- Mam nadzieję, że szybko weźmiemy się w garść, odzyskamy równowagę i wrócimy na odpowiednie tory. Reprezentujemy Lecha Poznań i musimy pokazywać to, co udawało nam się przez bardzo długi okres, bo przeciwko Pogoni to nie była nasza piłka - podkreśla piłkarz Kolejorza, Tymoteusz Puchacz. Ostatni tegoroczny mecz przed jego ekipą już w tę sobotę, kiedy przy Bułgarskiej podejmą Wisłę Kraków.
W środę Kolejorz podejmował w zaległym meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy Pogoń Szczecin. Starcie rozpoczęło się dla podopiecznych trenera Dariusza Żurawia źle, bo od straty bramki po nieco ponad 120 sekundach. W kolejnych fragmentach gospodarze nie potrafili odwrócić losów spotkania, a kolejne gole strzelali tylko przyjezdni, sięgając po wygraną 4:0. Tak wysoka porażka wzbudziła wielkie rozczarowanie zarówno wśród kibiców Lecha, jak i jego piłkarzy, którzy nie szukali wymówek dla tak złego rezultatu. Zdaniem Puchacza problem nie wynikał z nastawienia do tej rywalizacji, w końcu wraz z kolegami mieli jasny plan na dwa ostatnie spotkania, a było nim sześć punktów.
- Mamy drużynę, w której każdy chce wygrywać. Ta końcówka nie jest dla nas dobra, ale tu nawet nie chodzi o wyniki, a o sposób, w jaki się prezentujemy. Przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że gramy najlepszy futbol w Polsce, a teraz tego nie pokazujemy. Liczę, że wygramy z Wisłą i będziemy przygotowywać się do następnej rundy tak, żeby wrócić na dobrą drogę, na której byliśmy przez długi czas - nie kryje wychowanek.
21-letni piłkarz jest przekonany, że w wieńczącym rok meczu Kolejorz musi sięgnąć po trzy punkty z wielu względów. Najważniejsze w przygotowaniu do sobotniej konfrontacji z Wisłą Kraków będzie jak najszybsze podniesienie się po dotkliwej porażce. Tylko dzięki temu lechici będą zdolni do zaprezentowania swoich umiejętności na wysokim poziomie i i pokonania ekipy ze stolicy Małopolski. - Jak przegrasz jeden czy drugi mecz w krótkim czasie, a przyjeżdża rywal, który znajduje się na fali, wygrywa, jest w innej kondycji mentalnej, to pojawiają się problemy. Mam nadzieję, że szybko weźmiemy się w garść, odzyskamy tę równowagę i wrócimy na odpowiednie tory. Reprezentujemy Lecha Poznań i musimy pokazywać to, co udawało nam się przez bardzo długi okres, bo przeciwko Pogoni to nie była nasza piłka - jasno stawia sprawę Puchacz.
Przyczyn zdobycia zaledwie jednego "oczka" w dwóch minionych spotkaniach ze Stalą Mielec i Pogonią nie próbuje on szukać w zmęczeniu wynikającym z intensywnej rundy. W jej trakcie niebiesko-biali zdążyli rozegrać już 25 meczów, ale jak twierdzi zawodnik, nie w tym tkwi rzecz. - Pewnie jest jeden z nas zmęczony mniej, drugi bardziej, ale to nie o fizyczność chodzi. Pod tym względem drużyny w ekstraklasie są przygotowane bardzo podobnie. Rzecz w tym, kto lepiej przyjmie piłkę, kto lepiej nią operuje, kto się nie boi grać, kto strzela gole. Nie można zwalać na fizykę, bo wszystkie drużyny na najwyższym poziomie grają co trzy dni, a my do takich aspirujemy - opowiada autor jednego gola i czterech asyst w obecnej kampanii.
Zapisz się do newslettera