Zespół juniorów młodszych Lecha Poznań został mistrzem rundy jesiennej. Drużyna prowadzona przez trenera Bartosza Bochińskiego zakończyła rundę z przewagą ośmiu punktów nad drugą w tabeli Arką Gdynia. – To ekipa z ogromnym potencjałem. Każdy z tych chłopaków może pokazać jeszcze więcej, na co liczę w rozgrywkach wiosennych. Nie zamierzam składać żadnych deklaracji, ale wiemy o co gramy – twierdzi szkoleniowiec niebiesko-białych.
Ekipa juniorów młodszych prowadzona przez trenera Bartosza Bochińskiego wygrała grupę B Centralnej Ligi Juniorów w swojej kategorii wiekowej. Niebiesko-biali zakończyli rozgrywki z przewagą ośmiu punktów nad drugą w tabeli Arką Gdynia. Po czternastu meczach lechici zgromadzili na swoim koncie dorobek aż 33. oczek. – Tabela mówi jasno, że przewaga punktowa była na koniec rundy dość bezpieczna. Wynik sportowy jest ważny, ale my zwracamy uwagę na także inne aspekty i one cieszą nas bardziej. Potrafiliśmy zdominować przeciwnika. Mamy taką zasadę, że chcemy intensywność ataków mierzyć poprzez liczbę finalizacji i to ma być zawsze liczba większa niż ta, którą gromadzi rywal. To ma być główny znak rozpoznawczy naszej akademii. Cieszy mnie, że w większości spotkań mieliśmy okazji bramkowych więcej niż przeciwnik. Dodam do tego to, że na każdej pozycji mieliśmy lepszych zawodników niż drużyna rywala, nigdy nie wątpiłem w umiejętności moich młodych piłkarzy – komentuje trener juniorów młodszych, Bartosz Bochiński.
W tym sezonie zespół Lecha Poznań miał drugą w kolejności najmłodszą kadrę. Tylko ekipa Arki Gdynia SI posiadała graczy tylko i wyłącznie z rocznika 2004. Teraz po spadku gdynian, niebiesko-biali będą najprawdopodobniej najmłodszą drużyną w stawce, a w dodatku głównym faworytem do zwycięstwa i awansu do półfinałów mistrzostw Polski. – To nie jest dla nas nowa rzecz, a tym bardziej nie jest to dla nas żaden problem. Świadomie stawiamy na zawodników młodszych rocznikowo. Nie zapominajmy, że mamy oczywiście kilku chłopaków urodzonych w roku 2003, ale jest to faktycznie zdecydowana mniejszość. W Lechu takie założenia były od kiedy pamiętam, bo to tworzy dużo lepsze warunki do rozwoju – opowiada szkoleniowiec niebiesko-białych.
Rundę jesienną juniorzy młodsi Kolejorza kończą tylko z jedną poniesioną porażką. Minimalenie ulegli na wyjeździe Arce Gdynia, pozostając niepokonanym na własnym obiekcie przez wszystkie spotkania. Kilkukrotnie lechici potrafili obrócić losy rywalizacji, tak jak na przykład w starciu z Wartą Poznań, kiedy to niebiesko-biali przegrywali 0:1, by ostatecznie wygrać 2:1. – Faktycznie, mecz w Gdyni był trudny, ale jeśli dobrze pamiętam to w tamtym spotkaniu, mimo porażki, mieliśmy mnóstwo sytuacji by wyrównać, a nawet wywieźć komplet oczek. Zdecydowanie raziliśmy nieskutecznością w takich bardzo oczywistych akcjach. Jeśli miałbym wybrać najtrudniejsze starcie tej rundy to wahałbym się między pojedynkiem z Pogonią w Szczecinie (3:3 - przyp. red.) albo remisem 1:1 z Wartą Poznań na własnym boisku. To były mecze w których nie wszystko układało się po naszej myśli, walczyliśmy nie tylko z rywalem na placu gry, ale także ze swoimi słabościami. Jednak ta drużyna ma charakter i potrafiła z takich spotkań wyciskać co najmniej punkt – twierdzi opiekun grupy do lat 17.
- Najtrudniejszy mecz już wskazałem, a ten najlepszy… mam nadzieję, że jest dopiero przed nami! Nasza gra charakteryzuje się tym, że jak zagramy dwie połowy na swoim poziomie to wygramy każdy pojedynek – tłumaczy dalej trener Bartosz Bochiński.
Przed obecnymi rozgrywkami do drużyny trafiło kilku nowych graczy, którzy przyszli z innych akademii. Regularnie wpływają oni na grę zespołu i są ważnymi jego punktami. Do tej grupy należy Olivier Jeziorski, Jakub Antczak, Ksawery Kukułka, Filip Wełniak czy Hubert Szulc. – Każdy zawodnik dobrze wpasował się i był ważnym wzmocnieniem w naszej ekipie. Są to gracze, którzy zdecydowanie tutaj pasują. Mam nadzieję, że ich dalsza wytrwała praca zaowocuje także na wiosnę i będą strzelać gole czy asystować przy bramkach kolegów. Oczywiście, że dla nich to była inna rzeczywistość: nowe miasto, internat, szkoła czy koledzy, ale nie mam do nich żadnych zastrzeżeń – komentuje Bochiński.
Prawdziwa walka o medale zaczyna się wiosną. Jesienią często chodzi tylko i wyłącznie o to, by określić jakość zespołu oraz utrzymać się w lidze na poziomie centralnym. – Jesienne mecze wpływają na to, bym mógł lepiej rozpoznać swoją drużynę, a gra na poważniejszym poziomie rozpocznie się na wiosnę, kiedy to poza rozgrywkami grupowymi będzie walka w półfinałach i finałach o medale mistrzostw Polski. Jesteśmy Lechem Poznań, będziemy oczywiście walczyć o najwyższe cele, ale droga jest daleka. Mam nadzieję, że myśl o mistrzostwie będzie nakręcać chłopaków do ciężkiej pracy. Deklaracji nie składam, ale wiem na co stać tą uzdolnioną młodzież – podsumowuje trener juniorów młodszych Kolejorza, Bartosz Bochiński.
Zapisz się do newslettera