Kiedy za kilka lat wspomnimy rok 2010, z naszej pamięci odtworzymy obraz Bartosza Bosackiego odbierającego trofeum należne Mistrzowi Polski. Z nostalgią wspomnimy postawę i gole Roberta Lewandowskiego, szóstego króla strzelców w niebiesko-białych barwach. Przypomnimy sobie też zapach i dym odpalanych na Starym Rynku rac oraz niemal histeryczną radość podczas mistrzowskiej fety.
Jesień kojarzyć nam się będzie nie z katastrofalną grą w meczach z Górnikiem czy z Ruchem, ale z hat-trickiem Artjomsa Rudnevsa ustrzelonym na Stadio Olimpico w Turynie, zwycięstwem nad krezusami z Manchesteru i pozostawieniem w pokonanym polu wielkiego Juve.
- Miniony rok był najlepszym w 88-letniej historii Lecha Poznań. Przede wszystkim dlatego, że w końcu w Poznaniu znów możemy cieszyć się z Mistrzostwa Polski. Długo, bo aż 17 lat na to czekaliśmy. Niemal całe pokolenie kibiców nie pamiętało takiego sukcesu Kolejorza. Jeśli dodamy do tego awans do 1/16 Ligi Europy, to nie możemy mieć już żadnych wątpliwości, co do oceny tych dwunastu miesięcy - mówi Maciej Henszel, dziennikarz Przeglądu Sportowego".
Z kolei Grzegorz Hałasik z Radia Merkury twierdzi, że jest tylko jeden rok w historii Kolejorza, który może konkurować o prymat z mijającym 2010. - Przypomnę rok 1990. Wówczas mistrzami Polski byli piłkarze i koszykarze Lecha Poznań, a po wicemistrzostwo kraju sięgnęły koszykarki Kolejorza. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę wszystkie sukcesy niebiesko-białych w danym roku, to właśnie ten 1990 był jak dotąd najlepszym w historii - przekonuje Hałasik.
Zapisz się do newslettera