Dla Macieja Wilusza sobotni wyjazd na mecz do Bełchatowa będzie swego rodzaju podróżą sentymentalną. To właśnie z GKS-u 26-letni stoper kilka miesięcy temu trafił do Lecha.
Dla Macieja Wilusza sobotni wyjazd na mecz do Bełchatowa będzie swego rodzaju podróżą sentymentalną. To właśnie z GKS-u 26-letni stoper kilka miesięcy temu trafił do Lecha.
Maciej Wilusz szeregi Brunatnych zasilił wiosną 2012 roku. Spędził w tym klubie ponad dwa sezony stając się prawdziwym liderem zespołu. Przez ostatnie półtora roku spędzone na GIEKSA Arenie pełnił funkcję kapitana.
- Pierwszy sezon spędzony w GKS-ie był bardzo udany. Udało nam się utrzymać w ekstraklasie. Kolejny rok nie był już dla nas tak łaskawy. Do ostatniego meczu walczyliśmy o pozostanie w elicie, jednak niestety się nie udało. Potrafiliśmy się jednak podnieść i po roku przerwy z powrotem wróciliśmy do grona najlepszych - wspomina Maciej Wilusz, który niewiele później przeniósł się na Bułgarską. - Mam bardzo dobre wspomnienia z Bełchatowa. To tam zadebiutowałem w ekstraklasie. Pozostał duży sentyment, bo naprawdę zostawiłem tam sporo serca.
Dla wychowanka Śląska Wrocław sobotni mecz może być pierwszym przeciwko swojej byłej drużynie. W pierwszym pojedynku pomiędzy obiema ekipami Wilusz nie mógł zagrać z powodu kontuzji barku, której nabawił się tydzień wcześniej w meczu z Legią. - Sam jestem ciekaw jak to będzie i nie mogę się już doczekać. Jestem gotowy by zagrać w tym spotkaniu od pierwszych minut. A to, czy tak się stanie zależy od trenera - podkreśla defensor Kolejorza.
Zapisz się do newslettera