Lech Poznań rozbił w meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy cypryjski Apollon Limassol aż 5:0. Tak spotkanie z liderem cypryjskiej ligi skomentowali trener Kolejorza Dariusz Żuraw, a także zawodnicy.
- Zbierając informację o Apollonie od wszystkich naszych rozmówców słyszeliśmy, że nasz rywal jest w obecnej chwili najmocniejszą drużyną na Cyprze, więc wygrać tutaj 5:0 to niesamowita sprawa, która nas bardzo cieszy. Punktem zwrotnym tego spotkania był drugi gol strzelony przez nas zaraz po przerwie, od tego momentu mieliśmy już zupełną kontrolę nad tym, co działo się na boisku. Wiedzieliśmy, że Apollon gra trójką obrońców i ustawia defensywę wysoko, dlatego od początku szukaliśmy możliwości prostopadłych podań między obrońcami i okazało się to skuteczne, bo przyniosło nam gole. Tak wysokie zwycięstwo z mocnym rywalem pokazuje, że mój zespół jest w dobrej formie i będziemy chcieli to udowadniać także w kolejnych spotkaniach.
- To był na początku ciężki mecz, bo oni byli nieco inaczej ustawieni niż jesteśmy przyzwyczajeni, czyli 3-5-2. Mieli dwóch silnych, szybkich napastników, którzy byli bardzo groźni. Jeden z nich doznał kontuzji. Po naszych łatwych stratach w środku pola stworzyli jednak okazje. My też coś tam próbowaliśmy, aż w końcu przed przerwą dopięliśmy swego. Dani z Pedro fajnie zagrali i było 1:0 dla nas. W przerwie mówiliśmy, że trochę nam nie wychodził pressing w stosunku do tego, co zakładaliśmy. Troszkę zmieniliśmy i od razu były efekty. Szybka bramka, pewność siebie poszła do góry. A jak wpadł już trzeci gol, to chłopacy tam z przodu zaczęli się bawić na całego. Fajnie się na to patrzyło z tyłu.
- Musieliśmy "złapać" ten ich system gry, fajnie się rotowali z przodu. Dlatego ta pierwsza połowa dla mnie była tak na remis, trochę hałasu z przodu robiliśmy my, trochę oni. Za szybko pozbywaliśmy się piłki, dobrze byli poustawiani. Ale świetnie, że mamy takich piłkarzy, którzy mają takie umiejętności, żeby gdzieś tam z niczego stworzyć sytuację - Dani z Pedro rozegrali akcję kapitalnie i objęliśmy prowadzenie. W drugiej połowie wyszliśmy wysoko, mieliśmy pełną kontrolę, nie mogli nam zagrozić.
A my? Pewnie oddaliśmy ze 20 strzałów, wyglądało to kapitalnie. Jednym słowem - masakra. Dla mnie jako obrońcy fajne jest to, że w tym bloku defensywnym kapitalnie funkcjonujemy i znów nie daliśmy sobie wbić gola. W obronie tak ma to wyglądać, a z przodu mamy takie umiejętności, że zawsze musi coś wpaść. Apollon ma świetnych piłkarzy, wiele klubów w Europie miałoby z nimi problemy, ale my skończyliśmy to piątką i co - nic, tylko się cieszyć. Czekamy na kolejne spotkania.
- Mogę zażartować, że tydzień temu w Sztokholmie zamknąłem ten mecz i dziś to powtórzyłem. Pierwsza bramka przed przerwą była ważna, druga zaraz po zmianie stron uspokoiła ten mecz, a ta trzecia go zamknęła. Gdyby strzelili przy 0:2 kontaktową to może by jeszcze było nerwowo, a tak to przy trzech bramkarz różnicy byli już padnięci, zaczęli się kłócić między sobą, więc czuliśmy już, że mamy to. Takie miałem zadanie, żeby próbować startować do tych piłek za plecy obrońców, bo oni gubili się przy tym, nie asekurowali się odpowiednio. Żałuję tej sytuacji w pierwszej połowie, ale przy tej po zmianie stron już zachowałem się jak należy. Nic to, jedziemy dalej!
Zapisz się do newslettera