- Dobrze, że teraz przyszedł czas na wejście do pierwszej drużyny. To jest odpowiedni moment, koniec zeszłej rundy pokazał, że znajduję się na poziomie ekstraklasy - mówi skrzydłowy Lecha Poznań, Michał Skóraś. Zimą Kolejorz zdecydował się skrócić wypożyczenie swojego wychowanka, który w czwartek rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej z drużyną trenera Dariusza Żurawia.
Przed Skórasiem drugi obóz przygotowawczy z pierwszym zespołem Lecha. Poprzednio przebywał z nim w Opalenicy latem minionego roku, ale jeszcze przed rozpoczęciem sezonu został wypożyczony do beniaminka PKO Ekstraklasy, Rakowa Częstochowa. Runda jesienna okazała się dla niego udana, ponieważ przez blisko 600 minut na ekstraklasowych boiskach zaliczył cztery asysty i zanotował jedno trafienie. Jak podkreśla jednak sam piłkarz, najważniejszy dla niego jest ten czas spędzony na najwyższym krajowym poziomie. To doświadczenie pozwoliło nabrać mu przede wszystkim pewności siebie.
- Taka podstawa zawsze się przydaje. To samo miało miejsce przed wypożyczeniem do Termaliki i meczami w rezerwach, one też okazały się bardzo przydatne, pomogły przyzwyczaić się do seniorskiej piłki. Dwa lata temu to były dla mnie wymagające rozgrywki. Od tego czasu występowałem i w pierwszej lidze, i ekstraklasie, a okazało się, że lepsze statystyki w znacznie krótszym czasie udało się wykręcić w drugiej z nich - cieszy się skrzydłowy, który do Akademii Lecha Poznań trafił latem 2014 roku.
Urodzony w 2000 roku gracz przyznaje, że przed tymi rozgrywkami jeszcze nie czuł się w pełni gotowy na równorzędną walkę o miejsce w składzie Kolejorza. Teraz jego sytuacja rysuje się już inaczej. - Przede wszystkim wtedy nie miałem jeszcze doświadczenia w ekstraklasie. Moim zdaniem piłka pierwszoligowa naprawdę sporo się różni od tej ekstraklasowej. Te mecze z ostatniego półrocza dużo mi dały, dlatego dobrze, że teraz przyszedł czas na wejście do pierwszej drużyny. To jest odpowiedni moment, koniec rundy pokazał, że znajduję się na poziomie ekstraklasy - zaznacza Skóraś.
Ostatnie pół roku wiele dało młodemu skrzydłowemu nie tylko pod względem piłkarskim. Dużo zmieniło się także w jego podejściu do poszczególnych meczów, chociażby w porównaniu do czasu, gdy reprezentował barwy klubu z Niecieczy. - W Termalice czasem za bardzo skupiałem się na celach indywidualnych, a nie na zadaniach meczowych. To zmieniło się w pełni w Rakowie, chciałem jak najczęściej pojawiać się w pierwszym składzie i nie myślałem: "dziś koniecznie musisz dać asystę". A tymczasem one naturalnie przychodziły, były następstwem tej zmiany w podejściu do spotkań – tłumaczy swoje niezłe statystyki z trwającej kampanii PKO Ekstraklasy.
Szkoleniowiec Dariusz Żuraw ma spore pole manewru związane z obsadzeniem 19-latka na konkretnej pozycji. Wszystko to na skutek ustawienia preferowanego przez trenera częstochowian, Marka Papszuna. Ten decydował się często na grę trójką obrońców oraz pięcioosobową linię w środku boiska. To właśnie w niej, w roli wahadłowego, najczęściej grał wychowanek niebiesko-białych, co było dla niego pewną nowością. - Wcześniej 2-3 mecze u trenera Djurdjevicia grałem na tej pozycji, ale to tutaj na dobre nauczyłem się gry taktycznej z trójką obrońców. Poprawiłem się znacznie w defensywie, ale wciąż lepiej czuję się z przodu. Można bardziej powiedzieć, że w kontekście bronienia Raków stanowił dla mnie cenną lekcję, ale na ten moment pozostaję ofensywnym zawodnikiem - podsumowuje z uśmiechem lechita.
Zapisz się do newslettera