Tamas Kadar przeszedł testy medyczne i w piątek podpisze 3,5-letni kontrakt z Lechem. 20-krotny reprezentant Węgier liczy sobie dopiero 24 wiosny, ale już jest bardzo doświadczonym piłkarzem. Zapraszamy na wywiad.
Tamas Kadar przeszedł testy medyczne i w piątek podpisze 3,5-letni kontrakt z Lechem Poznań. 20-krotny reprezentant Węgier liczy sobie dopiero 24 wiosny, ale już jest bardzo doświadczonym piłkarzem. Na swoim koncie ma występy w Newcastle United i Rodzie Kerkrade. Każe na siebie mówić "Kadi". Zapraszamy na wywiad z nowym obrońcą Kolejorza.
Jakie są twoje oczekiwania związane z przyjazdem do Poznania?
Bardzo się cieszę, że tu trafiłem. To jeden z największych klubów w Polsce, w którym zresztą gra już dwóch Węgrów. Dobrze znam się z Gergo Lovrencsicsem, z którym gram w reprezentacji i jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Wypytywałem go o klub, miasto, a on odpowiadał w samych superlatywach. Wcześniej po 5 latach spędzonych za granicą wróciłem na Węgry, gdzie grałem przez ostatnie 2 lata. Nadal jestem młody, mam 24 lata i pragnę rozwijać swoją karierę. Lech to najlepszy krok, by ta szła w dobrym kierunku.
Zdecydowałeś się na transfer do Newcastle United w bardzo młodym wieku, miałeś wtedy niespełna 18 lat. Nie obawiałeś się tak odważnego ruchu?
W węgierskiej ekstraklasie zadebiutowałem, gdy miałem 16 lat. Rok później miałem już 14 występów na swoim koncie i wtedy pojawiła się okazja by wyjechać na tygodniowe testy do "Srok". Zrobiłem dobre wrażenie, uznaliśmy że to dla mnie życiowa szansa. Nie chciałem jej zmarnować, zwłaszcza że mogłem trenować z takimi piłkarzami jak Michael Owen, Nicky Butt. To jedno z najważniejszych doświadczeń, wiedziałem że wykonuję olbrzymi krok naprzód. Liga węgierska w porównaniu do angielskiej jest przecież dużo wolniejsza. Nie muszę nawet tłumaczyć, czym się różnią, bo każdy wie, że Premier League jest jedną z najlepszych w Europie.
Liga angielska i holenderska - a występowałeś w obydwu - są uznawane za najlepsze nie tylko na Starym Kontynencie, ale też na całym świecie. Co dla siebie wyciągnąłeś z gry w Newcastle i Rodzie?
Jestem młodym piłkarzem, ale już bardzo doświadczonym. W Anglii byłem jeszcze nastolatkiem, ale trenowałem i grałem u boku dojrzałych i znakomitych zawodników, których kariery znają wszyscy. Niestety nie omijały mnie też wtedy kontuzje, które powodowały że nie grałem tyle, ile bym chciał. A na tym etapie nie powinno się ćwiczyć tylko na siłowni i patrzeć, jak koledzy wychodzą na boisko. Po 4,5 roku przeniosłem się do Holandii, w której dalej chciałem się rozwinąć. Po rundzie podjąłem decyzję o powrocie na Węgry, by się odbudować. Jestem bardzo wdzięczy Diósgyöri - zarówno klubowi, jak i kibicom. Po dwuletnim pobycie w tym klubie na pewno jestem lepszym piłkarzem. Nie straciłem żadnego treningu, grałem w pełnym wymiarze czasowym w każdym meczu.
Opisz siebie zarówno jako zawodnika, jak i osobę.
Jestem zabawnym gościem. Przyjaźnię się z Gergo Lovrencsicsem, często podczas zgrupowań mieszkamy w jednym pokoju. Zresztą bardzo wielu Węgrów to mili i zabawni ludzie pozytywnie nastawieni do świata. Uważam się za inteligentnego zawodnika, czasem grającego bardzo "twardą" piłkę. Jestem też doświadczony, potrafię wykorzystać inteligencję, spryt i agresję dla dobra zespołu. Gram na pozycji stopera, jestem lewonożny, co znaczy, że mogę też zagrać na skrzydle. Uważam, że nieźle czytam grę, choć mówienie o tym dzisiaj jest trochę niekomfortowe. Wchodzę do nowej drużyny, której muszę się nauczyć, by wiedzieć kto i w jaki sposób porusza się po boisku. Podsumowując, jestem człowiekiem o dwóch twarzach. Pierwsza - gdy jestem z przyjaciółmi: wtedy jestem miłym i zabawnym gościem. Druga - gdy pojawiam się na boisku: pokazuję silny charakter, w Diósgyöri byłem kapitanem, który dyrygował swoją drużyną. Zawsze daję z siebie 110%, bo uważam, że jeśli wkładasz w coś swoje serce, życie zwróci to z nawiązką.
Za moment dołączysz do drużyny, która jest już w trakcie drugiego obozu przygotowawczego do sezonu. Nie obawiasz się, że zabrakło tych kilku dni, które pewnie mógłbyś już wykorzystać na boisku?
Nie da się tego tak ocenić. Zawsze lepiej być wcześniej i "uczyć" się drużyny, stylu jej gry od początku okresu przygotowawczego. Nie ma co rozważać tej kwestii, po prostu trzeba wziąć się do pracy i wykonywać ją jak najlepiej, poza tym z reguły aklimatyzuję się bardzo szybko. Nie obawiam się też o przygotowanie do rozgrywek. Z Diósgyöri trenowałem przez ostatnie 3 tygodnie, rozegrałem 3 mecze sparingowe i czuję się nieźle. Nie jestem jeszcze gotowy na 100 procent, ale jestem przekonany, że do rozpoczęcia rozgrywek wiosennych wszystko będzie jak należy.
Lech gra zawsze pod presją, na INEA Stadionie pojawia się największa liczba kibiców w Polsce, oczekiwania też nie są małe. Jesteś na to gotowy?
Grając w Newcastle, co mecz na trybunach zasiadało 45-50 tysięcy kibiców. Gdy byłem w Rodzie Kerkrade pojawiało się ich około 15 tysięcy. Na Węgrzech mój klub wspierało z reguły 8-9 tysięcy fanów. Jak na mój kraj to bardzo dobry rezultat. Presja zresztą jest również na samym boisku, a zadaniem piłkarza jest sobie z nią radzić i grać najlepiej, jak to możliwe.
Jakie masz cele na pobyt w Poznaniu?
Chcę rozegrać jak najwięcej meczów i w jak największym wymiarze czasowym. To mój podstawowy cel, ale oczywiście powiązany z tym, by cała drużyna grała coraz lepiej i każdy z nas stawał się jeszcze bardziej wartościowym zawodnikiem. Trofea? Prawdopodobnie będę pierwszym, który się rozpłacze, jeśli któreś zdobędziemy. To będzie wielki sukces całej drużyny, a ja przecież jestem tu dopiero jeden dzień, dlatego na początek chciałbym wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie i zagrać w każdym meczu. Jeśli tak się stanie, to będzie dowód dla mnie i wszystkich innych, że jestem dobrym piłkarzem.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Saturday
08.02 godz.00:00Recommended
Subscribe