AIK na rewanżowy mecz III rundy eliminacyjnej Ligi Europy przyjechał w bardzo dobrych nastrojach. To jednak nie może dziwić, bo szwedzka drużyna ma aż trzybramkową zaliczkę wywalczoną w pierwszym spotkaniu, które miejscowa prasa określiła najlepszym w wykonaniu AIK w tym sezonie.
- Dla mnie to zwycięstwo nie było aż tak zaskakujące jak dla dziennikarzy. Zagraliśmy po prostu bardzo dobry mecz. Kibice nas ponieśli i wysoko wygraliśmy z zespołem, który dwa lata temu wyszedł z grupy Ligi Europy. Stąd pewnie wziął się ten zachwyt nad naszą grą w szwedzkiej prasie - tłumaczy trener AIK Solna Andreas Alm.
Goście z Półwyspu Skandynawskiego doskonale zdają sobie sprawę ze swojej znakomitej sytuacji przed rewanżem w Poznaniu, ale po pierwszym meczu jeszcze nie celebrowali zwycięstwa tak jak po wygranej w każdym meczu ligowym. - To jeszcze nie jest koniec. Będziemy się cieszyć dopiero jak wywalczymy awans. Lech jest bardzo dobrym zespołem, zwłaszcza na własnym boisku, gdy pomagają mu kibice. 3:0 to świetny rezultat, ale my w rewanżu chcemy strzelić gola, a nie tylko bronić dostępu do swojej bramki - zapewnia trener AIK Solna.
Podopieczni Andreasa Alma podzielają zdanie swojego trenera. Wiedzą, że jedną nogą są już w decydującej fazie, ale aby tak się stało muszą postawić kropkę nad i w Poznaniu. - Nie da się uciec od pierwszego meczu i na pewno będziemy mieli w świadomości trzy bramki zapasu. Nie będziemy mieli jednak żadnych problemów z motywacją. Musimy po prostu wyjść na boisko i grać w taki sposób jakby było 0:0. Jeśli będziemy w stanie to zrobić to awansujemy dalej - twierdzi kapitan AIK Solna Nils-Erik Johansson.
Zapisz się do newslettera