słońcu, mieli od początku sporą przewagę. Zamknęli rywali na ich własnej połowie i tworzyli kolejne okazje. Nie minął pierwszy kwadrans, lechici objęli prowadzenie, kiedy Aron Johannsson ładnie odegrał do Michała Skórasia, a skrzydłowy płaskim strzałem nie dał żadnych szans bramkarzowi. 21-latek, który w minioną sobotę wbił swojego pierwszego ligowego gola dla Kolejorza, był bardzo aktywny. Przed przerwą próbował jeszcze kolejnych uderzeń, rozpoczął także ofensywny wypad, po którym niebiesko-biali podwyższyli prowadzenie na 2:0. Zagrał do Jana Sýkory, który ładnie poradził sobie z rywalem w polu karnym i zagrał przed bramkę, gdzie formalności z bliska dopełnił Johannsson.
Czech pod nieobecność Ramireza został ustawiony na pozycji ofensywnego pomocnika i dobrze wywiązywał się ze swojej roli. Mógł także zapisać się w protokole, kiedy partnerzy wyłożyli mu piłkę, ale próba lewą nogą nieznacznie minęła cel. W pierwszej połowie był jeszcze strzał w słupek kaliskiej bramki w wykonaniu Vasyla Kravetsa. Z kolei po próbie z rzutu wolnego w wykonaniu Jespera Karlströma bramkarz wypiąstkował piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron tempo gry już wyraźnie spadło. Długimi fragmentami inicjatywa należała do KKS 1925 Kalisz, który próbował konstruować swoje ataki, natomiast lechici czyhali na kontry. Po jednej z nich Tymoteusz Puchacz dograł do zamykającego akcję Alana Czerwińskiego, ale prawemu obrońcy zabrakło centymetrów, żeby zamknąć ten atak i wpakować piłkę do pustej kaliskiej bramki. Filip Bednarek, który bronił po zmianie stron, nie musiał odbijać żadnego groźnego strzału. Niewiele więcej pracy miał zresztą wcześniej Mickey van der Hart.
Warto odnotować powrót na boisko po długim leczeniu kontuzji Tymoteusza Klupsia. I to on wypracował dwa kolejne trafienia dla Lecha. Najpierw kapitalnie zwodem bez przyjęcia oszukał obrońcę i wbiegł w pole karne, a następnie dokładnie dograł do Skórasia, który kopnął w stronę dalszego słupka bramki i nie dał w ten sposób szans golkiperowi. A kilka minut później Klupś efektownie dryblował w szesnastce i został powalony przez jednego z defensorów drugoligowca. Sędzia bez wahania wskazał na rzut karny, którego na gola zamienił Skóraś i w ten sposób skompletował hat-tricka.
Bramki: Michał Skóraś (11., 73., 78. z karnego), Aron Johannsson (18.)
Żółta kartka: Czerwiński
Lech Poznań: Mickey van der Hart (41. Filip Bednarek) - Alan Czerwiński, Bartosz Salamon (41. Thomas Rogne), Antonio Milić, Tymoteusz Puchacz (68. Tymoteusz Klupś) - Michał Skóraś, Jesper Karlström (60. Krystian Palacz), Antoni Kozubal, Vasyl Kravets - Jan Sýkora - Aron Johannsson.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe