W ciągu pierwszych dwudziestu dwóch spotkań Lotto Ekstraklasy Nikola Vujadinović zagrał jedynie w jednym z nich. Ostatnie sześć ligowych potyczek to już tyle samo występów w pełnym wymiarze czasowym w jego wykonaniu. – Tym bardziej cieszę się, że teraz sprawy wyglądają dla nas korzystnie – zaznacza 31-letni obrońca.
Jesienią Czarnogórzec opuścił sporo meczów z powodu przewlekłej kontuzji barku. Jak wspomina, był to dla niego słodko-gorzki czas. – Z jednej strony czułem frustrację, bo nie mogłem pomóc swoim kolegom. Z drugiej jednak patrząc, jeśli zespołowi idzie i wygrywa, cieszyłem się. Jest znacznie gorzej, gdy wchodzisz na trening drużyny, w której panuje zła atmosfera. Lepiej pracować, gdy chłopaki, którzy w danym momencie grają, walczą cały czas o najwyższe cele – ocenia defensor.
W ostatnich tygodniach zza linii poczynaniom swoich kolegów przyglądać może się jedynie sprowadzony zimą Thomas Rogne. Sytuacja Norwega przypomina więc nieco tą, która miała miejsce z udziałem Vujavinovicia w pierwszej fazie sezonu. – Z Thomasem spotkaliśmy się już kiedyś za czasów gry w lidze szkockiej. Dużo rozmawiamy o swoich problemach, ale myślę, że jego powrót będzie dla nas sporym wzmocnieniem. Mam nadzieję, że szybko upora się ze swoimi kłopotami zdrowotnymi – podkreśla urodzony w Belgradzie zawodnik.
Na powrocie do zdrowia Czarnogórca z pewnością skorzystała cała drużyna. Nie inaczej wygląda to w przypadku szkoleniowca Nenada Bjelicy, który obecnie ma do dyspozycji trzech stoperów znajdujących się w wysokiej dyspozycji. – Ta nasza rywalizacja o miejsce w środku obrony jest z pewnością pewnym komfortem dla naszego trenera – uważa gracz, który dołączył do Lecha latem ubiegłego roku. – Nigdy nie bałem się konkurencji, przyszedłem dawać tu z siebie wszystko i służyć swoim doświadczeniem. Długo czekałem na to, by mieć ku temu okazję, dlatego tym bardziej cieszy mnie, że sprawy wyglądają dla nas teraz korzystnie – mówi Vujadinović.
Środkowi defensorzy Kolejorza zgodnie przyznają, że nie ma znaczenia, kto jest ich partnerem w bloku obronnym. – Wierzymy w siebie nawzajem. Rafał i Emir to silni, twardzi gracze i jeśli tylko są w pełni zdrowi, stanowią mocne punkty tego zespołu. Dużo ważniejsze od tego, który z nich mi towarzyszy, jest dla mnie to, czy komunikujemy się w trakcie spotkań odpowiednio – tłumaczy najstarszy z wymienionej trójki zawodnik.
Zdaniem 31-latka opcji gry w obronie jest sporo, a jedna z nich może zakładać ich występ obok siebie w tym samym momencie. – To jasne, że konkurujemy o dwa miejsca w środku defensywy. Na początku sezonu kilka razy zagraliśmy wszyscy trzej. To wszystko dzięki wszechstronności Emira, który może występować w każdym miejscu w linii obrony - podsumowuje Czarnogórec.
Zapisz się do newslettera