Mecze pomiędzy Lechem, a Legią przy Łazienkowskiej za kadencji Mariusza Rumaka nie obfitują w bramki. O zwycięstwie którejś z drużyn decydował jeden gol. Tak było wiosną 2012 i 2013 roku. Czy wiosną 2014 będzie podobnie?
Mecze pomiędzy Lechem, a Legią przy Łazienkowskiej za kadencji Mariusza Rumaka nie obfitują w bramki. O zwycięstwie którejś z drużyn decydował jeden gol. Tak było wiosną 2012 i 2013 roku. Czy wiosną 2014 będzie podobnie?
Rudnevs i Vrdoljak zapewniają zwycięstwoW sezonie 2011/2012 górą był Lech. Trzy punkty ekipie Kolejorza zapewnił Artjoms Rudnevs. Łotysz na listę strzelców wpisał się w 25 minucie spotkania. Przed rokiem triumfowali legioniści. Gola na wagę zwycięstwa dla stołecznej drużyny strzelił Ivica Vrdoljak, który w 86 minucie skutecznie wyegzekwował rzut karny. Za kadencji Mariusza Rumaka więcej goli w ligowych klasykach padało przy Bułgarskiej. W ubiegłym sezonie 4 (3:1 dla Legii), a jesienią 2 (1:1). Przy Łazienkowskiej więcej bramek obie ekipy po raz ostatni zdobyły jesienią 2010 roku. Lech prowadził wówczas 1:0 po golu Siergieja Kriwca. Wyrównał Michał Kucharczyk, pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę obejrzał Maciej Rybus, ale mimo osłabienia gola na wagę zwycięstwa gospodarzy na dwie minuty przed końcem strzelił Bruno Mezenga.
Potrafią odrabiać straty- Scenariusza, że jeden gol zadecyduje o zwycięstwie nie można wykluczyć. Oba zespoły jednak w obecnym sezonie pokazały, że potrafią odrabiać straty, więc tym razem może paść nieco więcej goli - uważa szef banku informacji reprezentacji Polski Hubert Małowiejski. Kolejorz odwrócił losy meczu 3-krotnie. W Gdańsku z Lechią oraz u siebie z Górnikiem i Ruchem. Legii ta sztuka udała się aż 5 razy. 4-krotnie u siebie, w spotkani z Górnikiem, Śląskiem, Pogonią i Cracovią oraz raz na wyjeździe, przed kilkoma dniami w Gliwicach. Być może więc 1700 kibiców Kolejorza, którzy w sobotę zasiądą na stadionie przy Łazienkowskiej tym razem zobaczy więcej goli.
Zapisz się do newslettera