Piętnastotysięczny Stade du Pays de Charleroi będzie areną czwartkowego starcia Royal Charleroi - Lech Poznań. To właśnie tam zostanie rozstrzygnięte, kto zagra w fazie grupowej Ligi Europy 2020/21.
Stadion Stade du Pays de Charleroi - położony nieco ponad kilometr od centrum miasta - otwarto 5 marca 1939 roku, choć historia rozgrywania meczów na terenie powstałego obiektu sięga szesnastu lat wstecz. Przez większość następnych dziesięcioleci arena, zwana wtedy Stade Mambourg, posiadała jedną, niewielkich rozmiarów trybunę oraz tarasy rozmieszczonych wokół boiska.
80-lata XX wieku to renowacja obiektu będącego "sceną" czwartkowego starcia. Zmianie uległa wtedy trybuna główna. Skromna arena ponownie została rozbudowana na przełomie tysiącleci, gdyż gościła najlepsze reprezentacje świata podczas EURO 2000. Zyskała kolejne kondygnacje miejsc siedzących, dzięki czemu maksymalna pojemność wyniosła 30 000 widzów. Otrzymała także obecną nazwę.
- Po EURO 2000 zdemontowano górny rząd trybun, co spowodowało, że pojemność została uszczuplona do 15 tysięcy. W 2015 roku, gdy Charleroi po latach wróciło do europejskich pucharów, zamontowano nowe plastikowe krzesełka, żeby spełnić wymogi UEFA - opowiada Mariusz Moński, redaktor Retro Futbol oraz znawca futbolu Beneluksu. - To stary stadion, ale w Belgii wiele klubów ma takie, ponieważ bardzo trudno buduje się nowe obiekty. Kluby muszą mieć własne środki - dodaje.
Charleroi na nowy stadion ma przeznaczyć 60 milionów euro, a planowany koniec budowy to 2024 rok. Obiekt związany jest z projektem "Horizon 2024" mającym na celu rozwinięcie bazy zespołu, co ma umożliwić "Zebrom" dołączenie do czołówki belgijskich klubów.
Zapisz się do newslettera