W ciągu niecałych dwóch tygodni piłkarze Lecha Poznań rozegrali cztery spotkania, w tym trzy wyjazdowe – we Wrocławiu, Sztokholmie i Nikozji. Duża intensywność meczów i dalekie podróże dały się niewątpliwie zawodnikom Kolejorza we znaki, ale teraz czeka ich niemal tydzień przerwy do kolejnego starcia w europejskich pucharach, bo zaplanowany na weekend mecz ligowy z Pogonią Szczecin został przełożony. - Będziemy mieli dzięki temu więcej czasu na regenerację i optymalne przygotowanie się do kolejnego pucharowego spotkania – mówi trener przygotowania fizycznego niebiesko-białych, Karol Kikut.
Przełożenie spotkania z Pogonią oznacza, że zmieniły się plany treningowe piłkarzy pierwszego zespołu, a kluczową kwestią w najbliższych godzinach będzie w ich przypadku odpowiednia regeneracja po rozgrywanym w wysokiej temperaturze wygranym meczu z Apollonem Limassol (5:0) oraz po długiej podróży z Cypru, która dla lechitów zakończyła się w czwartek nad ranem. - Grupa zawodników, którzy w ostatnim czasie grali najwięcej dostała dwa dni wolnego na odpoczynek i w sobotę ruszymy już z bezpośrednimi przygotowaniami do meczu czwartkowego w europejskich pucharach. Natomiast część piłkarzy występujących ostatnio mniej, potrzebująca większej intensywności i rozegrania meczu, może zafunkcjonować w jakimś wymiarze czasowym w spotkaniu rezerw – wyjaśnia trener Kikut.
- W ostatnim czasie graliśmy regularnie co trzy dni, utrzymywało nas to w pewnym rytmie i bylibyśmy oczywiście przygotowani na to, by wyjść na boisko także w niedzielę, ale przełożenie meczu tak pod kątem czysto fizycznym będzie dla nas korzystne, bo będziemy mieli więcej czasu na regenerację i optymalne przygotowanie się do kolejnego pucharowego spotkania w mikrocyklu takim, jaki jest charakterystyczny dla normalnego okresu startowego, gdy gra się co siedem dni – opowiada szkoleniowiec Kolejorza.
Trener Kikut zapewnia równocześnie, że od początku sezonu piłkarze są cały czas monitorowani, a sztab szkoleniowy reguluje obciążenia meczowe tak, by trudy ostatnich intensywnych dni były dla zawodników jak najmniej odczuwalne. Jak do tej pory udaje się to bardzo dobrze. - Sprawdzaliśmy regularnie poziom zmęczenia zawodników na podstawie badań krwi oraz analizy w niej odpowiednich markerów i nie do końca było po piłkarzach widać, że ten ostatni okres był aż tak intensywny. To zmęczenie oczywiście było, ale nie na jakimś bardzo wysokim poziomie. Myślę, że rotacja w składzie pomiędzy poszczególnymi meczami pozwalała na to, by zawodnicy do każdego kolejnego spotkania podchodzili odpowiednio przygotowani. Jeżeli to zmęczenie się objawiało, to raczej w jakichś lekkich dolegliwościach bólowych, które nie są niczym nadzwyczajnym zważywszy na to, jak napięty mieliśmy ostatnio terminarz naszych meczów – kończy poznański szkoleniowiec.
Zapisz się do newslettera