Lechici pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie już w pierwszej minucie spotkania, kiedy to odważnie na bramkę Tima Wiese ruszył Robert Lewandowski, ale jego strzał został zablokowany przez jednego z obrońców. W odpowiedzi z dystansu uderzył Alexadros Tziolis, ale Ivan Turina pewnie złapał piłkę. Po początkowej wymianie ciosów lekką przewagę na boisku uzyskali tegoroczni uczestnicy fazy grupowej Ligi Mistrzów. Lechici byli jednak cały czas bardzo groźni. W 8 minucie znów błysnął Lewandowski, ale jego podanie na linię pola bramkowego nie dotarło niestety do Hernan Rengifo. W 12 minucie bardzo groźnie było natomiast w polu karnym Lecha, ale Turina wygrał pojedynek sam na sam z Sanogo. Dziesięć minut później tuż nad poprzeczką piłkę posłał Ozil. Chwilę później właśnie Ozil wrzucił piłkę wprost na głowę Tziolisa, a ten z kilku metrów pokonał Turinę. Chwilę później Grek znów dał o sobie znać. Na 16 metrze z łatwością minął Manuela Arboledę i uderzył nie do obrony. Tuż przed lechitom udało się jednak zdobyć bramkę kontaktową. Lewym skrzydłem popędził Manuel Arboleda, przerzucił piłkę na prawą stronę do Semira Stilića, a ten z łatwością pokonał Tima Wiese.
Po przerwie jako pierwsi zaatakowali Niemcy. Z rzutu wolnego groźnie uderzył Torsten Frings, ale wprowadzony na boisko Krzysztof Kotorowski był na posterunku. Chwilę później szczęścia próbował Claudio Pizzaro, ale bramkarz Kolejorza znów nie dał się zaskoczyć. W 56 minucie Kotorowski znów otrzymał olbrzymią owację od kibiców po tym jak wygrał pojedynek sam na sam z Ozilem. Lechici szybko odpowiedzieli i to w najlepszy z możliwych sposobów. Marcin Kikut wypuścił prawym skrzydłem Lewandowskiego, ten świetnie wycofał piłkę do Stilića, a Bośniak posłał piłkę do siatki obok bezradnego Pellatza. W 64 minucie na boisku w ekipie Werderu pojawił się Hugo Almeida i już w pierwszym kontakcie z piłką miał szansę wpisać się na listę strzelców, jednak znów kapitalną interwencją popisał się Kotorowski. Niestety w 75 minucie bramkarz Kolejorz był już bez szans przy uderzeniu Pizarro z 16 metrów. Lechici dążyli do wyrównania, tuż przed końcem spotkania do siatki trafił co prawda Piotr Reiss, ale sędzia odgwizdał spalonego.
Mimo porażki gra Lecha mogła się podobać, tym bardziej, że podopieczni Franciszka Smudy dopiero rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej. Poznaniacy nawiązali równorzędną walkę z bardzo silnym przeciwnikiem, który do tego jest już gotowy do gry w lidze.
Lech Poznań - Werder Brema 2:3
Bramki: 43. i 58. Stilić (Lech) - 23. 25. Tziolis, 75. Pizarro (Werder)
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 4.000
Żółte kartki: Baumann (Werder)
Lech: Turina (46. Kotorowski) - Wojtkowiak (46. Kikut), Tanevski (46. Bosacki), Arboleda (76. Kucharski), Djurdjević - Peszko (46. Injać), Murawski, Stilić, Wilk (46. Bandrowski) - Lewandowski, Rengifo (46. Reiss)
Werder: Wiese (46. Pellatz) - Boenisch, Tosić (73. Andersen), Baumann, Diego, Ozil (78. Vranjes), Tziolis, Sanogo (64. Almeida), Frings (64. Niemeyer), Pizarro (78. Rosenberg), Mertesacker
Zapisz się do newslettera