Lech Poznań zremisował z Rakowem Częstochowa 2:2 i pozostał liderem PKO BP Ekstraklasy. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Dużo się dzisiaj działo na boisku, wiele zwrotów akcji. Po dobrym początku z naszej strony, gdzie realizowaliśmy sobie to, co założyliśmy i stworzyliśmy nawet jedną groźną sytuację - Mikael Ishak miał dogodną sytuację do strzelenia gola, ale później w miarę upływu czasu, nasz system trochę zaczął się chwiać, a Raków przejął inicjatywę. Mieliśmy spory problem z ich wyższą, agresywniejszą grą.
Pierwszą bramkę straciliśmy w momencie, kiedy wydawało się, że w miarę kontrolujemy przebieg boiskowych wydarzeń, ale faul Barrego, rzut karny i musieliśmy gonić wynik. Na dobrą sprawę już w tej pierwszej połowie nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy i kontroli nad tym meczem, dlatego zdecydowaliśmy się na dwie zmiany w przerwie. Zmiana ustawienia, a druga połowa zaczęła się gorzej niż pierwsza, bo straciliśmy szybko bramkę i musieliśmy gonić dwa trafienia. Na szczęście drużyna po raz kolejny pokazała charakter i pokazała, że nie poddaje się nawet w tak trudnych sytuacjach. Odrobić dwie bramki z Rakowem na wyjeździe, to uważam, że jest naprawdę duża sztuka.
Moim zdaniem Raków to jest top naszej ligi, co widać po wynikach i po poprzednim sezonie, a organizacja gry budzi mój szacunek. Wiedziałem, że będą momenty, kiedy będzie na boisku ciężko i tak właśnie było. Cieszę się z tej reakcji i z tego, że mieliśmy trochę szczęścia, bo Raków nas nie dobił trzecim trafieniem. A potem mieliśmy pecha, że to my nie strzeliliśmy trzeciego gola. Podział punktów jest wynikiem sprawiedliwym. Myślę, że obie drużyny stworzyły w miarę dobre widowisko - dla szkoleniowców gorzej, bo jedna i druga drużyna może miały trochę za dużo sytuacji. Ja to tak przynajmniej oceniam i to mnie trochę martwi, ale chcemy grać taką piłkę, która się podoba i myślę, że na taki terenie, jakim jest Częstochowa pokazaliśmy jej fragmenty.
- Myślę, że to dobry wynik dla nas, zważywszy na przebieg i to, że przegrywaliśmy 0:2. Dobrze zaczęliśmy, mieliśmy okazje, Mika Ishak chyba trzy w ciągu kilku sekund. No i potem tak z niczego straciliśmy bramkę. Szkoda, bo mogło być 0:0 po pierwszej połowie. W drugiej wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Raków trafił na 2:0, napastnik stał metr za mną i byłem przekonany, że będzie spalony. Okazało się jednak, że po analizie to trafienie zostało uznane. Chyba tam Joel złamał linię spalonego. Umieliśmy jednak wrócić do tego meczu, szybko złapaliśmy kontakt i później już dominowaliśmy. Szanujemy ten punkt, ale bardzo szkoda tej sytuacji Joao Amarala. Nasi rywale pokazali dużą jakość w organizacji gry. Bardzo ciężki mecz, musiał się podobać kibicom. Dobrze, że udało nam się jeszcze ten wynik wyrównać.
- Możemy mieć po tym meczu mieszane uczucia, bo z jednej strony udało nam się odrobić wynik z 0:2 i zremisować, ale z drugiej mieliśmy jeszcze okazje, i to kilka, by to spotkanie wygrać 3:2. Najważniejsze jednak, że w drugim kolejnym pojedynku pokazujemy charakter - w tym poprzednim zremisowaliśmy, chociaż przegrywaliśmy i graliśmy w dziesiątkę, a tym razem udało nam się odrobić dwa gole straty. I zrobiliśmy to z naprawdę mocnymi przeciwnikami. Chociaż oczywiście dzisiaj nie możemy być w pełni zadowoleni, bo zwłaszcza w pierwszej połowie nie wszystko funkcjonowało tak, jak chcieliśmy.
Zapisz się do newslettera