Mecz ze Śląskiem Wrocław miał wyjątkową oprawę, ponieważ zawodnicy obu drużyn rozgrywali go przy pustych trybunach i jedynymi odgłosami na stadionie były pokrzykiwania piłkarzy oraz członków sztabów szkoleniowych. - Gra w takich warunkach jest dziwna, ponieważ normalnie przy różnych wydarzeniach boiskowych słyszysz reakcję ludzi i ich podniecenie. Tutaj czułem się jak na meczu sparingowym – komentuje bramkarz Lecha Poznań, Mickey van der Hart.
Decyzją wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego mecz Kolejorza ze Śląskiem odbył się bez udziału publiczności. Było to konsekwencją wydarzeń z poprzedniego spotkania odbywającego się na jednej z aren Euro 2012. W związku z tym wiadomym było, że mecz 19. kolejki PKO Ekstraklasy będzie odbywał się w bardzo wyjątkowych warunkach, ponieważ niebiesko-biali ostatni raz rozgrywali wyjazdowe spotkanie przy pustych trybunach ponad 20 lat temu. - Trudno powiedzieć czy to miało jakiś wpływ na naszą grę, bo każdy jest inny. Możliwe, że trudniej jest być w pełni przygotowanym do takiego meczu, ponieważ ktoś może potrzebować odgłosu trybun do nakręcania się, a tak czuje się jak na spotkaniu towarzyskim. Przed meczem mówiliśmy sobie, że musimy nie zwracać uwagi na te sparingowe warunki i zmotywować się „samemu” – mówi Lubomir Šatka.
- Jesteśmy profesjonalistami i umiemy wyciszyć się na tyle, że żadne gwizdy czy pokrzykiwania nie wpływają na naszą grę. Tak samo jest z brakiem tego. Na pewno na plus dla nas byłoby wsparcie naszych kibiców, ale oczywiście potrafimy też grać przy pustych trybunach – dodaje Jakub Moder.
Na przestrzeni ostatnich lat zdarzyło się już kilka razy, że lechici musieli rozgrywać mecze przy pustych trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej. Jednak na wyjazdach było zupełnie inaczej. Lech Poznań po raz ostatni takie spotkanie w lidze rozgrywał w sezonie 1996/1997. W 29. kolejce Kolejorz mierzył się na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej z Legią Warszawa. Wtedy również padł remis 1:1, a jedyną bramkę dla niebiesko-białych (i jak się okazało jedyną w barwach Lecha) zdobył Grzegorz Król.
Wśród zawodników drużyny trenera Dariusza Żurawia przeważała opinia, że takie spotkanie bardziej kojarzy się z okresem przygotowawczym, niż walką o ligowe punkty. - Gra przy pustych trybunach jest dziwna, ponieważ normalnie przy różnych wydarzeniach boiskowych słyszysz reakcję ludzi i ich podniecenie. Tutaj czułem się jak na meczu sparingowym. Oczywiście w czasie gry już o tym nie myślisz, bo skupiasz się na tym co się dzieje na boisku, ale na samym początku było to dziwne uczucie. W takim spotkaniu nie ma tego bodźca, który dodaje jeszcze więcej adrenaliny – twierdzi Mickey van der Hart.
Jak widać lechici nie ukrywają, że zdecydowanie wolą grać przy wypełnionych trybunach oraz czuć wsparcie za swoimi plecami. Jednak równocześnie podkreślają, że w żadnym wypadku nie wykorzystują tego jako wymówki dla nieudanego meczu i starty punktów. - Na pewno ta cisza ma jakieś znaczenie, bo gra z kibicami jest czymś zupełnie innym. W piłkę nożną gra się dla nich i łatwiej się to robi jak kibice są obecni na trybunach. Jednak nie ma co zwalać winy na takie rzeczy, bo sami wiemy, że mamy dużo do poprawy po tym spotkaniu ze Śląskiem – kończy Kamil Jóźwiak.
Next matches
Friday
29.11 godz.20:30Recommended
Subscribe