Trwa wymiana nawierzchni na stadionie przy Bułgarskiej. Powód? Gwarancyjna naprawa murawy związana z chorobą grzybiczą trawy, a także decyzja Lecha Poznań, żeby boisko było optymalnie przygotowane do rundy wiosennej, zwłaszcza do meczu z FK Bodø/Glimt w Lidze Konferencji Europy.
Nowa trawa przyjechała do stolicy Wielkopolski w pierwszej połowie października. Jak zwykle, z plantacji pod Budapesztem na Węgrzech. Pierwszy mecz rozegrano 19 października w Pucharze Polski przeciwko Śląskowi Wrocław (1:3). A potem w ciągu siedmiu dni odbyły się aż trzy starcia - z Rakowem Częstochowa (1:2), hiszpańskim Villarreal CF (3:0), a także Koroną Kielce (3:2). I już w trakcie tych konfrontacji było widać, że coś niedobrego dzieje się z nową nawierzchnią. W kilku miejscach była ona w złym stanie, stąd przy Bułgarskiej pojawiła się grupa ekspertów, m.in. z Anglii. Potwierdziły się podejrzenia, że trawę zaatakowała choroba grzybicza.
Stąd zapadła decyzja o gwarancyjnej wymianie tych fragmentów, które zostały zainfekowane. To by jednak oznaczało, że murawa byłaby połatana i pod względem estetycznym nie wyglądała optymalnie. A do tego było zagrożenie, że pleśń zaatakuje również pozostałe części. Stąd w Lechu podjęto decyzję o tym, żeby cała nawierzchnia została zmieniona. Wszystko po to, żeby w rundzie wiosennej, zwłaszcza w trakcie meczu z FK Bodø Glimt w Lidze Konferencji Europy, boisko było idealne.
Operacja trwa od kilku dni, zakończy się w połowie przyszłego tygodnia. Lech pierwszy raz na nowej trawie zagra 21 stycznia, kiedy zmierzy się w towarzyskiej konfrontacji z występującą w 2. Bundeslidze Hansą Rostock. O tym meczu piszemy tutaj >>>
Zapisz się do newslettera