Choć w Lidze Europy trafia regularnie, na piątą zdobycz w ekstraklasie przyszło mu trochę poczekać. Po 71 dniach przerwy nazwisko Mikaela Ishaka ponownie znalazło się w protokole meczowym rodzimych rozgrywek z dopiskiem "strzelec gola". Bramka Szweda dała zawodnikom Lecha Poznań kontakt w meczu z Rakowem Częstochowa (3:3).
Szwed stara się wykorzystać każdą sekundę na boisku. Zagraża bramce przeciwników, ale w razie potrzeby potrafi także cofnąć się do obrony, aby wspomóc kolegów w defensywie. 27-latek ma za sobą bardzo udany start w nowych barwach, a pobite rekordy czy osiągnięcia, do których się zbliża można długo wymieniać. Choć patrząc przez pryzmat terminarza, regularnie poprawia swe liczby, o tyle w ekstraklasie od ostatniego trafienia (a nawet dwóch w starciu ze Śląskiem Wrocław 3:3) minęło trochę czasu. Mowa bowiem o spotkaniu, które odbyło się 12 września.
Oznacza to, że na następny, piąty gol w ekstraklasie, pomimo regularnych gier oraz oddawanych prób, przyszło mu czekać 71 dni. Było to trafienie bardzo ważne, gdyż dało lechitom "kontakt" z częstochowską ekipą zaledwie dwie minuty po golu na 0:2 Oskara Zawady. Ishak wykończył dośrodkowanie na wysokość kolana, posłane ze skrzydła przez Michała Skórasia.
- Cieszę się, że Mika zdobył tę bramkę po mojej asyście i pomogłem mu w tym przełamaniu w ekstraklasie. Jego dobra dyspozycja w lidze będzie dla nas bardzo ważna - przyznaje pomocnik.
Ishak prezentuje solidną dyspozycję także w Lidze Europy. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, w których możemy śledzić Kolejorza, napastnik posiada dwanaście trafień: pięć w ekstraklasie, cztery w grupie wspomnianych rozgrywek oraz trzy w eliminacjach do nich.
Zapisz się do newslettera