Możliwość rywalizowania w fazie grupowej Ligi Europy z mocnymi rywalami była dla piłkarzy Lecha Poznań bezcenną lekcją i okazją do zebrania dużego boiskowego doświadczenia. Czego nauczyli się niebiesko-biali podczas spotkań z SL Benfiką, Rangers FC i Standardem Liege?
Przez eliminacje do LE lechici przeszli jak burza, aż do czwartej rundy nie tracąc ani jednej bramki i strzelając w tym czasie rywalom aż 11 goli. W decydującym o awansie do fazy grupowej meczu z belgijskim Royalem Charleroi było już trudniej, ale zwycięstwo 2:1 zapewniło przepustkę do rozgrywek, w których poziom rywali był już znacznie wyższy.
Trzy punkty zebrane w sześciu meczach grupy D oczywiście nikogo w szeregach Kolejorza nie zadowalają, ale dla złożonego w dużej mierze z młodych zawodników zespołu trenera Dariusza Żurawia, okazja do gry z tak klasowymi przeciwnikami była okazją do zdobycia bezcennego doświadczenia. - Dwa ostatnie mecze nam nie wyszły, to prawda, ale w tych wcześniejszych – z Rangersami na wyjeździe, u siebie z Benfiką lub dwumeczu ze Standardem zaprezentowaliśmy się korzystnie, zdobywaliśmy bramki i graliśmy ofensywie. Tych punktów pewnie mogło i powinno być więcej, ale niestety się nie udało – mówi Tymoteusz Puchacz, który wskazuje też dokładnie, jak cenną lekcję zebrali lechici rywalizując w fazie grupowej LE.
- Imponujące było wyszkolenie techniczne piłkarzy w szeregach grupowych rywali. Pokazało nam, że w tym temacie nie ma limitu i trzeba się cały czas w tym elemencie doskonalić. Szybkość grania, tempo, wszystko to było w meczach grupowych wysokie i cieszy mnie to, że w niektórych spotkaniach byliśmy w stanie się temu przeciwstawić i również grać dobrze oraz szybko. Liga Europy pokazała mi także, że jeżeli będzie się ciężko pracowało i odpowiednio trenowało, to można w piłce zajść naprawdę daleko – podkreśla wychowanek Kolejorza.
Ze trzy lata starszym kolegą z drużyny zgadza się także 18-letni Filip Marchwiński, który w fazie grupowej LE aż czterokrotnie miał okazję wystąpić w wyjściowej jedenastce niebiesko-białych. - Trafiliśmy na topowe zespoły w Europie, rywalizacja z nimi to była czysta przyjemność. Dla mnie osobiście, ale na pewno też dla wszystkich kolegów z drużyny, była to możliwość do zebrania cennego doświadczenia i myślę, że po zakończeniu rozgrywek powinniśmy dalej chodzić z podniesioną głową i skupiać się już na kolejnych ważnych meczach. Oczywiście, zawsze można było powalczyć o coś więcej, zwłaszcza, że apetyt rósł w miarę jedzenia. W eliminacjach mieliśmy ciężkie mecze, ale udało się je dobrze przejść, później było pierwsze spotkanie w grupie z Benfiką, gdzie też pokazaliśmy się z niezłej strony i wydawało się, że kolejne mecze powinny już być łatwiejsze, bo przecież Benfika to bardzo ciężki rywal. Tak niestety nie było, dlatego już na fazie grupowej kończymy swój udział w Lidze Europy – podsumowuje Marchwiński.
Dużą wagę możliwości rozegrania sześciu meczów w fazie grupowej Ligi Europy i rywalizacji z silnymi przeciwnikami podkreśla także rówieśnik Marchwińskiego - skrzydłowy Jakub Kamiński.
- Polskie kluby rzadko grają w fazach grupowych Ligi Europy. I na pewno dużym sukcesem jest już to, że tutaj dotarliśmy jako jedyny polski zespół. Kibice mogą wieszać na nas psy, ale uważam, że zagraliśmy niezłe spotkania - zwłaszcza na początku, z Benfiką, Rangersami czy Standardem Liege. Graliśmy z naprawdę topowymi zespołami. I musimy celować w to, żeby co roku była taka okazja, bo tylko dzięki temu możemy robić postępy. Także możemy czuć trochę niedosytu, ale wyciągnijmy z tego lekcję na przyszłość i będzie dobrze – kończy 18-latek.
Next matches
Friday
31.01 godz.20:30Sunday
09.02 godz.17:30Recommended
Subscribe