Losowanie pierwszego przeciwnika w europejskich pucharach nie wzbudziło w lechitach większych emocji. Swoimi opiniami podzielili się Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz oraz kierownik drużyny, Dariusz Motała.
Losowanie pierwszego przeciwnika w europejskich pucharach nie wzbudziło w lechitach większych emocji. Swoimi opiniami podzielili się Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz oraz kierownik drużyny, Dariusz Motała.
Podczas gdy w szwajcarskim Nyonie los przydzielał Kolejorzowi rywala, większość z graczy odpoczywała po ciężkim porannym treningu i dopiero na odprawie przed drugim treningiem dowiadywali się z kim przyjdzie zmierzyć się w lipcu.
Mateusz MożdżeńZawsze jest jakaś ciekawość przed losowaniem, gdy można trafić takie nieco egzotyczne zespoły. Dla nas jest to kolejny krok, który trzeba zrobić. Nie mam zdania, kto byłby łatwiejszym rywalem, jeśli chodzi o kraje to w żadnym nie byłem, więc z chęcią wybiorę się w nowy kierunek.
Hubert WołąkiewiczPatrząc na długość podróży, lepiej byłoby trafić na Estończyków. Do Islandii jest zdecydowanie dalej i na pewno byłby to bardziej męczący wyjazd, ale jeśli będzie taka potrzeba to i tak sobie poradzimy. Dla nas jest to obowiązek wygrywać z takimi przeciwnikami.
Dariusz MotałaTrafiliśmy na kraje, gdzie jeden jest z Unii, drugi ma porozumienie, więc nie ma problemu jeśli chodzi o logistykę. Najważniejsze dla nas, że nie musimy organizować wiz, co jest bardzo dużym ułatwieniem, nie musimy przechodzić przez załatwienie spraw w konsulatach ambasadach.
Przygotowania do meczów ruszyły już przed losowaniem, kiedy załatwialiśmy wszystkie sprawy związane z zawodnikami, szczególnie obcokrajowcami. Od dzisiaj zaczynamy przeglądać obie opcje. Będziemy się przygotowywali i czekali do pierwszego meczu, mam nadzieję że już po nim będzie można coś planować z większym prawdopodobieństwem.
Bardzo korzystny dla nas jest układ, w którym po powrocie gramy mecz ligowy u siebie. Mając doświadczenie z zeszłego roku, gdzie po wyjeździe do Finlandii graliśmy w Chorzowie, wiemy jak ciężko jest zgrać dwa wyjazdy w jeden, dlatego też duży plus, że potem wracamy do Poznania.
Zapisz się do newslettera