W niedzielę przy Bułgarskiej zamelduje się Pogoń Szczecin, której trenerem od kilku tygodni jest Czesław Michniewicz. Dla 45-letniego szkoleniowca przyjazd do stolicy Wielkopolski to swego rodzaju podróż sentymentalna, ponieważ w przeszłości prowadził drużynę Kolejorza, z którą w 2004 roku zdobył Puchar Polski.
W niedzielę przy Bułgarskiej zamelduje się Pogoń Szczecin, której trenerem od kilku tygodni jest Czesław Michniewicz. Dla 45-letniego szkoleniowca przyjazd do stolicy Wielkopolski to swego rodzaju podróż sentymentalna, ponieważ w przeszłości prowadził drużynę Kolejorza, z którą w 2004 roku zdobył Puchar Polski.
- Zawsze jest miło wracać do miejsca, z którym ma się miłe wspomnienia. Poznań, a właściwie stadion przy Bułgarskiej jest dla mnie takim miejscem. Każdy przyjazd do stolicy Wielkopolski to dla mnie coś szczególnego - przyznaje trener Michniewicz. - W niedzielę gramy z drużyną, którą być może dzieli zaledwie tydzień od zdobycia mistrzostwa Polski. Wiem, że cały Poznań żyje tym meczem. Teraz wszystko zależy od lechitów; grają na własnym stadionie i zrobią naprawdę wiele, aby nas pokonać. Piłkarze Kolejorza są obecnie pod olbrzymią presją i aby zdobyć tytuł, muszą sobie z nią poradzić.
Portowcy na INEA Stadion przyjadą poważnie osłabieni. Do autokaru nie wsiedli kontuzjowani Marcin Robak, Patryk Małecki, Takuya Murayama i Hubert Matynia, z kolei w ostatnim meczu ósmą żółtą kartkę w tym sezonie obejrzał Sebastian Rudol i musi pauzować. To znacznie utrudnia zadanie szczecinianom, którzy nadal czekają na swoje pierwsze zwycięstwo w rundzie finałowej. - Sytuacja kadrowa nie jest idealna, ponieważ kilku moich podopiecznych leczy jeszcze kontuzje, jak i również pauzuje za kartki. Dlatego skład, jakim zagramy w Poznaniu dla nas samych jest dużą niewiadomą. Ale nie boimy się tego meczu - podkreśla trener Michniewicz. - Przede wszystkim podobnie, jak to miało miejsce w ostatnich spotkaniach, będziemy starali się grać w piłkę. Postaramy się budować akcje i stwarzać sytuacje bramkowe, które mam nadzieję, że uda nam się wykorzystać. Musimy strzelić co najmniej jednego gola, bo bez tego nie ma mowy o jakichkolwiek punktach przy Bułgarskiej.
Miejsce nieobecnych po raz kolejny najprawdopodobniej zajmie grupa młodych zawodników, która od początku rundy finałowej cieszy się coraz większym zaufaniem ze strony sztabu szkoleniowego Pogoni. - Poniekąd zmusza nas do tego sytuacja kadrowa, ale ja od zawsze nie bałem się wprowadzać młodych zawodników. W Poznaniu liczę na ich młodą fantazję, finezję i polot. Mam nadzieję, że to przyniesie pozytywny skutek - przyznaje trener Michniewicz.
Zapisz się do newslettera